REKLAMA

Przyjdzie islam i nas zje. "Uległość", Michel Houellebecq - recenzja sPlay

"Uległość" - książka, której motywem przewodnim ma być tak zwana "islamizacja Europy" i której francuska premiera zbiegła się w czasie z zamachem terrorystycznym na redakcję "Charlie Hebdo", a polska - z potężną falą imigrantów z Syrii, szukających schronienia na Starym Kontynencie. Najnowszą powieść Michela Houellebecqa trudno zignorować.

Przyjdzie islam i nas zje. Uległość, Michel Houellebecq - recenzja sPlay
REKLAMA
REKLAMA

Pierwsze miejsca na listach bestsellerów we Francji i w Niemczech, mnóstwo kontrowersji - "Uległość" to zdecydowanie najbardziej dyskutowana książka ostatnich miesięcy. Cieszy, że taka popularność dotknęła - wreszcie - literatury wysokich lotów, a nie kolejnej odsłony "50 twarzy Greya", ale umówmy się. Przy tak aktualnym temacie nie mogło być inaczej.

HouellebecqUleglosc135x202.indd

Houellebecq w "Uległości" kreśli wizję przyszłości, której wielu się dziś obawia. W 2022 roku we Francji wybory prezydenckie wygrywa kandydat Bractwa Muzułmańskiego, Mohammed Ben Abbes, odcinający się od radykalizmu, pogardzający terrorystycznymi metodami.

W kraju wprowadzony zostaje szariat, co rzecz jasna oznacza drastyczną zmianę dotychczasowego stylu życia wszystkich jego obywateli.

Głównym bohaterem powieści jest Francois, wykładowca akademicki, znawcą prozy Joris-Karl Huysmans, XIX-wiecznego pisarza i skandalisty. Rozczarowany i znudzony swoim dotychczasowym życiem, dominującą go pustką oraz miłosnymi niepowodzeniami, zmuszony jest do próby odnalezienia się w nowej rzeczywistości. Choć przez długi czas jest przekonany, że wynik wyborów nie będzie miał żadnego wpływu na jego życie, szybko zostaje wyprowadzony z błędu i staje przed dylematem: pozostać ateistą czy dokonać konwersji na islam.

Początkowo trudno oprzeć się wrażeniu, że "Uległość" jest przestrogą Houellebecqa dotyczącą tego, co może się zdarzyć - i to zdarzyć już niedługo - i jakie będą tego konsekwencje: zanik europejskich wartości, upadek zachodniej cywilizacji i tak dalej. Tylko że im dalej brnie się w fabułę powieści, tym bardziej dominujące staje się wrażenie, iż taka interpretacja jest zbyt łatwa, a w dodatku nieprawidłowa. I że być może owszem, można w ten sposób rozumieć tę książkę, ale jedynie wówczas, gdy chce się wytrzeć sobie autorem gębę.

Rychło bowiem okazuje się, że islam u Houellebecqa nie jest taki zły. Dochodzi do zamieszek i zamachów terrorystycznych, ale stoją za nimi ekstremiści - zarówno muzułmańscy, jak i reprezentujący skrajną prawicę. Przestępczość spada na łeb na szyję, zmniejsza się bezrobocie. Nauczyciele akademiccy w zamian za konwersję mogą pobierać kilkukrotnie większe pensje. Kobiety co prawda nie mają już możliwości by robić karierę, ale za to całe dnie spędzają w domu, troszcząc się o rodzinę, która ponownie jest najważniejszą komórką społeczną.

A zatem na żyzny grunt zlaicyzowanej i liberalnej Europy powracają te wartości, za którymi wielu przecież tęskni. A cena za to jest niewielka.

Przynajmniej w taki sposób przedstawione jest to w "Uległości", bo nietrudno zauważyć, że wystarczyłaby zmiana płci głównego bohatera, by ta optyka uległa drastycznemu przeobrażeniu. Kobiety jednak, pełniące w powieści Houellebecqa przede wszystkim rolę seksualnych obiektów, niewiele mają w niej do powiedzenia. Zresztą w ogóle poza dekadenckim Francois niewielu tu aktorów. To z perspektywy tego bohatera poznajemy wszystkie wydarzenia, uzupełnione o jego refleksje na ich temat.

A te są, cóż, uderzająco prawdziwe. Wręcz boleśnie, bo nie lubimy myśleć o sobie źle, negować sens swoich działań i wartości osiągnięć. Tak indywidualnych, jak i zbiorowych. A "Uległość" do tego prowokuje.

REKLAMA

Znakomicie napisana, skłaniająca do głębokiej refleksji, polityczna, obyczajowa i egzystencjalna książka, której tytuł doskonale oddaje ducha współczesnej Europy, a co za tym idzie - istotę utworu. Bierni, apatyczni, przepełnieni poczuciem pustki, nie potrafiący wykrzesać z siebie żadnych wyższych uczuć, żadnych wyższych wartości ludzie żyjący w świecie konsumpcji totalnej, w której nawet religia i miłość stają się towarem. Pogodzeni ze swoim marnym losem i poczuciem bezsensu, ulegli wobec własnej bezznaczeniowości. Czekający na śmierć. Oto my, mówi Houellebecq. Islam to jedno z możliwych rozwiązań tej sytuacji.

Tytuł recenzji to parafraza tytułu książki "Przyjdzie Mordor i nas zje, czyli Tajna historia Słowian" Ziemowita Szczerka.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA