Komiks „Wujek Sknerus i Kaczor Donald” kupicie dla dzieci, a potem sami nie będzie mogli się oderwać
Seria „Kaczogród” z komiksami słynnego Carla Barksa okazała się prawdziwym finansowym i artystycznym strzałem w dziesiątkę. Z tego powodu wydawnictwo Egmont zdecydowało się zacząć nowy cykl, tym razem Dona Rosy. „Wujek Sknerus i Kaczor Donald. Syn Słońca” to kolejny sukces.
OCENA
Komiksy z bohaterami Disneya przez wielu czytelników są powszechnie uważane za rysunkowe historyjki dla dzieci. Osoby dorastające w latach 90. wspominają co prawda z nostalgią popularność magazynu „Kaczor Donald” (ostatnio wzmożoną z powodu premiery 1000. numeru), ale mało kto z dorosłych czytelników sięga po nowe egzemplarze tego pisma lub „Giganta”. Dlatego wydanie „Kaczogrodu” Carla Barksa na papierze mogło zostać uznane za ryzykowną decyzję.
W tym wypadku wydawnicza brawura opłaciła się. Kolejne tomy dzieł najsłynniejszego twórcy komiksów Disneya w historii (wbrew pozorom to on, a nie Walt Disney stworzył większość z ukochanym przez widzów postaci) systematycznie lądują na listach bestsellerów sieci takich jak Empik. Następnym logicznym krokiem było więc wydanie tomów z tzw. biblioteki Dona Rosy.
„Wujek Sknerus i Kaczor Donald” to seria komiksów narysowanych przez Dona Rosę, z tytułowymi bohaterami w rolach głównych.
Amerykanin jest najbardziej znany jako autor powieści graficznej „Życie i czasy Sknerusa McKwacza”, za którą otrzymał Nagrodę Eisnera w 1997 roku. Na przestrzeni swojej kariery stworzył ponad 90 historii komiksowych z bohaterami wytwórni Disney, ale jego ulubionymi postaciami byli bezsprzecznie Sknerus i Donald. Warto w tym miejscu nadmienić, że Don Rosa jeszcze przed rozpoczęciem pracy jako komiksiarz zaliczał się do największych fanów twórczości Barksa i dlatego postanowił tworzyć wszystkie swoje dzieła wewnątrz tego samego uniwersum. Widać to jak na dłoni już w pierwszym komiksie dostępnym w recenzowanym tomie.
„Syn Słońca” rozpoczyna się wizytą w muzeum z pamiątkami po niezwykłych podróżach McKwacza (niemal wszystkie pokazał właśnie Barks w swoich komiksach) oraz zakładu między najbogatszym kaczorem świata, a jego odwiecznym rywalem - Granitem Forsantem. To naprawdę świetny komiks przygodowy, pełen zwrotów akcji, ciekawego humoru opartego na aluzji i miłości do wykreowanego świata. Rosa nigdy zresztą nie ukrywał, że swój największy talent upatrywał właśnie w dłuższych opowieściach o zagranicznych przygodach McKwacza, Donalda i siostrzeńców. W 1. tomie znajdziemy dwie takie historie, bo oprócz „Syna Słońca” również doskonałą „Ostatnią podróż do Dawson”. Ale mniejsze historyjki komediowe także zasługują na duże pochwały.
Jeśli czytaliście „Życie i czasy Sknerusa McKwacza”, to koniecznie sięgnijcie po tom „Syn Słońca”.
Tak naprawdę jedynym słabszym elementem tego dzieła są rysunki. Rosa był samoukiem, a w dodatku przed stworzeniem pierwszego komiksu miał kilka lat przerwy od rysowania. Z tego powodu wiele jego wczesnych kadrów i póz bohaterów stanowi dosyć ewidentną kopię podobnych sytuacji u Barksa. Ekspresyjny styl bohaterów Rosy jest tu widoczny, ale Amerykaninowi dużo jeszcze brakuje do znalezienia w pełni autorskiej i oryginalnej drogi. W tym sensie 1. tom układanej chronologicznie serii musi stać na niższym poziomie.
- Czytaj także: Magazyn „Kaczor Donald” przewidział polityczną przyszłość Polski? Podobnych przypadkowych wróżb w popkulturze było więcej.
Na szczęście wszelkie niedoróbki graficzne zostają wynagrodzone przez dużą liczbę materiałów dodatkowych. Rosa nie bał się dzielić przemyśleniami na temat własnych dzieł, a polski wydawca na szczęście z nich nie zrezygnował. W „Wujek Sknerus i Kaczor Donald. Syn Słońca” czytelnicy znajdą więc mnóstwo wczesnych rysunków, alternatywnych okładek i ciekawostek dotyczących warsztatu amerykańskiego mistrza. Wszystko to sprawia, że choć większość osób kupi recenzowany komiks dla swoich dzieci, to zapewne nie będą one w stanie same oderwać się od lektury. O ile przełamią początkową niechęć do „kreskówek”.