W zasadzie wraz z filmem X-Men: Days Of Future Past kontrakt Hugh Jackmana, jako Wolverine dobiega końca i wszyscy, którzy widzieli Wolverine odetchnęli pewnie z ulgą, niestety za wcześnie. 20th Century Fox siegnie po sequel.
W zasadzie patrząc na cyfry nie ma co się dziwić - Wolverine (2013) zarobił na całym świecie 413 milionów dolarów, a hajs się musi zgadzać, więc co? Trzeba zrobić Wolverine 2. A jeżeli drugi film ma zgarnąć takie pieniądze jak za poprzedni, to trzeba ściągnąć Jackmana, Jamesa Mangolda (reżyser) oraz Lauren Shuler Donner (producent). Rzecz jasna za wcześnie jest aby jakiekolwiek wieści na temat fabuły najnowszego filmu o Wolverinie ujrzały światło dzienne, ale samo nazwisko reżysera raczej nie nastraja mnie pozytywnie.
Zresztą pomijając już kwestię reżyserii, Wolverine jako marvelowska postać, moim skromnym zdaniem, nie jest już ciekawa. Chociaż z X-Menami sprawa ma się trochę lepiej, to i tak znacznie lepiej byłoby pokazać inną super-grupę mutantów niż odgrzewać ten sam kotlet w kółko. I w tym miejscu pojawia się możliwość nakręcenia filmu o X-Force, którym miałby się zająć Jeff Wadlow (Kick-Ass 2), zarówno scenariuszem jak i reżyserią.
Grupa X-Force miała w swoich szeregach wielu członków już nam znanych z ekranu m.in. Cyclops, Deadpool, Nightcrawler, Storm, Wolverine (chociaż jego wolałbym uniknąć), Collossus, a także Bishop i Warpath – ci ostatni dwaj byli przedstawieni w (średnio udanym) zwiastunie X-Men: Days Of Future Past, o którym pisał Jakub tutaj - a także mniej znane postacie, ale warte pokazania jak chociażby Cable. Nie będę się teraz wdawał w szczegóły komiksowe, ale X-Force daje naprawdę spore możliwości fabularne i pomysły na przynajmniej dwa kolejne filmy około X-Menowe. Po co więc Wolverine 2?