Kolejny przykład propagandy TVP? Profesor Stanisław Góźdź zachwala w Wiadomościach onkologię. To nawet nie jest on
„Wiadomości” TVP potrafią widzów zaskoczyć. Niestety, rzadko kiedy (o ile w ogóle) pozytywnie. Do licznych wpadek telewizji publicznej teraz doszła kolejna. Pokazano wypowiedź prof. Stanisława Góździa. Z tym że to nie był on.
TVP prężnie działa na wizerunek kraju mlekiem i miodem płynącego. Materiały podawane w „Wiadomościach” nie zawsze są zgodne z prawdą. Czasami nawet koło rzeczonej prawdy nie stały. Ale kto by się tym przejmował? W końcu sejm przyznał ostatnio pokaźne dofinansowanie dla mediów publicznych.
Stało się to w aurze skandalu.
Głównie mówiło się o środkowym palcu posłanki PiS Joanny Lichockiej, pokazanym w trakcie obrad sejmu nad ustawą przyznającą mediom publicznym niemal 2 mld zł dofinansowania. Sprawa poruszyła opinię publiczną, bo opozycja chciała, aby te pieniądze zostały przekazane na onkologię.
Chore na raka osoby dalej będą musiały stać w kilkuletnich kolejkach do specjalisty, a oddziały onkologiczne nie doczekają się nowoczesnych sprzętów i wymaganych remontów. Ale według bogatszej o pokaźną kwotę TVP, rzeczywistość wcale nie jest tak tragiczna, jak twierdzą przeciwnicy partii rządzącej.
W niedzielnym, wieczornym wydaniu „Wiadomości”, a także poniedziałkowym porannym pojawił się materiał na temat zmian wprowadzanych w onkologii. Oczywiście chodzi o to, że rząd robi wszystko, aby zmniejszyć kolejki, zrefundować jak najwięcej leków i przeznaczyć kolejne pieniądze na Narodową Strategię Onkologiczną.
Dokładnie w tym newsie możemy usłyszeć wypowiedzi kolejnych specjalistów zachwalających plany rządu.
Jednym z nich jest profesor Stanisław Góźdź – dyrektor Świętokrzyskiego Centrum Onkologii w Kielcach. Tak przynajmniej wynika z paska informacyjnego.
Jedna z czytelniczek fanpage’a Rada Etyki Social Media, zwróciła uwagę administratorom, że pojawiająca się w materiale osoba nie jest Stanisławem Góździem. Mężczyzna na ekranie nawet nie jest do niego podobny. Żeby to udowodnić wysłała prawdziwe zdjęcia profesora.
Rzeczywiście trudno doszukać się jakichkolwiek podobieństw między tymi dwoma osobami. Nie wiemy jednak, czy to celowe wprowadzanie w błąd widzów, czy po prostu nieuwaga pracownika odpowiedzialnego za podpisy w materiałach „Wiadomości”. Być może TVP niedługo wytłumaczy całą sytuację.