REKLAMA

Musimy porozmawiać o Wojankach. To zaszło za daleko

Piosenka promująca napój Wojan zdobyła miliony wyświetleń i zalewa TikToka. Problem w tym, że bardziej przypomina reklamę alkoholu niż napoju dla dzieci.

wojanek kontrowersje reklama
REKLAMA

Przeczytajcie najpierw to, a potem dopiero odpalcie piosenkę, którą zamieszczam poniżej:

Kiedy pusta szklanka, pij wojanka

Pij wojanka do białego ranka

Kto z nami nie wypije, na wioskę nie wbiję

REKLAMA

Ten opublikowany 15 sierpnia utwór ma w tym momencie grubo ponad 4 mln wyświetleń. Jego remiksy, ścieżki dźwiękowe podkładane pod wideo na Instagramie i TikToku wylewają się z każdego zakątka tych platform. A dodatkowo media społecznościowe puchną od nagrań, w których dzieciaki ładują do sklepowych koszyków tyle słodzonych napojów, ile im się tam zmieści. Tyle tylko, że z tą reklamą jest coś nie tak. Bardzo nie tak.

Wojanki opanowały media społecznościowe

Prawo dotyczące reklamy kierowanej do dzieci jest bardzo liberalne. Zamiast ostrych ograniczeń, mamy sporą szarą strefę, spotęgowaną jeszcze przez fakt, że znaczna cześć regulacji dopasowana jest do telewizji. Oznacza to mniej więcej tyle, że wiele reklam przechodzi pod radarami, a w sieci twórcy reklamują sobie co chcą, jak chcą i nawet taki etyczny bat, jak „tak nie wolno, przecież to dzieci”, który powinno się kręcić na influencerów, jest nieefektywny, mówiąc najdelikatniej.  

A coś powinniśmy zrobić, gdy takie reklamy, jak ta promująca napoje Wojanek idą trochę za daleko.

O co chodzi? Chodzi o napój sygnowany marką popularnego twórcy internetowego Wojana, który serca młodej publiczności zdobył dzięki filmom związanym z Minecraftem oraz wyjątkowo infantylnym przekazem. Wojciech Tomalka, bo tak nazywa się ten twórca, dołączył do popularnego wśród internetowych gwiazd sposobu zarabiania i zdecydował się wejść w produkty spożywcze. W tym temacie króluje oczywiście Friz i Ekipa. Przedsiębiorczy biznesmeni internetowi wiedzą doskonale, kto jest ich grupą odbiorców i że tak wielkie zasięgi z łatwością pomogą im sprzedać produkt tak prozaiczny, jak lody, chrupki czy właśnie napoje.

O wpływie influencerów na decyzje zakupowe, zwłaszcza wśród dzieci, moglibyśmy rozmawiać godzinami, jedno jest jednak pewne – ten jest przemożny. Trudno znaleźć grupę klientów łatwiejszą do namówienie do zakupu, zbudowania w niej przekonania, że jakiś produkt wiąże się ze społecznym statusem, nawet jeśli jest to status w grupie rówieśniczej.

Co jednak ważne, influencerzy do pewnego stopnia uczą dzieciaki świata i normalizują pewne zachowania. Zastanówmy się więc przez chwilę, jakie konotacje i jakie odniesienie intertekstualne niesie ze sobą tak niewinny produkt jak napój słodzony Wojan.

O jeden sok za daleko

Wojanek to zwykły napój słodzony, skierowany do dzieciaków i choć pewnie nie jest to ani najzdrowszy, ani najsmaczniejszy napój na świecie, to trudno nie przejść do porządku dziennego z tym, że młodzi po prostu go piją. Problem mam z samą piosenką, która promuje napój, bo od pierwszego bitu do ostatniego koślawego rymu kojarzy mi się ona zupełnie z innym porządkiem. Takim nie do końca dla dzieci.

Sam numer kojarzy mi się raczej z tekstem imprezowym, który opowiada o takiej zabawie, która trwa do białego rana. Takiej, na której za pomocą napoju trawa staje się bardziej zielona, a niebo bardziej niebieskie. I takiej, na której, gdy napoju zabraknie w szklance, trzeba go dalej nalewać i nalewać.

To nie jest impreza dla dzieci w wieku tych, które są odbiorcami tego numeru i napoju.

Przez chwilę myślałem nawet, że to skojarzenie na wyrost, że przesłyszałem się i że moja podejrzliwość jest przesadzona. Może tak jest, ale na tę przypadłość cierpi najwyraźniej część widzów. Jeśli spróbujecie wyszukać nazwę napoju na TikToku, zobaczycie całą masę filmików, które jakoś tam pasują do kontekstu alkoholowego, jak choćby te z hasztagiem "wojankoholic".

Ponadto jest w tym numerze pewne nawiązanie do innego utworu popkultury, nawiasem mówiąc bardzo ważnego dla polskiej piosenki, czyli do „Prawy do lewego” Kayah i Bregowicza. W oryginalnej wersji, kto z nimi nie wypije, „tego we dwa kije”. Kto natomiast Wojanka nie skonsumuje „na wioskę nie wbiję”.

Być może to tylko nieporadność autorów tekstów i osobliwa kreatywność autorów tej reklamy. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że w tym numerze zastosowano wszystkie te zestawy skojarzeń, które stosuje się do reklam… piwa. Jest tu idylliczny obraz imprezy z przyjaciółmi, jest lato, jest głośniczek, są nawiązania do kultury picia alkoholu.

REKLAMA


Chcę oczywiście wierzyć, że to przypadek, bardzo niefortunny, ale jednak przypadek. Bo jeśli tak nie jest to znaleziono sobie bardzo nieelegancki i nieetyczny sposób na reklamowanie produktu wśród dzieciaków. Pewnie, że wszystko można zmontetyzować, tylko kto potem zapłaci za koszty społeczne? Zdaje się, że my wszyscy.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-08-27T14:33:01+02:00
Aktualizacja: 2025-08-26T20:11:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-26T19:41:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-26T18:57:38+02:00
Aktualizacja: 2025-08-26T13:40:59+02:00
Aktualizacja: 2025-08-26T12:22:24+02:00
Aktualizacja: 2025-08-26T10:18:19+02:00
Aktualizacja: 2025-08-26T09:54:47+02:00
Aktualizacja: 2025-08-26T08:34:27+02:00
Aktualizacja: 2025-08-25T19:31:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-25T09:24:09+02:00
Aktualizacja: 2025-08-24T13:13:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-24T05:30:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-24T04:33:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-23T13:49:40+02:00
Aktualizacja: 2025-08-23T10:15:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA