REKLAMA

Wakacje Jasia Fasoli

Rowan Atkinson, jeden z najbardziej znanych brytyjskich komików, całkiem niedawno oświadczył, iż kończy już z postacią Jasia Fasoli. Decyzję tą wytłumaczył brakiem większej kreatywności w stosunku do bohatera. Twierdzi, że wszystkie pomysły jakie chciał zostały już wykorzystane, a rozwój roli jest w pewnym stopniu niemożliwy do zrealizowania. Złożył taką deklarację, gdy padły pierwsze słowa o kręceniu filmu pełnometrażowego, "Wakacje Jasia Fasoli". Najwyraźniej potencjał się wyczerpał i właśnie ta produkcja miała być zakończeniem pewnego etapu w karierze Rowana Atkinsona. Pozostaje jednak ostateczna próba, w której trzeba będzie przejść przez surowe oko krytyka i przeciętnego widza.

Rozrywka Blog
REKLAMA

Przenosimy się do szarej, deszczowej i mglistej Anglii. Jaś Fasola przyjeżdża pod jeden z kościołów swoim kultowym samochodem. Gdy wchodzi do środka, widzimy iż parafia zorganizowała loterię, w której można wygrać wiele atrakcyjnych nagród. Jedną z nich jest wycieczka do Francji, do miasta filmowego blichtru oraz pięknych piaszczystych plaż oraz kamera cyfrowa, dzięki której zwycięzca będzie mógł upamiętnić swój pobyt. Okazuje się, że scenariusz od samego początku jest bardzo przychylny głównemu bohaterowie, gdyż Jaś Fasola wygrywa tę atrakcyjną podróż do kraju wykwintnych dań, wieży Eiffla oraz języka francuskiego. Główny cel - Cannes, plaża. Od tego momentu jednak najważniejszym problemem będzie dotarcie do niego.

REKLAMA

Nie jest to pierwsze spotkanie Jasia Fasoli z kinowym ekranem. Wcześniej mogliśmy oglądać go w pozycji "Nadciąga Totalny Kataklizm", który nie do końca spodobał się krytykom. Szydzili, że ten styl głupoty w wersji zwykłej pełnometrażówki pozbawiony został oryginalnej duszy bohatera i dokonano amerykanizacji brytyjskiego humoru. Mimo to, widzowie nie narzekali i obraz osiągnął znakomity sukces kasowy. Nic więc dziwnego, że była ochota na kontynuowanie serii szczególnie, że nowe odcinki sitcomu nie są kręcone. A w jaki sposób zadowolić zarówno sceptycznych krytyków jak i oczekujących wiernie fanów?

Pozostawić formę znaną z serialu tylko wydłużyć ją do mniej więcej 90 minut. Taki właśnie klimat panuje w trakcie całego seansu. Główna uwaga skupiona jest na perypetiach Jasia Fasoli, dodając do scenariusza osoby drugoplanowe, będące logicznym spoiwem pomiędzy poszczególnymi kadrami. Dlatego też, rosyjski chłopiec, czy francuska piękność to tylko wątki poboczne, ubogacające wyczyny nieznośnego Brytyjczyka. Fasola natomiast, będąc w centrum uwagi stara się zachwycić nas na kroku starymi, dobrymi gagami kojarzonymi z serialu. Mamy więc rozśmieszanie smutnego chłopaka w jednym ze środków transportu, wsypywanie obrzydliwego jedzenia do torebki, należącej do siedzącej obok pani bądź przytrzymywanie za wszelką cenę oczu, aby nie usnąć w trakcie długiej podróży. Oczywiście jest też parę nowych pomysłów jak jedzenie na różne sposoby homara w ekskluzywnej restauracji czy też udawanie hitlerowskiego żołnierza. W dodatku sam bohater, tak jak wcześniej nie mówi zbyt wiele, a operuje jedynie pojedynczymi hasłami, co jeszcze bardziej utrzymuje atmosferę serialu. Właśnie dzięki temu, "Wakacje Jasia Fasoli" są niesamowicie śmieszne. Każdy kto pokochał postać z telewizji będzie odczuwał podobne emocje w trakcie seansu kinowego. W końcu autorzy sięgają po sprawdzone chwyty i to naprawdę działa!

REKLAMA

Ku zaskoczeniu zarówno widzów jak i krytyków, twórcy postanowili urozmaicić motyw wakacji Jasia Fasoli i stworzyli całkiem wysublimowaną satyrę na przemysł filmowy oraz festiwal w Cannes. Symbolem tego jest przedstawienie ironicznej postaci Carsona Claya (rewelacyjnie zagranej przez Willema Defoe) oraz próby przeciśnięcia się do kin komercyjnych formy kina niezależnego i artystycznego. Przejawia również determinację twórców, pewność siebie (czasami bardzo niesłuszną) oraz środki, do których muszą się posunąć, aby pozostać na topie. Pomiędzy wierszami ukryto morał dla całej tej historii o produkcji filmu, że przeciętna publiczność nie oczekuje po filmach duchowej odnowy, a tylko i wyłącznie zgrabnego relaksu od monotonii życia codziennego na co każdy krytyk filmowy powinien zwrócić uwagę, oceniając każdą produkcję.

I tak można by ocenić "Wakacje Jasia Fasoli", bo pomimo braku oryginalności, czy ogólnej nagonki recenzentów, film jest dobrą opcją dla ukojenia starganych nerwów, dla wszystkich, którzy uwielbiali wyczyny Jasia Fasoli prosto z serialu. Ta wrodzona głupota postaci ze scenariusza może i nie jest zabawniejsza od Latającego Cyrku Monty Pythona czy serii Douglasa Adamsa "Autostopem Przez Galaktykę", to nadal śmieszy. Może ze względu na tkwiący głęboko sentyment do dawnych czasów? A może dlatego, iż jesteśmy zbyt zabiegani i poważni, aby śmiać się z aktora specjalnie udającego durnia? Entuzjastów tego typu humoru na świecie jest wiele i docenią to, co autorzy zrobili w tym obrazie, a taki prezent wydaje się być idealny na pożegnanie Jasia Fasoli z otoczki medialnej. A sam Rowan Atkinson trzyma coś w zanadrzu...

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA