REKLAMA

Film Netfliksa o sile muzyki i radzeniu sobie z traumą. Recenzujemy „Wolne bity”

„Wolne bity” Chrisa Robinsona są filmem oryginalnym Netfliksa osadzonym w przepełnionej zbrodnią dzielnicy Chicago.

OCENA :
5/10
Wolne bity - Netflix
REKLAMA

„Wolne bity” to produkcja Netflix Originals, która rozpoczyna się od śmierci czarnoskórego rodzeństwa głównego bohatera/bohaterki. Podobny punkt wyjścia miał niedawny obraz „Do zobaczenia wczoraj”, w którym reżyser flirtował z rozwiązaniami science-fiction, aby na ich podstawie poprowadzić historię radzenia sobie z traumą.

REKLAMA

„Wolne bity” podchodzą do tematu w sposób bardziej konwencjonalny, kanwą historii czyniąc karierę muzyczną młodego licealisty, który po tym, jak był świadkiem zabójstwa swojej starszej siostry, dostaje tak silnych ataków paniki, gdy wychodzi na zewnątrz, że od miesięcy siedzi w domu. Jedynym jego ukojeniem jest tworzenie muzyki, w której może samplować ostatni nagrany przez dziewczynę motyw.

Wolne bity - film Netflix

Chłopak ma wyraźny talent, co zauważy szkolny ochroniarz, były producent muzyczny o złamanej karierze, który pojawi się pod domem Augusta, próbując namówić go do powrotu do placówki edukacyjnej. Liceum potrzebuje bowiem funduszy rządowych, które przyznawane są jednak za każde dziecko, które rzeczywiście pojawi się na jego terenie. Romelo Reese (niezły Anthony Anderson) chodzi zatem od drzwi do drzwi i próbuje namówić kolejnych nastolatków do powrotu do szkoły. Dostrzega coś szczególnego w Auguście i decyduje się nie tylko mu pomóc, ale także wziąć go pod swoje skrzydła i przyczynić się do rozwoju jego kariery muzycznej.

„Wolne bity” są opowieścią, która sprawdza się na ekranie jedynie w połowie.

Punkt wyjściowy historii oraz niektóre rozwiązania są naprawdę dobre i ciekawe, by w innych produkcja raczyła nas poprowadzonymi powierzchownie wątkami, które zostają porzucone w połowie, nie dostając swojej należytej puenty.

Co najdziwniejsze - filmowi brakuje wyrazistego tempa i energii. Biorąc pod uwagę, że Chris Robinson był wcześniej twórcą ogromnej liczby teledysków, ten brak wyczucia dynamiki, wydaje się nieco zaskakujący. Jasne, film fabularny to coś innego niż trzyminutowy klip, ale wydawać by się mogło, że chociaż część sekwencji powinna mieć przysłowiowego „kopa”. A tu - wszystko jest poprowadzone tak bardzo pod linijkę, że wręcz staje się wyblakłe i niedostrzegalne.

kadr z filmu Wolne Bity

Imię bohatera - August - każe zaś przywołać inny film o muzyce, który jednak w doskonały sposób potrafił budować więź emocjonalna z widzem. Mowa o filmie „August Rush”, znanym także jako „Cudowne dziecko”, w którym młody chłopiec, wirtuoz gry na różnorodnych instrumentach, z pomocą muzyki chciał odnaleźć swoich zaginionych rodziców. Tamten film również silnie podbijał motyw muzyki jako katalizatora emocji. Robił to jednak w sposób, który momentalnie przykuwał uwagę widza, każąc mu współodczuwać przeżycia wewnętrzne bohatera.

„Wolne bity” natomiast grzęzną gdzieś w wątkach pobocznych, które nie są w pełni rozwinięte i zdają się prowadzić donikąd.

To sprawia, że emocjonalny środek historii - trauma chłopaka, z którą radzi sobie przez muzykę - gubi się gdzieś w połowie seansu, wraz z pełną uwagę widza.

Filmowi brakuje werwy i niczym nieskrępowanej energii podobnego tematycznie „Chi-Raq” Spike’a Lee, czy nawet emocjonalnego wydźwięku niedawnego filmu „Nienawiść, którą dajesz” Geogre’a Tillmana Jr., który w dużo dojrzalszy i ciekawszy sposób ogrywał problem radzenia sobie ze śmiercią najbliższej osoby oraz odbudowywania swojego życia po traumie.

REKLAMA

„Wolne bity”, choć zdają się mieć serce w odpowiednim miejscu, nie potrafią jednak zaangażować widza na tyle, by obraz został z nim na choć chwilę dłużej niż czas trwania seansu. Szkoda, bo tego typu historie powinny nieść właśnie masę emocji i dawać przyczynek do wielu rozważań.

Film „Wolne bity” jest już dostępny na platformie Netflix.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-17T20:31:08+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T18:36:03+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T11:59:29+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T10:17:40+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T08:57:31+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T19:11:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T18:16:28+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T16:34:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T13:45:15+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T11:19:53+02:00
Aktualizacja: 2025-06-15T11:52:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-15T10:42:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-14T09:57:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-14T08:01:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T20:19:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T19:31:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T19:19:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T16:16:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Gorath. Droga gniewu: pożeracze fantasy, po prostu przeczytajcie tę książkę

"Gorath. Droga gniewu" to kolejna powieść fantasy z cyklu Janusza Stankiewicza, która zadebiutowała jesienią minionego roku. Jeśli jesteście fanami tej serii, to lektura 3. tomu z pewnością jest już za wami. Jeżeli jednak z twórczością tego autora nie mieliście jeszcze okazji się zapoznać, to najwyższy czas nadrobić zaległości - niezależnie od tego, czy zaczytujecie się w fantastycznych książkach, czy raczej omijacie je szerokim łukiem.

gorath
REKLAMA

Od 2022 r. Janusz Stankiewicz co roku przedstawia czytelnikom nową powieść z tytułowym półorkiem Gorathem w roli głównej. Do książek "Gorath. Uderz pierwszy" i "Gorath. Krawędź Otchłani", które ukazały się nakładem wydawnictwa Alegoria (obecnie, po odkupieniu przez autora praw do książek, seria ukazuje się pod szyldem Sinister Project: inicjatywy autorskiej, którą tworzy wraz z Jarkiem Dobrowolskim i Kają Flagą-Andrzejewską), dołączył w minionym roku 3. tom cyklu, czyli "Gorath. Droga gniewu". Tym razem autor postanowił nieco rozszerzyć wykreowany przez siebie magiczny świat i skupił się nie tylko na przygodach Goratha, ale również dał więcej przestrzeni pozostałym bohaterom. I - jak zwykle - zrobił to doskonale.

REKLAMA

Gorath: Droga gniewu - opinia o powieści fantasy

Przypomnę, że w poprzednich częściach Gorath zostaje wysłany przez Kathanę Marr na Wybrzeże Szkutników, gdzie ma za zadanie przeniknąć w szeregi gildii zabójców - Nocnych Cieni. Gdy półork morduje niedoszłą ofiarę Cieni, celowo zwraca na siebie uwagę zabójców (aby dostać się w ich szeregi). Siły Kathany Marr ostatecznie kładą kres Nocnym Cieniom, a sam półork po wykonanym zadaniu decyduje się przenieść na Wyspy Południowe. Planuje tam zacząć uczciwe życie, jednak na dobrych chęciach niestety się kończy.

Po brutalnej wojnie z ostatnimi królestwami leśnych elfów, która odcisnęła ponure piętno na wyspiarskiej społeczności, Gorath trafia w szeregi rywalizujących ze sobą gangów przestępczych. Niedługo później półork przyjmuje zlecenie od jednej z dawnych klientek Nocnych Cieni, co prowadzi go na piracki statek dowodzony przez kapitana zwanego Czarnym Żniwiarzem. Zadaniem jego załogi jest zdobycie statku Theran, zamorskiego ludu z Natanbanu, i przejęcie znajdującego się na nim pewnego artefaktu, który pragnie posiąść jeden z Kathanów z Imperium.

"Gorath: Droga do gniewu" to kontynuacja przygód Goratha, który próbuje odzyskać kontrolę nad własnym losem - wciąż nie odpowiedział sobie na pytanie, czy podczas wojny z Dominium Natanbanu uda mu się odkupić swoje winy, a także przed czyim obliczem przyjdzie mu stanąć: Marr czy Bovis-Tora. Tymczasem Czarny Żniwiarz, który został przywódcą bandyckiej florty, wyrusza wraz ze swoją załogą w krwawy rejs, a elf Evelon udaje się w podróż do elfiej stolicy, aby przygotować swój naród do nadchodzącej wojny.

Jestem pełna podziwu, że Stankiewiczowi udało się stworzyć niesamowity świat, który sukcesywnie w każdej swojej kolejnej powieści rozwija. Ponownie możemy poczuć wiatr we włosach i morską bryzę na statku Czarnego Żniwiarza, zasmakować przepychu w zamczysku Bovis-Tora, a także przenieść się na ulice elfickiej dzielnicy, Dolnego Strumienia. Autor po raz kolejny dał mistrzowski popis, jeśli chodzi o pogłębione, bogate i szczegółowe opisy miejsc, które są tak skonstruowane, że, zamiast nudzić, jeszcze bardziej pozwalają zanurzyć się w świat przedstawiony.

To samo dotyczy różnorodnych przedstawicieli poszczególnych grup społecznych - w powieści natknąć się można nie tylko na orków, ale również na elfy, piratów czy krasnoludów, a każda z tych frakcji jest starannie opisana. Swoją drogą jest to spore ułatwienie dla czytelników, którzy w natłoku imion nowych bohaterów mogą wrócić na początek książki i zweryfikować, kto należy do Elity Władzy Imperium, Orków Siczowych, Frakcji Baronessy, Elfiej Opozycji, Piratów, Gangsterów czy Sił Natanbanu. A jest to istotna kwestia, ponieważ w najnowszym "Gorathcie" autor pochyla się nad pozostałymi bohaterami, poszerzając swoje uniwersum o historie opowiedziane z innej perspektywy.

"Gorath. Droga gniewu" to po prostu kolejna solidnie napisana książka fantasy, z którą powinien zapoznać się nie tylko każdy fan gatunku - myślę, że pożeracze innego typu powieści również mogą z "Gorathem" poeksperymentować. Ja, choć jestem miłośniczką kryminałów, do kolejnych tomów z cyklu Stankiewicza wracam z ekscytacją, bo wiem, że nie zawiodę się pod względem warsztatu autora. I mimo że w kwestii fantasy jestem raczej laikiem, to powieści Stankiewicza czytam z przyjemnością - stworzył on bowiem brutalny, krwawy i fantastyczny świat, w którym warto zostać na dłużej.

REKLAMA

O książkach czytaj w Spider's Web:

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-18T11:43:53+02:00
Aktualizacja: 2025-06-18T09:46:45+02:00
Aktualizacja: 2025-06-18T09:18:21+02:00
Aktualizacja: 2025-06-18T08:44:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T20:31:08+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T18:36:03+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T11:59:29+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T10:17:40+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T08:57:31+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T19:11:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T18:16:28+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T16:34:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T13:45:15+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T11:19:53+02:00
Aktualizacja: 2025-06-15T11:52:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-15T10:42:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-14T09:57:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-14T08:01:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T20:19:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T19:31:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T19:19:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA