REKLAMA

Doświadczenie wyniesione z Titanica pomogło Cameronowi w kręceniu nowych Avatarów

Jednymi z najtrudniejszych scen w kręconych właśnie filmach z serii Avatar były te rejestrowane pod wodą. Świętujemy jednak 20-lecie filmu, który z wodą miał wiele wspólnego. I który również został nakręcony przez Jamesa Camerona.

Titanic Avatar
REKLAMA
REKLAMA

20 lat temu w kinach pojawił się Titanic nakręcony przez mistrza Jamesa Camerona. Zrealizowany z niesamowitym przepychem inspirowany prawdziwą historią melodramat zapewnił reżyserowi i jego zespołowi specjalistów najwyższe uznanie: film otrzymał aż 11 Oscarów, w tym w kategorii Najlepszy Film.

Teraz, 20 lat później, film wraca na ekrany wybranych kin. Niestety nie wiemy nic na temat ponownych seansów w Polsce, jednak szczęśliwcy mieszkający za granicą będą mogli w grudniu wybrać się na seans. Film został ponownie zmasterowany do wersji 3D, a także wzbogacony o paletę barwną w standardzie Dolby Vision.

Z tej okazji James Cameron udzielił w mediach kilku wywiadów, nazwijmy to, wspominkowych, w których opowiada o realizacji tego dzieła. Moją uwagę przykuł ten udzielony Colliderowi. Opowiada w nim bowiem nie tylko o samym filmie, ale też o swoich nowych projektach.

Avatar 2 to (znowu) kilka przełomów w kinematografii. Wśród nich sceny podwodne.

Sceny z wykorzystaniem dużych zbiorników wodnych będą ponoć bardzo ważne dla kolejnych filmów z serii Avatar. Zapewne domyślacie się jaki ma to związek z Titanikiem: do realizacji tego filmu zbudowano gigantyczny, sztuczny zbiornik wodny, by zapewnić już na planie jak największy realizm wizualny. Niebezpieczna i trudna praca z tonami wody miała miejsce też przy Avatarze. I paradoksalnie była jeszcze trudniejsza niż przy Titanicu.

Podczas realizacji Titanica największym problemem było zbudowanie samego gigantycznego planu filmowego oraz zapewnienie kaskaderom i obsadzie należytego bezpieczeństwa. W przypadku Avatara 2 do tego dochodzi cyfrowa kreacja zupełnie innego świata, wypełnionego Na’vi i innymi stworzeniami. A to oznacza konieczność stosowania cyfrowych modeli komputerowych, co w przypadku podwodnych scen wcale nie było takie proste.

Titanic Avatar class="wp-image-111853"

Jak opowiada Cameron, przełomowy system motion capture wynaleziony na potrzeby pierwszego Avatara i pozwalający na doskonałe przeniesienie gry aktorskiej na generowane komputerowo postacie miał duże problemy w przypadku kręcenia scen podwodnych. Inżynierowie Camerona przez 1,5 roku pracowali nad ulepszaniem mechanizmu, by ten działał mimo zniekształceń w rejestrowaniu markerów – kluczowego elementu składowego techniki motion capture – bez zniekształceń, jakie powoduje rejestracja ich pod wodą.

Dodatkowo, obsada musiała przejść – podobnie jak w Titanicu – gruntowne szkolenie jeśli chodzi o pracę pod wodą. Jak opowiada reżyser, gra aktorska podczas wstrzymywania przez dwie minuty oddechu do najłatwiejszych nie należy.

Nowe Avatary, podobnie jak nowy Terminator, są rejestrowane kamerami 3D.

Cameron nie zraża się porażką obrazu stereoskopowego w kinach, który tak intensywnie promował przy okazji premiery pierwszego z Avatarów. Reżyser zgadza się z opinią, że oglądanie produkcji w domu w okularach 3D na nosie nie należy do najprzyjemniejszej z form konsumpcji filmów. Jest to zbyt niewygodne i utrudnia wspólne seanse. Żałuje, że – jego zdaniem – dojrzała już technika generowania obrazów 3D bez konieczności zakładania okularów straciła zainteresowanie filmowców i producentów telewizorów. Reżyser zauważa jednak, że zaoferowane w zamian nowinki techniczne, a więc rozdzielczość 4K, format HDR czy wysoki klatkaż to dobre, pasujące do kina domowego pomysły.

REKLAMA

Zauważa też jednak – i piszę to z bólem, bo jestem fanem tego filmowca, a w tej kwestii fundamentalnie się z nim nie zgadzam – że w kinie zakładanie okularów 3D przestaje być nienaturalne. – W dniu premiery Avatara na świecie było około 3 tys. kin zdolnych do wyświetlania filmów 3D. Dziś mamy ich niemal 50 tys. – twierdzi. Cameron wydaje się jednak nie zauważać dyskomfortu, jaki odczuwa wiele osób podczas seansu w okularach 3D, ani problemu związanego z jasnością: okulary 3D zaciemniają obraz, powodując, że ciemne sceny są wręcz w kinie niewidoczne.

Nie zmienia to jednak faktu, że na nowe Avatary i nowego Terminatora czekam z wypiekami na twarzy. Dla mnie James Cameron to prawdziwy wizjoner, arcymistrz kina, uwielbiam prawie całą jego bogatą filmografię. Nie mam żadnych wątpliwości, że będę oglądał jego nowe filmy z rozdziawioną z zachwytu buzią. Mam jednak nadzieję, że znajdę kino, w którym będzie puszczana wersja 2D tych filmów…

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA