Nie czytaliście książki „Żmijowisko”? To przeczytajcie. I obejrzyjcie nowy, mroczny serial Canal+
Już dziś premiera nowego serialu Canal+, „Żmijowisko”. Jaki jest mroczny świat powstały na kartach powieści Wojciecha Chmielarza?
OCENA
Adaptacje i ekranizacje powieści czy komiksów, a właściwie ich twórcy, mają niewdzięczną rolę. Muszą przekonać publikę, że warto im zaufać. Zarówno fanów pierwowzoru – ci mają przecież swoje oczekiwania, które narosły w trakcie lektury, w stosunku do filmu i serialu. A także zupełnie nowych widzów – ci z kolei muszą uwierzyć, że obcowanie z opowieścią przedstawioną na ekranie będzie równie pełne i satysfakcjonujące co czytanie książki, o której słyszeli. Oczywiście w teorii, stworzenie produkcji na bazie już znanego tytułu to jakieś 100 punktów do rozpoznawalności nowego dzieła. Może być to też resztą alternatywą dla tych, którzy chcieliby poznać historię, ale czytać nie mają zamiaru.
Nie można jednak zapomnieć o tym, że zarówno film, jak i serial z oryginalnym tworem będzie zestawiany i może wcale nie wyjść z tego porównania zwycięsko.
Pamiętam seans „Uwikłania” na podstawie prozy Zygmunta Miłoszewskiego. Akcję z Warszawy przeniesiono do Krakowa, a z głównego bohatera zrobiono główną bohaterkę. Byłam tak przywiązana do powieści, że ze smutkiem w oczach obserwowałam to, co dzieje się na ekranie, chociaż bardzo lubię Maję Ostaszewską, która wcieliła się w pierwszoplanową postać. Tego typu odstępstwa od oryginału nie stanowią dla mnie przesadnego problemu (niestety, jestem również wyznawczynią twórczości Miłoszewskiego, tutaj jest pies pogrzebany), mam bowiem świadomość, że nowe dzieło to tak naprawdę nowa interpretacja jakiegoś tworu i oddanie go w ręce innym artystom.
„Żmijowisko” na podstawie rewelacyjnej powieści Wojciecha Chmielarza ma być ponoć najwierniejszą ekranizacją, jaka mogła powstać na bazie tej książki.
Sam reżyser serialu, Łukasz Palkowski, twierdził, że ilekroć próbowali coś w tej opowieści zmieniać, wracali do punktu wyjścia. Polskiemu pisarzowi i współautorowi scenariusza (ten powstał w porozumieniu z Daną Łukasińską), co podkreślał w rozmowach, wcale nie zależało, żeby „Żmijowisko” odwzorowywało jego książkę. On chciał po prostu zrobić dobry serial. Twórcy nie uniknęli pewnych drobnych zmian, wynikających z potrzeby przełożenia języka literackiego na filmowy – trzeba było rozszerzyć niektóre wątki, dopisać kilka scen, położyć nacisk na inne akcenty.
W serialu np. główną postacią jest Arek, grany przez Pawła Domagałę, natomiast w książce bardziej wyeksponowana jest Adaoma, jego powierniczka, którą w „Żmijowisku” sportretowała Davida Reeves-Ciara. I jej postać dostała nieco inną historię, ze względu na pochodzenie aktorki i byłej modelki. Reeves-Ciara długi czas spędziła w Stanach Zjednoczonych, stąd jej amerykański akcent jest słyszalny. Inaczej było u Adaomy z powieści, wychowanej od małego w Polsce.
Trzeba przyznać, że „Żmijowisko” ma bardzo filmowy, czy raczej serialowy, potencjał.
To mroczna opowieść, która łączy thriller z kryminałem i dramatem obyczajowym. Napięcie jest tutaj doskonale budowane – świetnie został wykorzystany motyw trzech płaszczyzn czasowych – teraz, pomiędzy i wtedy. Każda z nich przybliża nas do prawdy o tragedii, która rozegrała się w pozornie udane wakacje. Głównym tematem „Żmijowiska” jest zaginięcie nastoletniej Ady (Hanna Koczewska), córki Arka (Paweł Domagała) i Kamili (Agnieszka Żulewska). Trzydziestoparolatkowie wybierają się na urlop ze znajomymi Kamili ze studiów. To ma być też ich rodzinny czas, kiedy na łonie przyrody, w ciszy, w pobliżu jeziora wypoczną w tytułowej agroturystyce. To spotkanie będzie jak rozgrzebywanie dawnych ran. Znajomi nie są już tymi samymi ludźmi, którymi byli kilkanaście lat temu. Na jaw wychodzą dawne zadry, zdrady i miłości. A to wszystko wydarzy się w obliczu zniknięcia piętnastolatki.
