Już jutro obejrzycie serial „W głębi lasu”, ale nie zapomnijcie o książce, bo to kawał świetnego thrillera
Już na dniach na platformę Netflix trafi nowy polski serial oryginalny – „W głębi lasu”. To adaptacja powieści Harlana Cobena, jednego z najsłynniejszych amerykańskich twórców thrillerów, przeniesiona na rodzimy grunt. Przy okazji premiery serialu do sprzedaży trafiło też nowe wydanie powieści, którą naprawdę warto przeczytać.
OCENA
Harlan Coben w ostatniej dekadzie zdecydowanie nie mógł narzekać na niedobór popularności i brak zainteresowania europejskich czytelników. Ale przecież zawsze może być lepiej, czym amerykański pisarz zapewne kierował się, gdy podpisywał umowę z platformą Netflix na ekranizacje aż 14 jego powieści. Nie wspominając o tym, że obok profitów finansowych dało to Cobenowi również możliwość zobaczenia, jak jego historie prezentują się na małym ekranie.
Jako pierwszy premiery doczekał się serial „The Stranger” (recenzję produkcji znajdziecie TUTAJ), a następne w kolejce ustawiło się właśnie tworzone przez Polaków „W głębi lasu”. Oryginalna powieść funkcjonowała na naszym rynku już od jakiegoś czasu, ale Wydawnictwo Albatros zdecydowało się na logiczny w tej sytuacji ruch, dokonując kolejnego wznowienia książki. A czytelnicy też nie mają powodów, żeby kręcić nosem, bo „W głębi lasu” to sprawnie zbudowany i nieoczywisty thriller.
„W głębi lasu” opowiada historię wziętego prokuratora Paula Copelanda. Siostra mężczyzny kilkadziesiąt lat wcześniej zaginęła po spotkaniu z seryjnym zabójcą.
Tragedia rozegrała się na terenie młodzieżowego obozu, gdzie Paul, Camille i wiele innych dzieciaków spędzali wakacje. Dziewczyny nigdy nie odnaleziono (podobnie jak jeszcze jednej z domniemanych ofiar), ale brutalnie okaleczone ciała dwóch obozowiczów sugerowały na to, co mogło się z nią stać. Tragedia wkrótce ostatecznie podzieliła rodzinę Copelandów. Matka Paula uciekła, a ojciec aż do śmierci nie przestał poszukiwać pogrzebanych szczątków córki.
W momencie startu właściwej akcji „W głębi lasu” główny bohater jest już mężczyzną w średnim wieku, ojcem małej dziewczynki i wdowcem. Jego życie osobiste jest dalekie od ideału, ale kariera systematycznie nabiera rozpędu, czego dowodem sprawowana tymczasowo funkcja prokuratora okręgowego. Ambicje Copelanda sięgają jednak znacznie wyżej, a prowadzona właśnie sprawa gwałtu na nieletniej prostytutce ma szansę otworzyć mu drzwi do krajowej polityki. I właśnie w takim momencie mężczyzna zaczyna być znowu prześladowany przez sprawę z przeszłości za sprawą zamordowanego mężczyzny o imieniu Manolo Santiago. Nawiasem dziwnie przypominającego jedną z rzekomych ofiar z obozu.
Harlan Coben łączy w „W głębi lasu” elementy kryminału, dramatu sądowego i romansu. Ale jest też typowo amerykańską powieścią, co w ciekawym świetle stawia umiejscowioną w Polsce adaptację.
Coben nie boi się zazwyczaj podejmować w swoich thrillerach wątków społecznych i nie inaczej jest także tutaj. W „W głębi lasu” jest powieścią o imigrantach wchodzących w nowy świat z czystym na pozór kontem, skrywanej przez lata winie, a także utopijności wizji, według której wszyscy bez względu na nasz stan posiadania jesteśmy równi. Amerykański pisarz pokazuje to przez pryzmat Lucy Gold, córki hipisa zarządzającego obozem w czasie tragedii, która spotkała Camille. A zarazem drugiej najważniejszej bohaterki powieści, której losy mocno splatają się z życiem Paula.
Nierówności społeczne stają się tu dodatkową płaszczyzną, przez którą bohaterowie zostają zmuszeni oglądać świat. Nie jest to poziom skandynawskich kryminałów, gdzie stosunki między klasami często stanowią główną motywację wydarzeń, ale Coben udanie balansuje między trochę pulpową literaturą kryminalnej tajemnicy a bardziej ambitnym spojrzeniem na rzeczywistość.
Jak to w rasowym thrillerze bywa, zagadka zniknięcia Camille okazuje się znacznie bardziej skomplikowaną i wielowątkową historią, niż można byłoby się spodziewać.
Na szczęście amerykański pisarz względnie dobrze zachowuje wiarygodność całej historii, do czego przyczyniają się bohaterowie. Copeland, Gold i reszta osób uwikłanych w tę opowieści nie stanowią może jakiejś przełomowej czy przesadnie odkrywczej grupy postaci, ale są wystarczająco ugrunotowani w rzeczywistości, żeby zadowolić przeciętnego czytelnika kryminałów.
Absolutnie nie dziwi mnie więc, że Netflix szybko zdecydował się na adaptację akurat tej powieści Cobena. Nie jest to oczywiście książka godna najwyższych laurów (nie ma zresztą taką być), ale zdecydowanie przekracza górną granicę jakości standardowej literatury wakacyjnej. I warto po nią sięgnąć może nie równolegle do serialu, ale jakiś czas potem, gdy część najciekawszych fabularnych zawijasów zdąży już wyparować z pamięci.
- Czytaj także: „W głębi lasu” to powieść licząca sobie już kilka lat. A jak udała się Cobenowi jego najnowsza wydana w Polsce książka pt. „O krok za daleko”? Dowiecie się z naszej recenzji.