Tom Holland został Spider-Manem 5 lat temu. Wiele osób uważa, że to najlepszy Parker w dziejach
W 2015 roku Marvel podjął decyzję, która ukierunkowała MCU na całą następną dekadę. Firma porozumiała się z Sony i zatrudniła nowego aktora do odgrywania roli Petera Parkera. Spider-Man miał od tamtej chwili wyglądać jak Tom Holland. Z okazji rocznicy tego wydarzenia warto zastanowić się, jak młody aktor wypadł w tej roli.
Spider-Man to obok Batmana i Supermana najpopularniejszy w historii komiksowy superbohater. Stworzony na początku lat 60. przez Stana Lee i Steve'a Ditko nastolatek Peter Parker w dużej mierze zmienił sposób, w jaki myślimy o tego typu postaciach. Nagle zaczęły być one bliższe czytelnikom komiksów, ich problemy stały się realne, a zachowania takie jak nasze. Ale rola Spider-Mana nie skończyła się tylko na tym, bo oprócz pojawienia się w dziesiątkach ikonicznych historii, Człowiek-Pająk wydatnie przyczynił się też do przeniesienia superbohaterskich opowieści na inne media.
To właśnie od niego (i od„Batmana” z 1992 roku) zaczęła się moda na animowane seriale z herosami w maskach. Z kolei gdyby nie sukces trylogii Sama Raimiego, w której Petera Parkera grał Tobey Maguire, pierwsze lata XXI wieku nie byłyby początkiem nowej fali filmów o bohaterach Marvela. Popularność Spider-Mana paradoksalnie sprawiła jednak, że nie mógł on być od razu jedną z kluczowych postaci Marvel Cinematic Universe. Prawa do pokazywania bohatera na małym i dużym ekranie zostały bowiem wcześniej sprzedane wytwórni Sony Pictures. A ona miała własne plany związane z „Pajęczarzem” i dopiero na początku 2015 roku w pełni zdała sobie sprawę, że podzielenie się nimi z Marvel Studios może być opłacalne dla obu stron.
Tom Holland został oficjalnie ogłoszony jako nowy Spider-Man 23 czerwca 2015 roku.
Urodzony pod Londynem aktor był wówczas dopiero na początku swojej zawodowej drogi, ale już zdążył wywołać spore poruszenie w hollywoodzkim środowisku. Jego pierwszą niedubbingową rolą był występ w „Niemożliwe” z 2012 roku, a później pojawiał się jeszcze w filmach „Locke” i „W samym sercu morza”. Szczególne pochwały otrzymał za grę w pierwszej z wymienionych produkcji, ale na bazie każdej z tych ról uznano, że świetnie nadaje się do roli Petera Parkera.
Niedługo później podobną opinię zaczęli też rozgłaszać fani i widzowie. Holland nie otrzymał od razu solowego filmu, zamiast tego pojawił się jednak w mniejszej roli w produkcji „Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów”. Otrzymał za ten występ bardzo pozytywne recenzje, a fani Człowieka-Pająka zawiedzeni poprzednim obrazem z Andrew Garfieldem z miejsca ogłosili go najlepszą wersją tego bohatera od dawna. A entuzjazm wywołany kolejnymi pojawieniami się Spider-Mana w filmach MCU („Spider-Man: Homecoming”, „Avengers: Wojna bez granic”, „Avengers: Koniec gry” i „Spider-Man: Daleko od domu”) wkrótce urósł do jeszcze większych rozmiarów.
Toma Hollanda zaczęto wręcz nazywać najlepszym Peterem Parkerem/Spider-Manem w dziejach. Czy to faktycznie prawda?
Angielski aktor ma w tym plebiscycie naprawdę dużą przewagę. Na dużym ekranie w młodego bohatera z Queens wcielało się ogółem trzech aktorów: Tobey Maguire, Andrew Garfield i właśnie Tom Holland. Ale jego przygody adaptowano też wielokrotnie w telewizji. Nicholas Hammond grał Parkera w latach 70. w serialu aktorskim oraz trzech filmach (pokazywano je w kinach tylko w Europie, dlatego zazwyczaj nie zalicza się go do tej samej kategorii co powyższą trójkę). Japończycy stworzyli z kolei własną wersję tego herosa, która jednak nie ma nic wspólnego z oryginalnymi przygodami i charakterystyką Spider-Mana, więc do niej też nie ma co Hollanda porównywać.
Oprócz tego Człowiek-Pająk miał też od dawna bardzo silną pozycję w światach animacji i gier komputerowych. W kolejnych adaptacjach tego typu występowali rozmaici aktorzy, a niektóre produkcje jak np. „Spider-Man” z 1995 roku, „Spectacular Spider-Man” czy niedawna gra „Marvel's Spider-Man” na stałe wpisały się do kanonu tego bohatera.
A przecież warto też przypomnieć, że bycie dobrym Peterem Parkerem nie musi oznaczać bycia dobrym Spider-Manem i vice versa.
Dokładnie takie oskarżenia kierowano przecież do dwóch wcześniejszych aktorów wcielających się w nowojorskiego superbohatera. Tobey Maguire w opinii wielu odbiorców doskonale pasował do charakterystyki Parkera, ale miał w sobie zdecydowanie za mało luzu i charyzmy po założeniu maski. Z kolei Garfield świetnie radził sobie z bardziej humorystyczną naturą Człowieka-Pająka, lecz totalnie nie wychodziło mu granie dręczonego przez rówieśników geeka.
Tom Holland prezentuje bardziej wyważony obraz dwóch tożsamości granego przez siebie bohatera. Ma w sobie jeszcze pewną niewinność i naiwność, ale też dobrze wychodzi mu pokazywanie swojej drugiej twarzy po nałożeniu maski Spider-Mana. Trzeba sobie jednak powiedzieć, że jego wersji nie dotknęło jeszcze wiele trudności, z którymi komiksowy Peter Parker musiał radzić sobie na porządku dziennym. Dzięki wsparciu Tony'ego Starka jego rodzina nie ma żadnych problemów finansowych, on sam jest całkiem popularny w szkole, a członkowie grupy Avengers już uważają go za jednego z nich. Zakończenie „Spider-Man: Daleko od domu” sugeruje, że w kolejnych filmach problemy osobiste i superbohaterskie Parkera zostaną znacznie mocniej powiązane. Ale trudno wypowiadać się na temat produkcji, które jeszcze nie powstały.
Kreacja bohatera nie zależy tylko od aktora, ale też scenarzystów i reżyserów. W dobrym filmie łatwiej się pokazać.
Holland na swoje szczęście nie musiał przynajmniej na razie portretować Spider-Mana w jednoznacznie fatalnej produkcji. Dzieła takie jak „Spider-Man 3” czy „Niesamowity Spider-Man 2” zostały mu oszczędzone. Co nie oznacza, że MCU pozwoliło mu na całkowite rozwinięcie skrzydeł. Największy problem obu solowych filmów o Parkerze z ostatnich lat to fakt, iż w większości toczą się wokół postaci Tony'ego Starka. Gdyby wyciąć z nich wątki szkolne, cała fabuła byłaby podporządkowana Iron Manowi, a nie Spider-Manowi.
Trudno więc stawiać występy angielskiego aktora za absolutny ideał kreacji tego bohatera, skoro tak wiele jego najważniejszych elementów zostało z filmów Marvel Studios wycięte. Peter Parker stał się zdecydowanie bardziej oddalony od zwykłego nastolatka niż był na początku swojej komiksowej drogi.
Znacznie lepiej tę rolę spełnia obecnie Miles Morales (bohater „Spider-Man: Uniwersum” i nadchodzącej na Playstation 5 rozszerzonej wersji „Marvel's Spider-Man”).
Wersja Spider-Mana grana przez Toma Hollanda ma pewne cechy zbieżne zarówno z oryginalnym Parkerem, jak i Moralesem, ale nie jest do końca żadną z nich. I nie ma w tym nic złego, ale pod wieloma względami MCU nie zdołało jeszcze wybić swojego Człowieka-Pająka z tłumu. To nadal bohater na dorobku, ale jednocześnie mający znacznie łatwiejszy start niż większość pozostałych bohaterów Marvela. Nie osiągnął tak wiele, jak można by się po nim spodziewać, ale przede wszystkim dlatego, że żaden film z udziałem Hollanda nie był na nim tak do końca skupiony.
Nowy Spider-Man bardzo szybko zdobył uwielbienie dużej części fanów, ale przynajmniej na razie jest ono dane mocno na wyrost. Nie dlatego, że Tom Holland źle sobie radzi w danej mu pięć lat temu roli. Po prostu funkcjonuje wewnątrz olbrzymiego filmowego uniwersum, co wbrew pozorom ma również swoje słabe strony.
Czy można powiedzieć, że pokazał już odwagę taką jak bohater „Spectacular Spider-Man”, zobaczył tyle świata co postać z animowanego „Spider-Mana” czy radził sobie z takimi trudnościami jak wersja z trylogii Raimiego? Odpowiedź brzmi: nie. Ale na szczęście może się to jeszcze w przyszłości zmienić, bo Sony i Marvel finalnie dogadali się w sprawie przedłużenia łączonej licencji. Tom Holland zdecydowanie nie jest najlepszym Peterem Parkerem w dziejach, ale nie jest wcale przesądzone, że mógłby zostać nim w przyszłości. I na szczęście otrzyma na to szansę.