Rafał Ziemkiewicz znowu walcuje
Trzykrotnego zwycięzcy prestiżowej nagrody im. Janusza A. Zajdla można nie znosić i omijać z daleka jego jadowitą publicystykę, ale nie można ignorować książki, którą napisał... piętnaście lat temu. Dlaczego?
Nielubienie Rafała A. Ziemkiewicza jest modne. Facet nie przebiera w słowach, ma krzywy uśmiech i pesymistyczne nastawienie do kondycji Polski w aktualnej formie, z tymi ludźmi u władzy. To definicja polityka opozycji ale Ziemkiewicz jest głównie publicystą i pisarzem. I to go od większości różni. Ma pecha.
„Walc stulecia” po raz pierwszy trafił do księgarni w 1998 roku, kiedy sieć dopiero zaczynała nas osaczać, śledzić, badać i macać, natomiast interakcja zachodziła co najwyżej na grupach dyskusyjnych i kanałach IRC-a. Nowy świat technologicznej rewolucji dzieje się dopiero teraz i narasta z każdym dniem. Google i inne ośmiornice nie tylko obserwują nasze poczynania, oplatają mackami darmowych programów, rozrywki i narzędzi ale również badają gusta, starają zdobyć każdą informację by dostosować „swoje możliwości do potrzeb klienta”.
Pod tym niewinnym hasłem kryje się w gruncie rzeczy próba zawłaszczenia naszej prywatności. Bezosobowa maszyna, która służy do tego, aby sprzedać nam towar. Wcisnąć go, upchnąć i zdobyć kolejnego niewolnika, który będzie płacił za możliwość uczestniczenia lub posiadania produktu wykreowanego na synonim sukcesu, nowoczesności i bycia trendy. Zazwyczaj jakiegoś gówienka wyprodukowanego rękami pracujących od świtu do nocy Chińczyków. Ziemkiewicz myślał o tym już wiele lat temu i napisał swoją antyutopię. Wymyślił, a może przewidział świat, który poszedł o krok dalej niż jesteśmy teraz my.
Taniec o umiarkowanym tempie
Bohater powieści jest częścią współczesnego świata, nowoczesnej Europy, zorganizowanym mechanizmie, społeczeństwie zmanipulowanym i sterowanym - odmianie wspartego technologicznie totalitaryzmu. Zunifikowana Europa to nieustannie pracujące programy śledzące każdy krok człowieka i sterujące jego postawą oraz poczynaniami. To świat pozornie idealny, otaczający swoje mrówki opieką medyczną, dbający o zaspokajanie ich potrzeb i sztucznie generując zapotrzebowanie na kolejne. Odgórne sterowanie dotyczy praktycznie każdego aspektu życia, poważane osoby wyłaniane są w specjalnej Procedurze Kreowania Autorytetów. Swoboda myśli i poglądów to niebezpieczne odszczepienie.
Alternatywą dla uporządkowanego świata, w którym nie ma miejsca na wolność, jest Wiedeń i Petersburg tuż przed wybuchem I Wojny Światowej. To ostatni, karnawałowy bal, rzeczywistość kolorowa, namiętna, żywiołowa i pełna gwałtowności – całkowite przeciwieństwo świata w jakim przyszło żyć Orinowi Bethlenowi – twórcy tego uniwersum, wirtualnej rzeczywistości. Orin to w gruncie rzeczy nieudacznik żyjący na garnuszku swojej żony. Do tego egoista i egocentryk, który pod nosem małżonki wplątuje się w beznadziejny romans. Orin posiada jednak niezwykły dar konstruktora i programisty.
W kostycznym państwie każdy przejaw wolności, nawet jeśli jest tylko wirtualna, może być zagrożeniem - bronią lub kolejnym narzędziem wykorzystanym do zniewolenia umysłów. Rozpoczyna się bezwzględna gra o to, kto pierwszy przejmie dzieło Orina. Nikt nie będzie liczył się z kosztami. Ani ofiarami.
Do tej pory trzecia powieść Ziemkiewicza nie miała swojego wydania audio. Teraz można jej również posłuchać leżąc brzuchem do góry, bez konieczności uciążliwego śledzenia nieskończonych rzędów liter. Jak mawia mój znajomy: ”Szczęśliwy będę dopiero wtedy, gdy książki będą w formie czopków – miło, przyjemnie i wszystko na raz”.
Nie zgadzam się z jego tezą, szczególnie jeśli chodzi o „miło”, natomiast forma nagrania dźwiękowego rzeczywiście ma wiele zalet – szczególnie kiedy dogorywam stojąc we wrocławskich korkach. W takich warunkach trudno natomiast o spokojną refleksję, a „Walc stulecia” często zmusza do przemyślenia pewnych tez autora. Ta powieść, mimo że powstała lata temu, właśnie dopiero dziś nabiera aktualności. Pozostaje mieć nadzieję, że wizja Ziemkiewicza pozostanie jedynie science fiction.