Czy pierwszy polski serial Netfliksa został stworzony specjalnie dla polskiego widza?
Chociaż 1983 serwisu Netflix nie zbiera przesadnie dobrych recenzji, to trzeba przyznać, że miał trudne zadanie. Twórcy wykazali się wielką ambicją, chcąc stworzyć wielki i złożony świat w zasadzie od zera.
W roku 1983 wybuchają bomby. Polskie metropolie zostały zaatakowane przez terrorystów. Tego dnia rusza wielka machina, która zmieni bieg historii – wiem, brzmi to jak banał, ale w tym wypadku uzasadniony. Według twórców serialu to wydarzenie sprawiło, że świat przestał wyglądać tak, jak nasza rzeczywistość, a więc rozeszły się linie czasu.
Piszę o tym, bo to nierozerwalnie wiąże się z podstawowym pytaniem o to, dla kogo tak naprawdę powstał 1983.
Z jednej strony chciałbym powiedzieć, że dla nas, Polaków. Że dostaliśmy serial, o którym zawsze marzyliśmy. Gigant jest bowiem znany z wielkich budżetów i świetnych produkcji dał rodzimym twórcom narzędzia, aby zrealizowali projekt, który powali nas na kolana. Oczywiście prywatnie liczyłem też na to, że produkcja będzie tak dobra, że zaznaczy swoją obecność na całym świecie. Musimy sobie bowiem uświadomić, jak wielką szansą dla aktorów, reżyserów jest to, że ta produkcja będzie miała premierę na całym świecie jednego dnia, i to w tak wielkim serwisie.
Żeby można było jednak otrąbić sukces, serial musi się spodobać nie tylko w Polsce. A to rodzi pytanie, pod kogo został on skrojony. Scenarzysta, Joshua Long, pracował na polskiej historii. Przecież centralnym punktem fabuły i główną zagadką jest tu odpowiedź na pytanie, dlaczego zmienił się bieg wydarzeń.
Wedle tej logiki, świat przed 1983 rokiem, powinien nie różnić się od historii znanej z książek i podręczników.
Oczywiście w granicach rozsądku. Zakładam, że bohaterowie pełniący ważne funkcje polityczne, opozycjoniści - chociaż w Polsce wiedza o nich jest niemal powszechna - zostały wymyślone na potrzeby fabuły. To wszystko jest uzasadnione w sztuce filmowej, powieściowej czy serialowej. Zwłaszcza że popkultura nie musi – a często nawet nie powinna - być kroniką dziejów. Ale z drugiej strony PRL był bardzo, bardzo osobliwym państwem, pełnym sprzeczności, rządzonym przez partię i do tego jeszcze pozostawał w strefie wpływów Związku Radzieckiego. A przecież Polska z serialu, jest bezpośrednim spadkobiercą tego powojennego tworu.
Wytłumaczenie tego zagranicznemu widzowi, który o losach Polaków wie tyle, ile – tak zakładam - statystyczny Polak o dziejach Argentyny.
Myślę, że to dlatego, pierwsze dwa epizody tak długo i topornie wprowadzają widzów do tego świata. Trudno mi obrać perspektywę zachodniego widza, który nie wychował się tutaj i nie ma nawet tej przekazywanej z ust do ust wiedzy o tym, jak jeszcze kilkadziesiąt lat temu wyglądał kraj nad Wisłą. Wiem jednak, że chociaż sam co nieco z lekcji historii pamiętam, z fabułą 1983 miałem problem.
Nie do końca wiedziałem, jak wygląda sytuacja na świecie. Jak zamachy wpłynęły na relacje PRL-u (pytanie, czy to ciągle jest PRL pozostaje otwarte) ze Związkiem Radzieckim i z innymi sąsiadami. Ukrycie za zasłoną tajemnicy tego, co spowodowało, że świat wygląda inaczej niż w rzeczywistości, jest zabiegiem ciekawym, ale jednocześnie karkołomnym. Bo my sami, w trakcie seansu musimy odkrywać, o co w tym wszystkim chodzi. Prowadzenie takiej gry z polskim widzem uważam za interesujące i dość ciekawe, mam jednak wątpliwość, czy cokolwiek z tego chaosu zrozumie zagraniczny odbiorca.
Ale w 1983 od serwisu Netflix jest tego znacznie więcej.
Pojawia się na przykład generał Świętobór, którego już staropolskie imię sugeruje, z kim będziemy mieli do czynienia.
Generał często odnosi się do tradycji wojskowej I Rzeczpospolitej, napomyka o Janie III Sobieskim. Jednocześnie razem z innymi wojskowymi używa dewizy Bóg, honor, ojczyzna, walczy o niezależność Polski od innych mocarstw. Jednocześnie wykłady generała na temat polskiej jazdy i Lwa Północy, jak nazywano walecznego króla, są bardzo naiwne, uproszczone i momentami wydają się trochę nienaturalne. Brzmią tak, jakby miały być skierowane do zagranicznego widza, nieobeznanego z popularnymi polskimi wydarzeniami historycznymi.
Ciekawie ma się też sprawa z kwestiami czysto politycznymi.
Niejasna pozycja kościoła, wyraża się chociażby w tym, że doszło do jakiegoś dziwnego mariażu państwa i instytucji religijnej, która wspiera działania rządzących. Samo kazanie w trakcie państwowej mszy jest dziwnie świeckie. Oczywiście nikt nie tłumaczy nam, o co chodzi, możemy się jedynie tego domyślać, ale dla zagranicznego widza, będzie to więcej niż niezrozumiałe, bo ja sam zastanawiam się, jak mogłoby się to udać, gdy Kościół kilka lat wcześniej łapał wiatr w żagle po wyborze Karola Wojtyły na papieża.
Fabułę 1983 komplikuje jeszcze fakt, że obok polityki wewnętrznej, Polska bierze udział w grze mocarstw, a także mniejszych państw, których wywiady mają swoje własne interesy. I jest to jakieś przekorne pokazanie, że w 2003 roku Rzeczpospolita (tak zakładam) ma swoją własną międzynarodową agendę i jest bardzo, bardzo silna.
To trochę taka fantazja na temat mocarstwowości, chociaż pokazana trochę w krzywym zwierciadle. Dla nas to dość interesujący punkt wyjścia do rozważań o sile państwa, które ma silne mechanizmy, ale wszystko to dzieje się kosztem wolności jednostki. Przy czym nie jestem pewien, czy ten fantazmatyczny twór będzie czytelny, jeśli widzowie nie będą znali punktu wyjściowego, czyli sytuacji Polaków w latach 80. I tego, jak wyglądał początek XXI wieku.
Do tego dochodzi jeszcze jedna kwestia, serial zrobiony jest zrobiony z dużym rozmachem. Nie ma tu miejsca na kameralność, która tak dobrze wychodzi w polskich serialach ostatnich lat. Gra toczy się tu o najwyższą stawkę, o losy państwa, świata i relacje międzynarodowe. A jednak, mimo takiego podejścia do tematu, historia bardzo pragnie być polska. Jest tu husaria, jest Mickiewicz, jest trochę polskiej historii...
I zdaje się, jakby te elementy nieprzesadnie do siebie pasowały.
Po seansie 1983 mam poczucie, że 1983 bardzo stara się stworzyć uniwersalną opowieść osadzoną w politycznym kontekście polskiej fantazji o mocarstwowości, brutalności systemów autorytarnych. Boję się jednak, że dla widzów, którzy nie znają polskiej specyfiki, historii, fabuła będzie zbyt złożona i nie udźwignie ewentualnych problemów z nierozumieniem kontekstu. Ocenimy niedługo, jak serial przyjął się za granicą i sprawdzimy, dla kogo został skrojony.