Arka w serialu poznajemy rok po strasznych wydarzeniach. Mężczyzna wraca do Żmijowiska, by szukać swojej zaginionej córki.
Jego życie legło w gruzach. Żona cierpi na depresję, nie zajmuje się synkiem, który im został. Arek na swojej drodze przypadkowo spotyka Adaomę, która również wróciła na Mazury. Wspólnie próbują dowiedzieć się, co tak naprawdę rok temu się wydarzyło. A to będzie trudna przeprawa, bo mają świadomość, że nikomu nie można ufać, a niektóre fakty zostały zatajone. Przy okazji, oprócz trudnych chwil rodziny zaginionej nastolatki, obserwujemy też inny dramat. Właściciele Żmijowiska muszą uporać się z przeszłością, która daje się we znaki ich interesowi. Próba poskładania życia rodziny na nowo będzie okupiona stresem, wyrzeczeniami, a na jaw wyjdą sekrety, których nikt nigdy wcześniej się nie spodziewał.
To, co mnie najbardziej przyciągnęło w trakcie seansu dwóch pierwszych odcinków „Żmijowiska”, to możliwość spojrzenia na znane już z książki wydarzenia pod nowym kątem. Intrygujące jest to, kiedy możemy porównać nasze wyobrażenia z wyobrażeniem – w tym wypadku – ekipy odpowiedzialnej za serial. Przypominamy sobie emocje, twarze, a potem widzimy je na ekranie i potrafią wyglądać zupełnie inaczej, bo są efektem pracy ludzi o innej niż my wrażliwości, innych niż my doświadczeniach. Interesujące jest także to, że mamy ponownie szanse spojrzeć na tych samych bohaterów jeszcze raz, wiedząc, czego dopuścili się na kartach powieści.
Myślę, że – paradoksalnie, bo ta historia roi się od twistów – obejrzenie tego serialu po lekturze powieści, będzie pełniejsze. Ciekawsze.
„Żmijowisko” to nie tylko wejście wgłąb psychiki bohaterów, ale także próba weryfikacji własnych poglądów i emocji. To historia o tym, że nic nie jest takie, jakim się wydaje. Opowieść o ludziach z różnych miejsc, w różnym wieku i próba weryfikacji różnych doświadczeń pokoleniowych, rasowych, związanych z sytuacją materialną. To serial zbudowany na kontrastach i dotykający naszych uprzedzeń, wartości, które łatwo mogą się zachwiać. Ci, którzy jeszcze nie znają książki Chmielarza, z pewnością znajdą w tej historii te same elementy, a poza tym, w co wierzę, bo ostatnie karty powieści całkowicie rozłożyły mnie na łopatki, będą mieli szansę na świeżo przeżywać rozwój zagadki kryminalnej i relacji łączyć bohaterów, ukrytych gdzieś w spojrzeniach, gestach, półsłówkach.
Niech wam się jednak nie wydaje, że „Żmijowisko” tylko przytłacza swoim ciężarem emocjonalnym.
Wojciech Chmielarz w powieści i wspólnie z Daną Łukasińską w scenariuszu znaleźli miejsce na dowcipne momenty, zwłaszcza kiedy bohaterem sceny jest wtedy jeszcze ironiczny i nieco fajtłapowaty Arek. Jestem bardzo ciekawa, jak publiczność odbierze rolę Pawła Domagały i wykreowaną przez niego postać. Osobiście uważam, że ten casting to strzał w dziesiątkę. Na uwagę zasługuje też Kamila Urzędowska, która zagrała Sabinę, mroczną nastolatkę z problemami. O tej dziewczynie będzie jeszcze głośno, a przynajmniej taką mam nadzieję.
Mam również nadzieję, że „Żmijowisko” nie zawiedzie fanów twórczości Chmielarza i na razie, po dwóch odcinkach, jestem dobrej myśli. Po prostu przeczytajcie tę książkę! I obejrzyjcie serial.
„Żmijowisko” juz dziś, 3 listopada, w Canal+ o godz. 21:30.
* Autorem zdjęcia tytułowego jest Jarosław Sosiński / Canal+