Wiecha w takiej interpelacji za parę groszy nie kupić - grzech
Uważasz pan tak: oczy mnie na wierzch wyleźli, jak zobaczyłem metkie z cenamy przyfastrygowaną do płyty z tak zwanem audiobukiem. Myśle sobie, uważasz pan, co za cholera - nasmarowane wołamy, że książka, a w środku blichtr krążek. Dawaj już idę raban podnosić, że szacowny księgowy najwyraźniej kant chce mi tu sprzedać, ale pan Wątróbka capnął mnie za klapy i mówi:
- Gdzie pan leziesz, bo przypuszczam, że wątpię? Zdaje się taka figura jak pan, z salonowem obtrzaskaniem, winien wiedzieć, w jakiem celu niniejszą płytę sporządzono i znakiem jakiej uciechy do powszechnego obrotu dopuszczono.
Stefan Wiechecki to mój literacki autorytet. Nikt przed nim nie wniósł tyle życia do języka polskiego, co on. Piewca Warszawy, jej mieszkańców i ich codziennych spraw zaczynał od sprawozdań z sal sądowych. Dzięki Wiechowi kolumny "Kuriera Czerwonego" zaczął wypełniać barwny, codzienny język stołecznej ulicy, dając ogromną popularność autorowi, wielką uciechę czytelnikom, a potomnym wspaniałe źródło przedwojennej gwary. Po wojennej zawierusze Wiechecki wznowił twórczość literacką publikując kolejne felietony, tym razem osadzone w nowej, socjalistycznej rzeczywistości. Jak się zdaje, zmiany te nie zrobiły specjalnego wrażenia na autorze i dalej dostarczał czytelnikom niesamowitych opowieści rodem z Targówka i okolic. W "Cafe pod minogą" udowodnił też, że i z okupacji można było wykrzesać humorystyczne elementy.
Wydawnictwo Bellona wespół z Audioclub.pl postanowiły kontynuować dobrą tradycję udźwiękowienia felietonów Wiecha. Prym w interpretacji jego twórczości wiodła nieodżałowana Hanka Bielicka, która wygłaszała monologi z ogromnym temperamentem. Wybór padł na Zbigniewa Buczkowskiego - uważam, że to najrozsądniejszy wybór. Tembr głosu i fizys aktora zdaje się mówić: "jestem warszawskim cwaniakiem". Jako lektor Buczkowski sprawdził się znakomicie - płynnie przechodzi pomiędzy kwestiami w "redaktorskiej" polszczyźnie, a tymi w "wiechu", które wypowiada z odpowiednim namaszczeniem. Sprawdźcie zresztą sami.
Twórczość Wiecha to absolutny majstersztyk - vis comica bije z opisywanych sytuacji, postaci i ich języka. Znakiem tego, leć pan migiem zaopatrzyć się w niniejsze audiobooki, bo to cymes nielichy. Niech ja skonam!