Tegoroczne nominacje do Złotych Globów komplikują rywalizację między Netfliksem i HBO
Hollywoodzkie Stowarzyszenie Prasy Zagranicznej przy okazji dzisiejszych Mikołajek podarowało artystom i firmom medialnym wiele powodów do radości. Rozsypał się worek z oficjalnymi nominacjami. Co z niego wynika w szerszej perspektywie?
Dla Polaków nadchodząca gala rozdania Złotych Globów nie będzie niestety tak ekscytującym wydarzeniem, jakim być mogła. Zimna wojna odpadła w tak zwanych przedbiegach w rywalizacji po statuetkę. Film nie zakwalifikował się do oficjalnych nominacji w żadnej z wyróżnionych przez organizatora kategorii. To jednak nie oznacza, że gala, która ma odbyć się za miesiąc w Stanach Zjednoczonych, będzie nudna. Wręcz przeciwnie, oficjalne nominacje przyniosły dość dużo zaskoczeń.
Największe zaskoczenie gali Złote Globy 2019 to stacja FX.
Tradycyjnie walka o największą liczbę nominacji toczy się między HBO i Netfliksem. W tym roku jednak obydwa podmioty były na mocno osłabionych pozycjach. Ich „pewniki” serialowe, to jest „Gra o tron” i „The Crown”, nie kwalifikowały się do uznawanego w konkursie czasu emisji. Będąc w mocno osłabionym składzie, wystawiły więc to, co miały. A finalnie skorzystała na tym stacja FX, która zgarnęła w tym roku łącznie dziesięć nominacji za seriale takie jak „Zabójstwo Versace: American Crime Story”, „Pose”, „Zawód: Amerykanin” i „Atlanta”.
Schody zaczynają się przy liczeniu nominacji dwóch największych rywali.
HBO za swoje produkcje otrzymało łącznie dziewięć nominacji. Wśród docenionych przez Hollywoodzkie Stowarzyszenie Prasy Zagranicznej produkcji znalazły się seriale „Barry”, „Ostre przedmioty”, „Opowieść”, „Sukcesja” oraz „Westworld”. Aż trzy nominacje powędrowały do „Barry’ego”, w tym za najlepszy serial komediowy, najlepszego aktora pierwszoplanowego w serialu komediowym oraz najlepszego aktora drugoplanowego w miniserialu lub filmie telewizyjnym. Taką samą liczbę nominacji uzyskały „Ostre przedmioty”. Serial został nominowany w kategoriach najlepszy miniserial, najlepsza aktorka pierwszoplanowa w miniserialu oraz najlepsza aktorka drugoplanowa w miniserialu. Zresztą kategoria aktorki i aktora drugoplanowego okazała się w tym roku najbardziej owocną dla amerykańskiej stacji telewizyjnej. To właśnie w tych dwóch kategoriach znalazły się po dwie produkcje HBO.
O ile z wyróżnieniem, co jest produkcją HBO, nie ma większego problemu, to Netflix jest pewną zagadką.
Sprawa z globalnym dystrybutorem treści VoD jest w tym roku dość skomplikowana. Netfliksowi bowiem bezdyskusyjnie należą się prawa i uznanie za „Ozarka”, „Seven Seconds”, „The Kominsky Method” oraz „GLOW”. Za te trzy pozycje Netflix uzyskał łącznie sześć nominacji, w tym między innymi za najlepszego aktora w serialu dramatycznym (Jason Bateman w serialu „Ozark”), najlepszy serial komediowy („The Kominsky Method”), czy najlepszą aktorkę pierwszoplanową w serialu komediowym (Alison Brie w „GLOW”). Jeśli by przyjąć taką punktację, to w tegorocznej rywalizacji serialowej Netflix musiałby ustąpić HBO.
Jednak wcale nie jest tak prosto, jakby się można było tego spodziewać. Amerykańskie media zaliczają bowiem na poczet nagród Netflixa także nominacje, które uzyskał brytyjski „Bodyguard”. A wszystko przez to, że firma wykupiła prawa do międzynarodowej dystrybucji serialu od ITV Studios, które zajmowało się kwestią dystrybucji produkcji. Żeby jeszcze sprawę skomplikować, oryginalną stacją, która zleciła wykonanie obrazu, było BBC One. W każdym razie „Bodyguard” uzyskał dwie nominacje do statuetki Złotego Globu, w tym za najlepszy serial dramatyczny oraz dla Richarda Maddena za najlepszego aktora pierwszoplanowego w serialu dramatycznym. Jeśli więc zaliczymy te nagrody do netfliksowego koszyka, wychodzi nam łącznie osiem nominacji. Jednak to jeszcze nie koniec drabinki.
Serial „Alienista” jest tym, czego amerykańskie media nie widzą jako produkcję Netfliksa, a już na przykład polska strona platformy nazywa oryginalną. Oczywiście Alienista także dostał nominacje do Złotych Globów, a dokładniej dwie – za najlepszy miniserial oraz dla Daniela Brühla za najlepszego aktora pierwszoplanowego w miniserialu. Dlaczego Amerykanie nie myślą o tym serialu, jako o produkcji spod czerwonego N? A dlatego, że w USA prawa do emisji posiada stacja TNT. A już globalną dystrybucją zajmuje się Netflix.
Złote Globy 2019 są rywalizacyjnym koszmarkiem.
O ile sprawa z HBO wydaje się dość prosta, to Netflix swoją polityką inwestycyjną sprawia niestety trochę problemów. W zależności od tego, jak postrzegamy termin produkcja Netfliksa, możemy powiedzieć, że stacja w kategoriach serialowych uzyskała 6, 8 lub 10 nominacji. Nie mówiąc już o tym, że globalny gigant VoD zgarnął również cztery nominacje w kategoriach filmowych za „Romę” oraz „Kluseczkę”.
Prawdę mówiąc, nie mam jednoznacznej odpowiedzi, kto, w rywalizacji pomiędzy HBO i Netfliksem, wygrał w tym roku w nominacjach.
Najprostszą odpowiedzią byłby oczywiście Netflix. Jednak czy można przyznawać firmie wygraną tylko za to, że wykupiła prawa do dystrybucji i nie przyłożyła się twórczo do produkcji? Jeśli by z kolei mierzyć wszystkich podobną miarą, to możemy zacząć również kwestionować liczbę nominacji HBO. W serwisie HBO GO możemy obejrzeć nie tylko seriale stacji, ale również produkcje takie jak „Obsesja Eve”, czy „Ucieczka z Dannemory”, nominowane w tym roku do statuetki Złotego Globu, które przecież zostały wyprodukowane przez inne firmy niż HBO. Ta posiada jedynie prawa do ich dystrybucji na określonym terenie. Nie można również zapomnieć, że Netflix zdecydował się także na wojaże w kategoriach filmowych, w których HBO zwyczajnie nie uczestniczy.
Pozostaje więc zadać sobie pytanie, czy w dobie tak zmienionej i zagmatwanej sytuacji obu podmiotów, tradycyjnie postrzegana rywalizacja między nimi ma jeszcze jakiś sens?