REKLAMA

Zwiastun „Wiedźmina” jest za mało słowiański? Wybaczcie, ale to „Wiedźmin 3: Dziki Gon” jest temu winien

Na początku nie mogłem uwierzyć. Kiedy tylko w sieci zaczęły się poważne dyskusje o serialowym „Wiedźminie” dostawałem co prawda jakieś sygnały, ale wszystkie ignorowałem. Do czasu. Emisja zwiastuna na Comic-Conie w San Diego bardzo wyraźnie pokazała, jak bardzo jesteśmy - mówię o nas, o społeczeństwie, fanach, internautach - roszczeniowi i w gruncie rzeczy mało kompetentni.

wiedzmin zwiastun 3 dziki gon
REKLAMA
REKLAMA

Pierwsze doniesienia o planowanym serialu na podstawie prozy Andrzeja Sapkowskiego mówiły... że będzie to adaptacja prozy Andrzeja Sapkowskiego.

Od samego początku, gdy okazało się, że Tomasz Bagiński będzie współpracował z serwisem VOD, mowa była o książkach. Mówił o tym wysoko postawiony reprezentant Netfliksa, cieszył się nawet sam Andrzej Sapkowski. Ba! Ten ostatni przecież był obiektem żartów, gdy zaczęła się cała afera z tym, że pisarz chce więcej pieniędzy od CD Project RED.

To właśnie wtedy dyskutowano o tym, jak wygląda jego rozliczenie z Netfliksem. Było chyba jasne, że skoro bierze w tym udział autor, to prawdopodobne, że produkcja będzie bazowała właśnie na jego dziele.

Komentowała to również showrunnerka, Lauren S. Hissrich, która chociaż o grach wyrażała się z szacunkiem, to mówiła, iż jej serial będzie inną, nową adaptacją prozy.

Wydawało mi się, że sprawa jest jasna, bo przecież tyle o tym mówiono; wydaje się, iż każdy wiedział, że podstawą adaptacji będzie proza, a nie gra. Zaskoczyło mnie więc, że internauci niby wiedzą, ale jednak trochę się dziwią i dają temu wyraz w komentarzach dotyczących zwiastuna, oczekując od niego, aby był bardziej słowiański, bardziej na kształt gry, żeby Geralt miał brodę (bo Ce-De-Py tak robią!), dwa nagie miecze na plecach i tak dalej.

Oh, I must have left it at home WITH THE DAMN BOOKS

— NX (@NXOnNetflix) July 16, 2019

I na tym w zasadzie można by skończyć ten tekst, gdyby nie to, że cała sprawa jest trochę bardziej skomplikowana. To do siebie mają bowiem wszelkie adaptacje powieści, że wypierają wyobrażenia o materiale źródłowym. Oczywiście nie zawsze i oczywiście nie muszą się one wzajemnie wypierać, mogą się uzupełniać - świetnym przykładem jest „Gra o tron” i jej powieściowe źródło. W tym jednak wypadku jednak seria Martina nie jest ukończona, więc i społeczność jest bardziej zaangażowana, i materiał źródłowy jest żywszy. No, a nie bez znaczenia pozostaje, że współpraca HBO i amerykańskiego pisarza układa się bardzo dobrze.

Z historiami o wiedźminie Andrzeja Sapkowskiego jest zgoła inaczej. Najlepsze z opowiadań i powieści mają już swoje lata, a nie tak dawno gracze, recenzenci i fani książki zachwycali się „Dzikim Gonem”.

Była to gra tak dobra, że przebojem wdarła się na konsole i komputery graczy na całym świecie.

I patrząc na to z perspektywy książki i jej innych adaptacji, gra zrobiła spustoszenie. Łatwość, z jaką udało się jej narzucić wyobrażenie o wiedźmińskim świecie, jest czymś naturalnym. Problem zaczyna rodzić się wtedy, gdy nie jesteśmy w stanie oddzielić tego, co nam się kojarzy, od tego, co jest w rzeczywistości.

Po sieci krążą najróżniejsze zestawienia, które polemizują z tym, że książki Sapkowskiego wcale nie są tak bardzo słowiańskie, jak chcieliby tego fani. Nie do końca się z nimi zgadzam, bo polska kultura i nawiązania do słowiańskiej tradycji są widoczne w powieściach i opowiadaniach - często to, co uważamy za swojskie, wynika z doskonałej stylizacji języka, świetnego korzystania z archaizmów. I to w tej warstwie jest najwięcej „naszego”.

geralt wiedźmin netflix class="wp-image-306586"

A wszelkie utyskiwania, że serial powinien wyglądać jak gra są zupełnie bezsensowne. To jak wygląda świat w „Wiedźminie 3” jest wynikiem interpretacji. Dlaczego Netflix, mając tak świetny materiał źródłowy miałby... intepretować interpretację? Przecież sugerowanie, że powstający serial miałby swojego „Witchera” tworzyć na nowo, „ale trochę tak jak w grze, bo już się przyzwyczaiłem” jest nie tylko wyrazem intelektualnego lenistwa, ale też braku szacunku do samych książek i zdolności do ponownych ich odczytań.

I jakkolwiek szanuję bardzo pracę fanów, to dokładanie ścieżki dźwiękowej z gry do zwiastuna serialu „Wiedźmin” szalenie mnie bawi.

REKLAMA

Widać tu siłę przyzwyczajenia i sukces „Dzikiego gonu”, ale widać też, że cały czas chcemy słuchać „piosenek, które już znamy” i to słuchać ich dość bezrefleksyjnie. Bo okazuje się, że fanom broniącym „Wiedźmina” wcale nie chodzi o obronę materiału źródłowego, ale ich dyskomfort powoduje to, że coś nie odpowiada ich wyobrażeniom.

Czy „Wiedźmin” od Netfliksa będzie dobry? Trudno powiedzieć. Czy sprosta oczekiwaniom? Cóż, zwiastun nie pokazał nam zbyt wiele, więc nie da się tego jeszcze jednoznacznie stwierdzić. Pewne jest jedno: Lauren S. Hissrich robi niezależny, oparty na książkach serial i za swoją wizję zbierze pochwały lub cięgi. Ale ostatecznie będzie to jej autorska wizja. A my dostaniemy nowego, zupełnie innego Geralta. A z tego akurat wypada się przynajmniej nieśmiało cieszyć.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA