W 2. odcinku "To: Witajcie w Derry" pojawiła się nowa, niepokojąca czołówka. W tym przerażająco-pięknym dziele nie ma przypadków - wyjaśnia reżyser serialu Andy Muschietti i ekipa Filmograph.

W poniedziałek serwis HBO Max pokazał 1. odcinek serialu "To: Witajcie w Derry". Mimo że kolejne epizody miały pojawiać się co tydzień, platforma postanowiła zrobić wyjątek i udostępniła widzom 2. odcinek nieco wcześniej. Wszystko po to, by mogli go obejrzeć oczywiście w Halloween.
Szybsza premiera nowego epizodu nie była jedyną niespodzianką. 2. odcinek został wzbogacony o czołówkę, której - jak to zwykle bywa w przypadku seriali od HBO - nie sposób nie obejrzeć do końca.
To: Witajcie w Derry - serial ma nową czołówkę
Nowa czołówka serialu "To: Witajcie w Derry" to animowana sekwencja, która rozpoczyna się obrazkami przedstawiającymi idylliczne miasteczko w stanie Maine z początku lat 60. XX wieku. Ta sielanka to jednak tylko pozory - ilustracje stopniowo zaczynają przedstawiać coraz bardziej przerażające sceny. Przypominające pocztówki obrazki pokazują dzieci skaczące do wody, w której znajduje się złowroga ośmiornica, procedurę lobotomii przeprowadzaną na dziecku, upiory w domu, nad którym unosi się czerwony balon, a także wojnę nuklearną.
Podczas oglądania tych przerażających scen w tle słychać pogodną piosenką zespołu Patience and Prudence z 1956 r. o tytule "A Smile and A Ribbon". Została ona wykorzystana nieprzypadkowo. W rozmowie z The Hollywood Reporter twórca przyznał, że jej przesłanie jest przerażające:
Piosenka opowiada o udawaniu stanu umysłu, udawaniu uczucia. Przesłanie piosenki, opakowane w tak piękną melodię, jest samo w sobie przerażające
- wyjaśnił Muschietti.
I rzeczywiście - w momencie, kiedy obrazy stają się coraz bardziej niepokojące i mroczne, słychać powtarzające się w refrenie słowa:
Im szerszy jest mój szeroki uśmiech, tym mniejsze stają się moje problemy. Im głośniej mówię: "Jestem szczęśliwy", tym bardziej wierzę, że tak jest.
Jeśli chodzi o obraz, to jest inspirowany "pocztówkowo-turystycznym" tytułem serialu. Koncepcja ta została stworzona nie tylko przez Muschiettiego, ale również jego partnerkę, Barbarę Muschietti.
Nazwa "Witajcie w Derry" wydawała się turystyczna i przenosiła widza do świata pocztówek i fasad, co ma wiele wspólnego z tym, czym jest Derry - miejscem pozornie zdrowym, ale pod powierzchnią kryje się coś przerażającego. (...) Odzwierciedla to nasze pragnienie pokazania wielkich, katastrofalnych wydarzeń [opisanych w książce Stephena Kinga "To"], które doprowadziły do eksplozji w Ironworks.
Serial "To: Witajcie w Derry" osadzony jest w 1962 r., czyli na 27 lat przed wydarzeniami z oryginalnego filmu. W centrum fabuły znajduje się rodzina, która po przyjeździe do Derry spotyka się z wrogością mieszkańców z powodu ich pochodzenia. Tymczasem najmłodszy członek rodziny zaprzyjaźnia się ze swoimi rówieśnikami i zaczyna badać tajemnicze zniknięcia dzieci.







































