REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. TV

To nie jest powtórka z „Ucha prezesa”. „Piękni i bezrobotni” to sympatyczna katastrofa

Dwa odcinki, przecinane seriami reklam. Kilkadziesiąt minut nowej komedii, którą zrealizował Robert Górski i Mikołaj Cieślak nie było może torturą, ale z całą pewnością trudno mówić, aby „Piękni i bezrobotni” byli serialem udanym.

08.03.2021
20:25
„Piękni i bezrobotni” to sympatyczna katastrofa. Serial
REKLAMA
REKLAMA

Kabaret, a z całą pewnością omawiany serial ma kabaretowy rodowód, bierze się zwykle za sprawy możliwie aktualne. Wyobrażam sobie, że proces kreatywny zaczyna się właśnie od tego, że przegląda się bieżące tematy, rozmawia się z ludźmi i to, co wraca, co ekscytuje przyjaciół, znajomych i szerzej - społeczeństwo, staje się tematem skeczu.

Kluczem do humoru jest jednak, aby postawić oczywiste sytuacje w nieoczywistych konfiguracjach, nadać im ton, który może być zabawny, absurdalny, a czasem, jeśli satyra jest celna, widz może się w nim przejrzeć.

W „Pięknych i bezrobotnych” proces ten poszedł jednak nie tak, jak powinien.

Górski i Cieślak wybrali co prawda ciekawe i dość mocne wątki, takie jak patologie rynku mieszkaniowego, słabość człowieka wobec wielkich korporacji i w końcu próba odnalezienia się na dynamicznym rynku pracy przez osoby, które nie do końca go rozumieją. Punkt wyjściowy jest niezły, niestety gorzej z wykonaniem.

PIĘKNI I BEZROBOTNI polsat

„Piękni i bezrobotni” wpadają w pułapkę tam, gdzie powinni błyszczeć najjaśniej. Niestety, kontakt „ze złymi banksterami” został pokazany w bardzo kreskówkowy sposób - każdy z was to zna, pomysłowe dzieciaki muszą za każdym razem skonfrontować się tym samym przeciwnikiem. W animacjach to zwykle on krzyczy, przegrywając: jeszcze mnie popamiętacie. W serialu Polsatu jest odwrotnie, ale niezbyt zabawnie.

Podobnie rzecz ma się z pracami, które bohaterowie podejmują i działaniami mającymi wyprowadzić ich z kryzysu. Bracia, którzy na spółę wzięli wielki bankowy kredyt próbują skorzystać z pomocy państwa - nie zabrakło spaceru po urzędach, niczym z opowieści o Asteriksie i Obeliksie - sprzedawać, własny dobytek, w tym pamiątki rodzinne, a nawet skoczyć na głęboką wodę.

Moim największym zarzutem jest, że twórcy śmiejąc się ze swoich bohaterów, że ci nie potrafią odnaleźć się w świecie, sami traktują go po macoszemu.

W 2. epizodzie bohaterowie grani przez Górskiego i Cieślaka zaczynają staż w czymś na kształt start-upu, przesiąkniętego korporacyjnym żargonem. I choć to bardzo ciepło poprowadzona fabuła, pełna miłych akcentów, nienachalnego humoru i bardzo przyjaznych żartów, to trudno nie odnieść wrażenia, że są one raczej płytkie. Pozbawione charakteru, głębszego namysłu. Większość z nich opiera się na wielokrotnie już obśmianych stereotypach – na przykład żartów z korporacyjnego języka. Oczywiście jest tu kilka perełek, ale są one raczej pojedynczymi strzałami.

Po obejrzeniu 2 odcinków wiem, że prędko nie wrócę do „Pięknych i bezrobotnych”.

REKLAMA

A szkoda, bo bardzo ceniłem zawsze błyskotliwy humor Górskiego i jego ekipy. Lubiłem Kabaret Moralnego Niepokoju na początku jego działalności i duże wrażenie robił na mnie subtelny humor „Ucha prezesa”. Zobaczymy, czy nowa produkcja jeszcze się rozwinie.

Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj serwis Rozrywka.Blog w Google News.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA