„W ciemności” Agnieszki Holland porusza ważny temat Holocaustu, jednak sam film ma niewiele do zaoferowania.
Problemem jest marna fabuła, która wypada nijak przy „Pianiście” Romana Polańskiego. Okazuje się znacznie mniej widowiskowa i daleko jej, poza kilkoma scenami, do prawdziwej dramaturgii. Historia bywa wręcz męcząca i zabrakło w niej miejsca na porządne wstrząśnięcie widzem – całość sprawia wrażenie ugrzecznionego filmu, który stara się przekazać coś ważnego, ale robi to tak, aby niepotrzebnie nas nie niepokoić. Został on bowiem niemal całkowicie wyprany z autentycznie dramaturgicznych sytuacji. Takowe co prawda się pojawiają, lecz autorka szybko wyciąga z nich swoje postacie.
Poza tym, że „W ciemności” porusza tematykę Holocaustu, opowiadając o Żydach ukrywających się w kanałach, stanowi przede wszystkim banalną historię na temat ludzkiej przemiany. Bohater, Leopold Socha, postanawia im pomóc za pieniądze, a następnie ryzykuje dla nich życiem nie biorąc ani grosza. I tutaj dochodzimy do elementu, jaki rzeczywiście zasługuje na ogromną pochwałę – chodzi o kreację Roberta Więckiewicza. Jest to jego dotychczas najlepsza rola, którą pokazuje ogromne wyczucie aktorskie.
Mimo wszystko znajdziemy tu kilka ciekawych scen, które dzieją się głównie na obszarze kanałów, gdzie zobaczymy kalejdoskop ludzkich emocji: strach, desperację, panikę czy gniew. Nie jest to jednak obraz na tyle uderzający, aby mógł wryć się głęboko w pamięć, tak jak przykładowo scena z „Pianisty”, w której hitlerowcy wyrzucają z balkonu człowieka na wózku. Holland po prostu nie ma tyle odwagi, aby pokazywać bardziej bezkompromisowe sytuacje.
Duszna atmosfera, role Więckiewicza, Benno Fürmanna, Agnieszki Grochowskiej i Kingi Preis powodują, że „W ciemności” jest filmem nienajgorszym. Ale nie mamy do czynienia z produkcją, która zasłużyła na nominację do Oscara. Na tle wspomnianego „Pianisty” stanowi ona kino mocno nijakie i w gruncie rzeczy niewarte oglądania. I do tego jeszcze ten dźwięk, przez który dialogi bez polskich napisów często stają się niezrozumiałe. Niestety, jest to już standardem w polskim kinie. Wyszło tak jak zazwyczaj w przypadku rodzimego rynku filmowego – przeciętnie.