REKLAMA

Jaskier czy Dandelion? Jak będzie nazywał się bard z Wiedźmina? Wszystko, co wiemy o serialu Netfliksa

Nie mam absolutnie żadnych wątpliwości, że Wiedźmin – obok Gry o tron – to jeden z najgorętszych seriali w polskiej Sieci. To o tyle interesujące, że produkcja jeszcze nie powstała, a nawet nie wiemy, kto zagra w niej jakąkolwiek rolę. A mimo to, coś już na temat Wiedźmina możemy powiedzieć. 

Wiedźmin od serwisu Netflix. Showrunnerka opowiada o serialu
REKLAMA
REKLAMA

Przyczynkiem do napisania tego tekstu jest kilka nowych informacji, które pojawiły się ostatnio w Internecie, ale też sporo drobnostek, które od jakiegoś czasu sączy showrunnerka serii na swoim Twitterze. Tu doskonałym źródłem informacji jest również użytkownik Wykopu o nicku Mat_888 zbierający i tłumaczący konwersacje, w które z fanami wdaje się właśnie Lauren S. Hissrich.

Jaskier czy Dandelion?

Jeden z najważniejszych bohaterów sagi – i moim zdaniem, ze względu na charyzmę i komediowy charakter będzie to jedna z najważniejszych postaci serialu – ma bardzo wdzięczne imię. W grze, która rozsławiła zabójcę potworów na świecie, imię owego bohatera zostało przetłumaczone jako Dandelion. To zabieg logiczny. Bo przecież przetłumaczono nazwę rośliny (chociaż nie do końca, ale nie jest to artykuł florystyczny, więc zainteresowanych zapraszam do zgłębiania tematu), od której bohater wziął swoje imię. I to tłumaczenie funkcjonuje również w powieściach po angielsku. Hissrich zdecydowała się zachować jednak oryginalne imię wymyślone przez Sapkowskiego.

To spotkało się jednak ze sprzeciwem fanów. Co zaskakujące, bo wydawało mi się, iż kwestia zachowania zgodności z oryginałem książkowym, nie może być bardziej wymowna, niż zachowanie imion i ich pisowni.

Showrunnerka, komentując wypowiedzi na temat tego imienia, powiedziała, że za wszelką cenę chce chronić oryginalne zamierzenie autora, a obok tego brzmi ono dla niej romantycznie i rozkosznie dla uszu.

To dość ryzykowny zabieg, bo fani podnosili kwestię tego, że to imię ma konkretne znaczenie, a przedstawiając je zachodniemu widzowi, dostanie on polskie słowo, które dopiero będzie musiał zdekodować. Hissrich jednak podnosi - dość z resztą zabawnie - że to logiczne, bo Yennefer nigdy nie była tłumaczona jako Jennifer. Zapewnia też, że praktycznie żadne imiona nie zostały zmienione względem oryginału. Osobiście zastanawiam się, jak do tej kwestii podejdą tłumacze napisów.

Wiedźmin a sprawa słowiańska.

Wielokrotnie podnoszona jest kwestia słowiańskości, która przebija z kart powieści. Dużo mówi się - często pod naszymi artykułami - o obawie, że nie uda się zachować tego słowiańskiego klimatu. Hissrich dyskutuje z fanami na ten temat. Trzeba przyznać, że broni swojej wizji całkiem nieźle. Sama pisze, że Wiedźmin nie będzie polskim serialem. Ale później dodaje, iż nie będzie też serialem amerykańskim. Ma być wizją całego świata, ale widzianą przez pryzmat fantasy. Częścią tego procesu ma być właśnie zostawienie imienia Jaskra w polskim brzmieniu.


Hissrich potwierdziła również, że wykonała gruntowną dokumentację, którą umożliwił jej research, spotkanie z Sapkowskim i podróż do Polski.

Wątki polityczne w serialu.

Wiele głosów krytycznych pojawia się przy okazji tego, że część fanów ubzdurała sobie, iż serial będzie przesadnie polityczny i może pokazywać walkę z rasizmem, homofobią czy ksenofobią. Z tym, że Wiedźmin jest serialem politycznym, już kiedyś próbowałem się rozprawić. Sama showrunnerka potwierdza to, co jest w stanie zauważyć uważny czytelnik twórczości Sapkowskiego. Wiedźmin jest przecież powieścią poruszającą te tematy i w gruncie rzeczy to dość polityczna literatura. Natomiast zapewnia, że to, co pisze na swoim Twitterze, to jej prywatne poglądy, a w serialu znajdzie się tylko to, co było tematem powieści. Mówi też, że nie ma zamiaru zmieniać ideologii książki, aby dopasować ją do amerykańskiej polityki.

Wiedźmin od Netfliksa i casting.

Ostatnio pojawiły się nagrania prezentujące turecką aktorkę, która recytuje fragmenty jakiegoś dzieła. Plik został opisany jako casting do roli Yennefer. Obok tego, że kobieta wypadła całkiem nieźle, to pojawia się pytanie, czy to były prawdziwe nagrania, czy ktoś próbował się nimi wypromować. To, że zniknęły z serwisu może świadczyć o tym, że na światło dzienne dostały się przez przypadek.

Kolejnym mocnym argumentem jest, że sama Hissrich podkreślała, iż teksty dostarczane do osób starających się o rolę, nie będą pochodziły z właściwych scenariuszy serialu, natomiast mają pokazać charakter postaci – co w sumie mądre i zrozumiałe. Ruch ten został wykonany między innymi w obawie o wyciek.

Obstawiam, że w filmach, które oglądaliśmy, faktycznie zaprezentowano sceny castingowe. To układa się w spójną całość, gdy zobaczymy, że jedna z nich przedstawiała Yennefer władczą, silną, a druga pokazywała ją czułą i zalotną, czyli dokładnie taką, jaka jest w książce. Ponadto, druga scena wygląda tak, jakby poprzedzała bal czarodziejów na Thanedd, gdy Geralt i Yen szykują się do wyjścia, a - jeśli się nie mylę - tej sceny nie ma w książce, a więc mogła być napisana właśnie w ten sposób, uzupełniając Czas pogardy, a może nawet - na co bardzo, bardzo liczę - scenę z serialu.

REKLAMA

Kiedy Wiedźmin od serwisu Netflix?

W trakcie naszej rozmowy z Tomaszem Bagińskim, który jest jednym z producentów serialu, przyznał on, że produkcja pojawi się za półtora roku, a więc premiery możemy spodziewać się na przełomie 2019 i 2020 roku. Potwierdził on wcześniejsze informacje, które mimochodem rzucała showrunnerka. Moim marzeniem jest jesień 2019, powód mam zupełnie absurdalny, bo jakoś ta smętna opowieść bardzo pasuje mi do tej pory roku. Pierwszy sezon ma liczyć 8 odcinków, a zdjęcia rozpoczną się zimą.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA