Whoopi Goldberg: Naziści nie zabijali Żydów z powodu ich rasy. Cały świat miażdży aktorkę za jej mądrości
Całe Stany Zjednoczone od kilku dni toczą ogólnokrajową debatę na temat cenzurowania zbrodni Holokaustu. Do dyskusji włączyła się też Whoopi Goldberg, ale jej wypowiedź zaszokowała wszystkich zainteresowanych. Aktorka stwierdziła, że "Holokaust nie dotyczył kwestii rasy" i próbowała udowodnić, że naziści i Żydzi to były dwie grupy białych ludzi. Wkrótce potem przeprosiła, ale mleko zdążyło się rozlać.
Afera, której kluczową częścią w ostatnich godzinach stała się Whoopi Goldberg, wybuchła wokół kultowej powieści graficznej "Maus". Komiks nie tak dawno polecany przeze mnie na polską listę lektur szkolnych został w połowie stycznia usunięty ze szkół hrabstwa McMinn w stanie Tennessee. Decyzję podjęła tamtejsza komisja edukacji, której nie spodobały się zawarte tam wulgaryzmy i elementy nagości. Dla przypomnienia - "Maus" to nagrodzone Pulitzerem arcydzieło przedstawiające doświadczenia polskiego Żyda i jego rodziny w trakcie międzywojnia i Holokaustu.
Komiks Arta Spiegelmana wywołał w latach 90. pewne kontrowersje w Polsce ze względu na przedstawienie naszego narodu jako świń, ale od dawna jest uznawany za tytuł absolutnie kultowy. Właśnie dlatego nikt nie spodziewał się, że "Maus" z tak absurdalnych powodów może zostać usunięty z zajęć edukacyjnych. Przypadek Whoopi Goldberg pokazuje zaś jak bardzo podobne dzieła są potrzebne w szkołach. Aktorka znana z gry w takich filmach jak "Kolor purpury" i "Zakonnica w przebraniu" wystąpiła wczoraj ze źle pojmowaną obroną komiksu w trakcie programu "The View" na antenie ABC. Czym wywołała ogólnokrajowe poruszenie.
Whoopi Goldberg stwierdziła, że "Holokaust nie dotyczył rasy". Jej słowa otworzyły tamę oburzenia.
Celebrytka zaskoczyła pozostałe osoby biorące udział w debacie, gdy rozpoczęła tyradę na temat rzekomego braku związku Holokaustu z rasizmem. Współprowadzące program Joy Behar, Anna Navarro oraz Sara Haines próbowały protestować. Przypomniały też, że naziści traktowali Żydów, Romów i Cyganów jako odmienną rasę i dehumanizowali ich jako podludzi. Whoopi Goldberg pozostała jednak niewzruszona:
Dziwi mnie, że osoby głosujące za usunięciem "Mausa" poczuły się niekomfortowo przez odrobinę nagości. To książka na temat Holokaustu, zabiciu sześciu milionów ludzi. To nie było dla was niekomfortowe? (...) Jeżeli chcecie podjąć taką decyzję, to bądźmy na jej temat szczerzy. Bo Holokaust nie dotyczy kwestii rasy. Nie, nie chodzi o rasę. (...) Nie dotyczył rasy. Chodzi o bestialstwo ludzi wobec innych. To były dwie grupy białych ludzi. Gubicie sedno sprawy! Gdy tylko przekształcacie to w kwestię rasową, to zamykacie się na jedną drogę. Chodzi o to, jak się nawzajem traktujemy. To jest problem. Bez względu na to, czy ktoś jest biały, czarny, Żydem czy Włochem
- podkreśliła Whoopi Goldberg.
Na głowę aktorki bardzo szybko posypały się za powyższe słowa gromy. Zaprotestowali m.in. lider Ligi Antydefamacyjnej (jeden z najstarszych i najbardziej wpływowych amerykańskich organizacji żydowskich) Jonathan Greenblatt, była prowadząca "The View" Meghan McCain, przedstawiciele United States Holocaust Memorial Museum i uwielbiany na prawicy Ben Shapiro. Pod ich postami posypały się oprócz tego tysiące komentarzy od zwykłych ludzi oburzonych retoryką użytą przez Goldberg.
Aktorka wkrótce potem przeprosiła i to trzykrotnie. Ale czy uratuje to karierę Whoopi Goldberg?
Kilka godzin po całym zdarzeniu gwiazda opublikowała pierwsze przeprosiny na Twitterze. Przyznała w nich, że powinna była uznać prawdziwość obu stwierdzeń. Bo Holokaust dotyczył i nieludzkiego traktowania ludzi przez ludzi, i kwestii rasowych. Wiele osób potraktowało jednak tę wypowiedź jako próbę uspokojenia nastrojów przy jednoczesnym zachowaniu poprzednich poglądów. Dlatego pod tweetem Whoopi Goldberg znajdziemy obecnie ponad 11 tys. w większości negatywnych komentarzy.
Zapewne dlatego aktorka odniosła się do sprawy również podczas występu w wieczornym programie Stephena Colberta i w trakcie kolejnego odcinka "The View". Przy pierwszej okazji próbowała się jeszcze bronić i tłumaczyć swoje nastawienie. Jak łatwo się domyślić, Goldberg zasłaniała się swoim kolorem skóry, który każe jej inaczej patrzeć na kwestię rasy. Stała też na stanowisku, że wzięła po prostu udział w dyskusji i miała prawo do odmiennego. Jak podaje portal Variety, podczas "The View" była już zdecydowanie mniej bojowa i skupiła się tylko na przeprosinach.
Czy wystarczą one do uratowania jej kariery w świecie, gdzie najmniejszy nawet błąd celebryty potrafi obrócić się przeciwko niemu? Trudno powiedzieć. Stephen Colbert wyraźnie próbował pomóc koleżance po fachu w uratowaniu sytuacji, ale gniew ludzi bynajmniej nie zagasł. Nazywanie Whoopi Goldberg antysemitką czy osobą zaprzeczającą istnieniu Holokaustu jest oczywiście bzdurą. Nie zmienia to jednak faktu, że jej twierdzenia nie mają nic wspólnego z rzeczywistością historyczną. Osobiście trudno mi też nie zwątpić w to, że kiedykolwiek przeczytała "Mausa", w obronie którego stanęła. Bo przecież Niemcy są tam pokazani jako koty, Polacy jako świnie, a Żydzi (w tym również polscy Żydzi) bez wyjątku jako myszy. Co ma podkreślić z całą mocą ich odmienność od pozostałych narodów.