REKLAMA

Świat za szczelną kotarą religijności. Jeśli jeszcze nie widzieliście miniserialu „Unorthodox”, pora to zmienić

Serialowi „Unorthodox” daleko do doskonałości. Powolne tempo może was momentami zawieść, możecie mieć wrażenie, że ta historia wybrzmiałaby równie dobrze w filmie pełnometrażowym (to miniserial, składający się z 4 odcinków). Najważniejsze jest jednak to, że wybrzmiała w ogóle. Opowieść o Esther Shapiro może otworzyć oczy na świat, który istnieje tuż obok, za szczelną kotarą ortodoksyjnej religijności.

unorthodox netflix
REKLAMA
REKLAMA

Może nie tak zaraz obok, bo w Nowym Jorku. W tym wielkim mieście, od dziesięcioleci otwartym dla każdego, będącym domem dla wielu zagubionych i poszukujących siebie indywidualistów, istnieje społeczność, tak odrębna, że wydaje się być z innego świata. To wywodząca się z Węgier grupa Satmar, chasydzka wspólnota mieszkająca na Williamsburgu. Stamtąd pochodzi Deborah Feldman, która napisała książkę „Unorthodox. Jak porzuciłam świat ortodoksyjnych Żydów”. Tam też wychowana została Esther Shapiro, bohaterka serialu Netfliksa. Produkcja pojawiła się na platformie już jakiś czas temu, jeśli jednak nie mieliście okazji jej obejrzeć, warto ją nadrobić.

Esther pochodzi z konserwatywnej chasydzkiej rodziny.

Przez całe życia przygotowywana była do roli żony i matki. Myśli, że dobre wyjście za mąż i urodzenie licznego potomstwa to jej najważniejszy cel i spełnienie marzeń. Esty wie, że różni się od reszty dziewcząt w jej wieku. Do końca nie potrafi tego zrozumieć i określić, na czym ta różnica polega. Chęć oderwania się od ortodoksyjnej społeczności odezwie się w niej, gdy już jako mężatka będzie w ciąży i zrozumie, że nie chce wychować dziecka w takim miejscu.

Wspólnota, z której pochodzi Etsy jest tak inna, niż typowy i znany nam obraz nowojorczyków, że nowo poznanym ludziom z Europy trudno jest uwierzyć, że dziewczyna przyleciała z Nowego Jorku.

Dziewczyna po ucieczce z domu leci do Berlina (tam mieszka jej matka, wyklęta przez społeczność, z której się wywodzi). Poznaje młodych, otwartych, ambitnych ludzi. Berlin do tej pory kojarzył jej się jedynie z historiami o Holocauście. Nie rozumie, jak ludzie mogą kąpać się w jeziorze sąsiadującym z willą, w której niegdyś mieszkali hitlerowcy. Dziewczyna oswaja się z nową rzeczywistością. To oswajanie pokazane jest jako bardzo ostrożne i powolne, dzięki czemu wiarygodne. Nie mogę jednak powiedzieć, że ta wiarygodność jest zachowana przez całą fabułę serialu. Zdarzają jej się skróty i dość naiwne wątki, jednak nie dzieje się tak w najważniejszym temacie, czyli przedstawieniu chasydzkiej społeczności.

Serial Netfliksa pokazuje społeczność Satmar z odnotowaniem nawet drobnych szczegółów.

Sposób zachowania, ubrania, fryzury, dialogi w jidysz to jedna strona. Innym mocnym elementem serialu jest odwzorowanie chasydzkich obrzędów, które naprawdę robi wrażenie. Na przykład ceremonia ślubna, do nakręcenia której zatrudniono kilkudziesięciu statystów. Wiele kwestii związanych ze zwyczajami chasydzkimi zostaje wytłumaczonych w serialu, o innych zaś opowiedziano w krótkim filmie dokumentalnym z planu produkcji, który także jest dostępny na Netfliksie.

unorthodox netflix class="wp-image-399040"

Serial ma tak unikalny charakter także dzięki świetnej Esther Shapiro, w którą wciela się utalentowana Shira Haas.

24-letnia izraelska aktorka o ciekawej urodzie gra za pomocą minimalistycznych środków przekazu. Jej gra jest stonowana i oszczędna, a jednocześnie udaje jej się przekazać pełnię emocji, które przeżywa jej bohaterka. Najpierw mieszkając ze wspólnotą, znosząc okrutne ograniczenia, które są na nią narzucane, pogodzona z przypisaną jej przez tradycję rolą. Później odkrywająca nową rzeczywistość, coraz bardziej się na nią otwierając.

REKLAMA

Kobiety w świecie, w którym wychowała się Esther, sprowadzane są do roli rodzicielek. Mają często po kilkoro dzieci, dążąc do tego, by niejako odtworzyć prawie sześciomilionową część narodu żydowskiego wymordowaną przez Nazistów. Ta zasada jest bezwzględna i dotyczy każdej płodnej kobiety. Gdy Esther udaje się wydostać z Williamsburga, chwile zajmie jej odbudowanie, a raczej stworzenie od zera poczucia podmiotowości. Zapewne podobnie było z Deborah Feldman, która w opowieść wlała swoje doświadczenia i swoją unikalną perspektywę. Dając tym samym przykład walki o własną tożsamość.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA