Brudne interesy i chaos. Sekielski pokazał właśnie wszystkie błędy rządu w trakcie pandemii
Ostatnie filmy Tomasza Sekielskiego: „Tylko nie mów nikomu” i „Zabawa w chowanego” biły wszelkie rekordy oglądalności produkcji dokumentalnych i wywołały ogólnopolską dyskusję o grzechach Kościoła katolickiego. W przypadku dokumentu „Rok we mgle” poświęconemu pandemii koronawirusa nie ma jednak co liczyć na podobny efekt.
Tomasz Sekielski w ciągu zaledwie półtora roku dokonał rzeczy niemal niemożliwej i sprawił, że zainteresowanie kinem dokumentalnym wśród polskich widzów urosło do niedostępnych wcześniej rozmiarów. Filmy „Tylko nie mów nikomu” i „Zabawa w chowanego” poruszyły niezwykle trudny temat pedofilii w Kościele katolickim, oddając jednocześnie głos ofiarom nadużyć. Obie produkcje biły doczekały się wielomilionowej widowni na platformie YouTube i siłą rzeczy sprawiły, że każde następne dzieło Tomasza Sekielskiego budzi olbrzymie emocje na długo przed swoją premierą.
Dlatego informacja o tym, że dziennikarz pracuje nad produkcją poświęconą niedopatrzeniom, błędom i aferom w polskim rządzie w trakcie trwania pandemii COVID-19 wywołała spore poruszenie. Wydawało się, że Tomasz Sekielski jak nikt inny nadaje się, by wyciągnąć na światło dzienne wszelkie brudy mające miejsce w ostatnich miesiącach. Po seansie filmu tworzonego dla portalu Onet muszę jednak stwierdzić, że jego celem nie było chyba odkrywanie nowych szczegółów.
„Rok we mgle” przypomina najważniejsze wydarzenia pandemii w roku po odkryciu „pacjenta zero”. I w sumie niewiele więcej.
Nowy dokument Tomasza Sekielskiego zaczyna się od przypomnienia okoliczności wybuchu epidemii w Wuhan i początkowo lekceważącego stosunku zachodniego świata do informacji o chińskim wirusie. W umniejszaniu skali zagrożenia przodowali przedstawiciele rządu, były minister zdrowia Łukasz Szumowski oraz ówczesny szef Głównego Inspektoratu Sanitarnego Jarosław Pinkas. Nie doceniali oni zagrożenia (a przynajmniej nie dawali tego po sobie znać w wypowiedziach publicznych) nawet wtedy, gdy skala nowych przypadków zachorowań w Lombardii urosła do rekordowych rozmiarów.
Sekielski przypomina ich kontrowersyjne wypowiedzi z lutego i marca, pokazując jak bardzo nie przystają do dzisiejszych warunków panujących w Polsce. Jednocześnie wraz z zaproszonymi rozmówcami (w większości są to dziennikarze Onetu) dosyć jednoznacznie komentuje i ocenia błędy władzy. A tych było niemało, by wymienić tylko aferę z respiratorami, brak odgórnego planu działania, wybrakowane maseczki z Chin, ciągłe zmiany strategii czy próbę przeprowadzenia wyborów pomimo wysokiego zagrożenia epidemiologicznego.
Rzecz w tym, że Tomasz Sekielski nie podaje tu niczego nowego. Jeśli względnie uważnie śledziliście media od marca, to o tym wszystkim już słyszeliście.
„Rok we mgle” został zbudowany niemal wyłącznie z ujęć przedstawiających tzw. gadające głowy i archiwalnych materiałów innych mediów. Oprócz tego pojawia się garstka nowych nagrań oferujących wgląd w punkt widzenia pracowników służby zdrowia, ale podobne próby były już podejmowane wielokrotnie wcześniej przez polskich dziennikarzy. Nie chcę tutaj oczywiście podważać umiejętności Tomasza Sekielskiego, czy sugerować z jego strony jakikolwiek brak przygotowania.
Trudno sobie wyobrazić bardziej niewygodny moment na kręcenie filmu dokumentalnego niż globalna pandemia. Nawet produkcje fabularne powstają w tym okresie w bólach, a je można w dużej mierze zaplanować z wyprzedzeniem. Zrobienie takiego dokumentu jak „Tylko nie mów nikomu” nie jest obecnie możliwe. Wchodzenie pod przykrywką i z ukrytą kamerą do szpitali, gdzie trwa walka o ludzkie życie, jest nie tylko niezwykle trudne do przeprowadzenia, ale też skrajnie nieodpowiedzialne. Nie sposób mieć do Sekielskiego pretensji, że na podobny krok się nie zdecydował.
Jednocześnie mam jednak bardzo poważne wątpliwości, czy to już odpowiedni moment na robienie dokumentu o pandemii. Minęło jeszcze stosunkowo mało czasu. Nie było możliwości zebrania głosów każdej ze stron, prawdziwe zakulisowych doniesień czy bezpośrednich relacji świadków. Wciąż też nie wiemy, jaki będzie finał pandemii w Polsce. Dlatego można odnieść wrażenie, że „Rok we mgle” się dosyć nagle urywa. I to właśnie wtedy, gdy jego twórcy poruszają faktycznie nowy i pełen emocji wątek umierania w samotności, co dotyka ostatnio bardzo wielu pacjentów szpitali. Warto, żeby wszystkie te wątki zostały w przyszłości poruszone. Najlepiej w po prostu lepszym filmie.
Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj serwis Rozrywka.Blog w Google News.