Drugi sezon Wayward Pines był wielką niewiadomą. Kontynuowanie na siłę zamkniętej historii i wymiana obsady na nową nie wyszło produkcji na dobre i zdziwię się, jeśli Fox zdecyduje się wydać trzeci sezon tej produkcji.
Kuba Grygiel próbował wrócić do miasteczka Wayward Pines i zrezygnował po kilku odcinkach. Ponieważ sam udałem się do tej mieściny na pobyt dłuższy i zmusiłem się do obejrzenia całego sezonu mogę mu tylko pogratulować, bo podjął bardzo dobrą decyzję.
Seria książek, na której bazuje serial, była na tyle wciągająca, że przeczytałem wszystkie trzy pozycje jeszcze przed obejrzeniem pierwszego sezonu. Popsułem sobie tym samym niespodziankę, bo od początku wiedziałem, co z tym miasteczkiem jest nie tak.
Początek Wayward Pines mógł się podobać i to zwłaszcza osobom, które książek Blake’a Croucha nie czytały.
Koncepcja świata przyszłości, w którym jedynymi rozumnymi mieszkańcami Ziemi są odhibernowani po setkach lat ludzie z naszej teraźniejszości miała swój urok. Postapokaliptyczny krajobraz i klimat niczym z Miasteczka Twin Peaks z pewnością zachęcały do zanurzenia się w fabule tej produkcji.
Wayward Pines był niestety równią pochyłą w dół. Po odkryciu kart i wyjaśnieniu na czym polega konspiracja wszystko rozsypało się jak domek z kart. Mimo to, dzięki zachowaniu względnej wierności względem prozy Blake’a Croucha, serial można było oglądać do końca bez zgrzytania zębów.
Nie można tego samego powiedzieć o kontynuacji.
Pierwsze kilka odcinków na łamach Splay.pl zrecenzował Kuba i zarysował główny wątek fabularny. Wymieniono niemal całą obsadę, przez co śledzimy losy zupełnie innych postaci. Bohaterów poprzedniego sezonu pozbyto się szybko i bez skrupułów, a serial podążył w zupełnie innym kierunku, niż można było oczekiwać.
Z początku mogłoby się wydawać, że głównym bohaterem będzie młody Ben, czyli stojący na czele ruchu oporu syn głównego bohatera pierwszej serii Wayward Pines. Szybko się jednak okazało, że powstanie stłumiono, a pierwsze skrzypce grał wybudzony z hibernacji Theo Yedlin.
Paradoksalnie jednak, to drugi sezon zbliżył się w finale do materiału źródłowego.
Theo został obudzony przez włodarzy miasteczka niczym Ethan Burke w pierwszym sezonie, ale tym razem nie było już suspensu - widzowie w końcu znają już tajemnicę, którą chce rozwiązać bohater. Yedlin staje się w końcu ważnym członkiem społeczności i razem z władającymi Wayward Pines ludźmi stara się odeprzeć atak Aberracji, czyli zmutowanych potomków ludzi.
Pierwszy sezon skończył się śmiercią protagonisty i zapadnięciem jego syna w śpiączkę. W książkach główny bohater doprowadził do tego, by wszyscy mieszkańcy udali się ponownie w długi sen z nadzieją, że obudzą się i zobaczą lepsze jutro. W serialu wprowadzono motyw Pierwszej Generacji, która przejęła władzę i nieudolnie rządziła w Wayward Pines doprowadzając do ruiny.
W drugim sezonie już kilka odcinków przed końcem wiadomo, że wszystko zmierza do uśpienia populacji miasteczka w komorach hibernacyjnych. Rolę Ethana Burke’a jako prowadzącego ostatnich przedstawicieli ludzkości na długoletni spoczynek w górach przejął lekarz Theo. Zakończeniem było mało satysfakcjonujące, a nie wszystkie wątki udało się rozwiązać przed finałem.