O czym opowie 2. sezon „Wiedźmina”? Jeśli plotki się potwierdzą, to widzowie powinni być zadowoleni
Zanim jeszcze 1. sezon „Wiedźmina” wylądował na Netfliksie, serwis zapowiedział, że powstanie 2. seria. Czy wiedząc, o czym opowiadają kolejne książki, możemy spodziewać się hitu?
Uwaga, spoilery.
„Wiedźmin” Netfliksa w 1. sezonie skupił się głównie na opowiadaniach z tomów „Ostatnie życzenie” i „Miecz przeznaczenia”. Twórcy zdecydowali się wybrać te historie, które pasowały im do elementów stycznych z trójką najważniejszych postaci, czyli Geraltem, Yennefer i Ciri. Do tego dorzucono kilka ważnych historii, najlepiej oddawających klimat świata i cechy Geralta.
Wyszło... przeciętnie, ale akurat wierności materiałowi źródłowemu nie można serialowi Netfliksa odmówić.
Widać też, że w produkcji Lauren S. Hissrich fabuła powoli ustawia figury, aby dotrzeć do punktu, w którym zacznie się składająca się z pięciu książek saga (oczywiście pewne elementy pochodzące z niej już dostaliśmy). Możemy więc spokojnie założyć, że następne odcinki będą czerpały kolejno z „Krwi elfów” lub nawet z „Czasu pogardy”. Dlaczego myślę już o drugim tomie?
„Krew elfów” nie będzie przesadnie łatwa do ekranizacji serialowej. Powód jest prosty: to dopiero wprowadzenie do sagi, zawiązują się tutaj nowe konflikty, pojawiają przeciwnicy, nowi bohaterowie, układa się bardzo powoli nowa sytuacja polityczna. Ten tom ma w zasadzie kilka ważnych wydarzeń, które z pewnością będą pokazane w serialu. Chodzi między innymi o naukę Ciri w warowni Kaer Morhen, spotkanie małej księżniczki z Triss Merigold, przedstawienie innych wiedźminów, wprowadzenie Rience’a, totumfackiego Vilgefortza, który knuje swoją intrygę, a także jest dość mocna i zapadająca w pamięć scena z Wiewiórkami.
Nie chcę spłycać tej całkiem niezłej powieści, ale jasne dla mnie jest, że nie jest ona tak atrakcyjna jak opowiadania.
Krótkie historie zawarte w „Ostatnim życzeniu” i „Mieczu przeznaczenia” mają te zaletę, że są bardzo różnorodne. W powieściach nie jest już tak kolorowo, bo inne odcienie świata pokazywane są często przez pryzmat machinacji politycznych i działań zakulisowych. Na ile twórcy zdecydują się je pokazać? W mojej ocenie musieliby zmienić awanturniczy styl opowieści na bardziej polityczny, a o to ich nie podejrzewam. Do tego dodajmy, że w „Krwi elfów” nie ma zbyt wielu potworów, a więc nie będzie okazji do chwalenia się efektami specjalnymi i profesją Geralta.
Myślę więc, że jednym z dobrych rozwiązań będzie pójście drogą, którą wyznaczyła plotka.
Pojawiła się bowiem informacja, że kolejnym z zekranizowanym opowiadaniem ma być „Ziarno prawdy”. Urocza historyjka będąca wariacją na temat „Pięknej i Bestii” nie pasuje tu za bardzo, bo jest to opowieść niemal niezależna od reszty historii Geralta. Ale gdyby miała zostać wpleciona w fabułę serialu, to Lauren S. Hissrich miałaby niezły materiał, żeby ubarwić ekranizację kolejnego tomu.
Ponadto mam wrażenie, że bal i spotkanie czarodziejów na wyspie Thanedd przyjdzie znacznie wcześniej, niż się tego spodziewamy. Idę o zakład, że gdy już Vilgefortz po bitwie pod Sodden zacznie przewodzić magom Kontynentu, to fabuła ruszy z kopyta. Mam przeczucie, że to właśnie złożona społeczność magów będzie dostarczała nam kluczowych informacji na temat spraw politycznych, ruchów wojsk. Dlatego podejrzewam, że rozłam w radzie czarodziejów nastąpi szybciej, niż nam się wydaje.