Stany Zjednoczone to kraj równie potężny, co podzielony. Choć na pierwszy rzut oka żyjemy w czasach postępu społecznego, prawda jest dużo trudniejsza, a nienawiść wciąż aktywna i mająca różne podłoża. "Idealna sąsiadka" prędko weszła do czołówki najchętniej oglądanych produkcji na Netfliksie. Ciężko się dziwić, bo niełatwo od tego filmu oderwać wzrok.

Oglądając "Idealną sąsiadkę", wróciłem pamięcią do wydarzeń sprzed paru lat, których byłem częścią. Chodziłem z psem na spacery, a jednym z naszych stałych miejsc było pewne podwórko. Zapewne za sprawą magii akurat zawsze w tym samym momencie z okna wyłaniała się starsza pani, która obrzucała nas inwektywami, sugerowała wezwanie straży miejskiej i policji. Nasza zbrodnia polegała na tym, że mój pies chodził po trawniku pod blokiem, oczywiście nieoznaczonym żadną tabliczką. Kobieta twierdziła, że po tej stronie ulicy (!) nie wolno chodzić, a nawet posuwała się do gróźb oblania wrzątkiem. Nie dedykuję jej tego tekstu ani nie zamierzam porównywać tej sytuacji do tego, co widzimy w filmie, natomiast nie ukrywam, że motyw starć z terroryzującymi sąsiadami jest mi wyjątkowo bliski.
Idealna sąsiadka - recenzja filmu
Film Geety Gandbhir opowiada historię zabójstwa Ajike Owens - 35-letniej czarnoskórej kobiety, matki, która mieszkała na jednym z osiedli w miejscowości Ocala, stan Floryda. Jej dzieci często bawiły się na zewnątrz, czym wielokrotnie wzbudzały agresję słowną ze strony Susan Lorincz - 58-letniej białej sąsiadki. Sąsiedzka kłótnia z czasem zaczęła się przekształcać w nękanie, także z użyciem rasistowskich obelg - Lorincz wielokrotnie wzywała policję by skarżyć się na dzieci Owens i domagać się od służb "oczyszczenia jej prywatnej przestrzeni". W końcu doszło do tragedii - Lorincz strzeliła do swojej sąsiadki, czego efektem była jej późniejsza śmierć w szpitalu.
Filmy dokumentalne nie są przesadnie "moją bajką". Nie umiem nawet tego racjonalnie wytłumaczyć - może gadające głowy mnie nudzą, może po prostu preferuję produkcje fabularne. Generalnie, żeby dokument mnie skusił, musiałby poruszać bliską mi tematykę. Taką niewątpliwie jest "Idealna sąsiadka", która zdobyła sławę już jakiś czas temu, gdy pokazano ją na słynnym festiwalu Sundance. Nie było chyba lepszego miejsca, by na przykładzie tragicznie zakończonego sąsiedzkiego prześladowania opowiedzieć o dzisiejszej Ameryce w taki sposób, by nie uderzać w podniosłe tony i nie używać do tego Wielkich Słów.

Od razu uspokajam - "Idealna sąsiadka" nie jest tym typem dokumentu, który wykorzystuje dramat bohaterów do promowania idei twórców. Na poziomie czysto formalnym to jeden z najrzetelniejszych reprezentantów kina dokumentalnego, z jakim ostatnio się zetknąłem. Gadające głowy ekspertów tu nie istnieją, a zamiast pokazywania tylko tego, co "spektakularne" (o ile w ogóle można użyć tu takiego słowa), twórcy postawili na konsekwentną i niezwykle efektywną formę w postaci użycia do filmu niemal wyłącznie nagrań z policyjnych bodycamów, czyli w skrócie: kamer przyczepionych do mundurów. Immersyjność tego prostego zabiegu jest niesamowita, bowiem widz dosłownie przenosi się na osiedle, na którym rozegrała się ta tragedia. 99% tego, co widzimy, to zarejestrowane, prawdziwe wydarzenia, a słowa z offu to najczęściej fragmenty zeznań świadków.
"Idealna sąsiadka" oferuje wielostronny wgląd w tragedię, która się wydarzyła.
Film mocno skupia się chociażby na pracy policji, która jest nagminnie wzywana przez Lorincz, tłumaczącą te sytuacje wiecznym przeszkadzaniem ze strony pobliskich dzieci. Obraz policji jest tu zniuansowany - z jednej strony mamy lokalnych, młodych policjantów, którzy jeżdżąc w te okolice wiedzą z czym mają do czynienia i nie boją się pokazywać zmęczenia i ironii w związku z sytuacją, z drugiej zaś dość elastyczne zachowanie wobec Susan po zatrzymaniu potrafi zaskakiwać.
O ile początkowo można mieć jeszcze minimum zastanowienia na temat tego po czyjej stronie jest racja, o tyle z czasem nie ulega wątpliwości, że starsza kobieta stosuje jawny, podszyty złością i uprzedzeniami rasowymi terror, który ciąży także tym sąsiadom, którzy są takiego samego koloru skóry, co Lorincz. Sama zabójczyni ma tutaj wiele ciekawie zarysowanych twarzy - z jednej strony rzeczowo odpowiada na pytania, współpracuje z policją, nie ucieka, z drugiej zaś mamy ogląd na jej poprzednie działania, a jej pełna uprzedzeń i agresji natura stopniowo wychodzi na wierzch.
Reżyserka poświęca wystarczająco dużo czasu sąsiedzkiemu sporowi, więc ciężko byłoby wysunąć tutaj zarzuty o nierzetelność. W jasny sposób staje swoim filmem w opozycji do popełnionej przez Lorincz zbrodni, nie ukrywa tych emocjonalnych i rozdzierających serce momentów, ale zanim te pojawiają się na ekranie, widz jest świadomy, co do nich doprowadziło. Czy dzieci mogły się bawić gdzie indziej, niż w pobliżu domu kobiety? Być może tak, temperatura sporu sprawiała, że żadna ze stron nie czuła, że warto ugasić ten konflikt. Nie może być jednak usprawiedliwienia dla tego, co Lorincz zrobiła, ciężko również potępiać jakkolwiek matkę, że stanęła w obronie swoich terroryzowanych dzieci. Zwłaszcza, że przypłaciła to życiem.
"Idealna sąsiadka" to, dosłownie i w przenośni, surowy dokument, który wrzuca widza w rozgrywający się pomiędzy sąsiadami konflikt. Choć porusza ważne społecznie tematy i uwzględnia w tej historii zależności rasowe pomiędzy stronami sporu, nazwanie go jakimkolwiek "ideologicznym manifestem" byłoby zwyczajnym kłamstwem. To kawał mocnego, ponurego kina.
"Idealna sąsiadka" jest dostępna do obejrzenia na Netfliksie.
Więcej o produkcjach Netfliksa przeczytacie na Spider's Web:
- Po tej nowości użytkownicy Netfliksa przez wiele nocy nie mogą spać
- Użytkownicy Netfliksa nie mogą doczekać się nowego koszmaru od twórcy Obecności
- Dawno nie było tak dzikiego serialu Netfliksa. Widzowie się nim napawają
- Nowy thriller Netfliksa to czysta perfekcja. Będzie hiszpańskim hiciorem?
- Nowy serial akcji Netfliksa to ogień. Platforma już zamówiła 2. sezon