Henry Cavill naprawdę jest wiedźminem Geraltem. To niesamowita kreacja i najmocniejszy punkt serialu Netfliksa
Był czas oczekiwań i spekulacji, teraz jest czas rozliczeń. Jak więc wypada Henry Cavill jako wiedźmin Geralt? Mówiąc najkrócej: jest fenomenalny.
12 Geraltów na 10 możliwych - serio.
Gdy na samym początku Netflix ogłosił, że Geraltem z Rivii zostanie Henry Cavill, aktor, którego najbardziej charakterystyczną rolą ostatnich lat jest Superman z filmowego uniwersum DC, to opinie były mieszane. Był zachwyt, to prawda. Ale nie brakowało głosów, że to - mówiąc najdelikatniej – nie jest najlepszy wybór.
Oceniano oczywiście fizyczność. Nie ma przecież co ukrywać, że zarówno postura jak i twarz Cavilla doskonale pasowały do Człowieka ze stali, a nie musiały pasować do wiedźmina Geralta. I tak pewnie było w wyobrażeniach wielu fanów, którzy noce zarywali nad książkami, a Rzeźnika z Blaviken widzieli jako bardziej „chropowatego”. Fani gier od CD Projekt RED, do których również należę, często podnosili, że Biały Wilk z „Wiedźmina 3” to idealna adaptacja.
I ja się z tym zgadzam.
Ale to nie ma znaczenia, bo wyobrażenie - powiem trochę banalnie – to coś do czego się przywiązujemy, ale nie musi zgadzać się z odmiennymi wizjami artystycznymi i adaptacjami. A Cavill w każdej minucie, gdy jest na ekranie udowadnia, że jest takim Geraltem, na jakiego czekaliśmy.
Chociaż wiedźmin stworzony przez Andrzeja Sapkowskiego różni się od tego, którego pokazał nam Netflix, to są to różnice w większości niezbędne. Książkowy Geralt był dość mrukliwy, lekko wycofany, ale też raczej opanowany. Ten serialowy pokazuje więcej emocji. Często widać nie tylko jego irytację, ale też złość. W serialu zdarza mu się przy okazji jeden bardzo poważny wybuch, który będzie miał swoje konsekwencje towarzyskie.
To bardzo ryzykowna gra, bo zmiany nie muszą zostać dobrze przyjęte. Ja jednak kupuję tę nową interpretację bohatera, choćby dlatego, że jest świetnie zagrana. Ale jest jeszcze jeden powodów: znaczna część wyborów, które podejmuje wiedźmin - o czym wiedzą czytelnicy i gracze – to decyzje wewnętrzne, czasem poukrywane przed światem zewnętrznym. Narrator jest w stanie nam je podać, chociaż w książkach Sapkowskiego nie robi tego zbyt często.
Każdy inny bez zwłoki odwróciłby się i prędkim krokiem poszedł w swoją stronę, udając, że niczego nie słyszał. I wówczas historia świata też może potoczyłaby się inaczej. Ale wiedźmin miał skrupuły i zwykł był postępować według niemądrych, nieżyciowych zasad – Andrzej Sapkowski, „Czas pogardy”.
U Geralta w wykonaniu Cavilla więcej emocji jest na wierzchu, ale bohater nic na tym nie traci. Zobaczymy, jak się rozwinie, ale w tym momencie wygląda to kompletnie i bardzo spójnie.
A Henry Cavill radzi sobie z tymi emocjami świetnie.
Gdy trzeba jest szorstki i mrukliwy, ale też nie bywa tępym osiłkiem, jak spekulowano po zwiastunie, w którym faktycznie przypominał trochę Conana Barbarzyńcę. Widać jasno, że najważniejsze zostało zachowane, a sam Geralt – chyba odrobinę poważniejszy od tego książkowego - nie stracił wiele na swojej złożoności.
Ale prawdziwa magia wynika z perfekcyjnego castingu.
Cavill radzi sobie wprost fenomenalnie. Nie dość, że aktor doskonale rozumie tego bohatera, to jeszcze tam, gdzie scenariusz w kwestiach dialogowych kuleje, potrafi samą swoją charyzmą zdominować scenę, a nawet ją uratować. Szalenie podoba mi się, jak intensywna jest to kreacja, jak wiele w niej pasji. Co ciekawe, w wywiadzie dla Rozrywka.Blog Cavill powiedział:
Szczerze mówiąc, ja jestem bardzo podobny do Geralta. Też lubię zachowywać neutralność, ale jednocześnie staram się czynić dobro. Podobnie jak on w swoim życiu za wszelką cenę próbuję uniknąć wyboru między większym i mniejszym złem. Dlatego wcielenie się w niego nie było dla mnie wielkim wyzwaniem. Wejście w jego skórę okazało się czymś bardzo naturalnym. Mam nadzieję, że widzowie też tak to odbiorą.
Lauren Schmidt Hissrich podkreślała, że Cavill nie korzystał z pomocy dublerów, a to oznacza, że te wspaniałe sceny, czasem kręcone na jednym ujęciu, gdy macha mieczem, również są wynikiem jego aktorskiej pracy. Czapki z piórkiem z głów. Sceny pojedynków są fenomenalne, a finałowa szermierka z pierwszego odcinka to majstersztyk – jasne, kolokwialną „robotę” robi również praca kamery. Ale tam Cavill pokazuje, jak świetnie jest przygotowany, jak doskonale radzi sobie w tym, co jest jedną z najważniejszych cech Geralta z Rivii.
Nie mam absolutnie żadnych wątpliwości, że nawet jeśli serial Netfliksa ma pewne wady, to będzie miał, na czym budować kolejne sezony, bo to, co pokazał na ekranie Cavill to nowa, ryzykowna, ale fenomenalna interpretacja.