REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Seriale

8 najszybciej skasowanych seriali

Telewizyjna ramówka to miejsce bezwzględne, gdzie tylko najsilniejszy może przetrwać. Czasami zdarza się, że perełki serialowe przetrwają bardzo krótko, a totalne dno dostaje zielone światło i kolejne sezony. Bywa, że serial zostaje skasowany równie szybko, co się pojawił. O serialach, które nigdy nie powstały już było, teraz czas na takie, których żywot trwał jak najkrócej.

14.08.2014
9:30
8 najszybciej skasowanych seriali
REKLAMA

Powody kasacji seriali (nawet tych z kilkoma wyprodukowanymi odcinkami) są różne – bardzo złe recenzje, śmiesznie niska oglądalność albo fabuła będąca istna puszką Pandory. Czasami dzieje się też tak, że serial mógł się rozkręcić później i niekoniecznie stać się telewizyjnym koszmarem

REKLAMA

Heil Honey I'm Home!

Lata 90-te były zwariowane, w Wielkiej Brytanii szczególnie, gdyż tam ktoś wpadł na pomysł stworzenia serialu z Adolfem Hitlerem i Ewą Brown w rolach głównych. Ta przyjemna para miała mieszkać obok żydowskiego małżeństwa Goldensteinów, a fabuła miała koncetrować się na niemożności  Adolfa do współegzystowania z państwem Goldenstein. „Heil Honey I'm Home!” miało być parodią telewizyjnego hitu lat 50-tych „I love Lucy”.

Lubię brytyjskie poczucie humoru i nie mam żadnych moralnych rozterek z serialem, w którym Adolf Hitler jest głównym bohaterem. Problem z „Heil Honey I'm Home!” leży jednak w jego jakości, czyli niskich lotów humorze, dialogach, a także konwencji. Oczywiście serial został zdjęty z ramówki stacji Galaxy z powodu kontrowersyjności i trywializowania problemu nazizmu.

Viva Laughlin

Wszyscy wiemy, że Hugh Jackman jest cool prawda? W 2007 roku na chwilę przestał być, ponieważ zdarzyło mu się zagrać w dziadowskim serialu „Viva Laughlin”. Na jego szczęście „Viva Laughlin” zostało skasowane. Dlaczego? Chociażby dlatego, że śpiewanie piosenek w najmniej odpowiednich momentach fabuły i do tego w katastrofalny sposób (tutaj „Glee” wygrywa) powoduje natychmiastową reakcję alergiczną u widza.

Clerks: The Animated Series

Clerks Kevina Smitha, to jeden z tych filmów, które są kwintesencją lat 90-tych i znajdują się na liście „musisz obejrzeć przed śmiercią”. Od premiery filmu, tj. 1994 roku, kultowość Clerks rosła z roku na rok, nic dziwnego, że chciano z tej dojnej krowy wydoić jak najwięcej się da, dlatego też w 2000 roku powstał serial animowany "Clerks: The Animated Series”. Mimo, że serial tak naprawdę był całkiem niezły, ABC wypuściło tylko dwa odcinki kreskówki (epizod 4 i 2), a następnie z powodu niskiej oglądalności usunęło "Clerks: The Animated Series” z ramówki. Wszystkie 6 epizodów są jednak dostępne na DVD. Dla fanów Smitha pozycja obowiązkowa.

Defenders of Dynatron City

“Defenders of Dynatron City” to idealny przykład tego, co się dzieje, gdy twórcy gry mają zbyt wysokie mniemanie o swoim produkcie. Otóż „Defenders of Dynatron City” zaczęło swój żywot 2 1992 roku jako gra na konsolę NES. Dzięki odpowiednio nakręconemu hype’owi, twórcy sprzedali od razu prawa do nakręcenia serialu (a także komiksu) na podstawie gry, zanim ta w ogóle się ukazała. „Defenders of Dynatron City”, gdy już zostało wydane, otrzymało mnóstwo negatywnych recenzji - nie inaczej było z kreskówką.

Wyemitowany został tylko pilot, który teraz znajduje się na wielu listach najgorszych kreskówek wszechczasów. Akcja serialu toczyła się w przyszłości, gdzie świat oparty jest o energię atomową i – co widać po bohaterach – w okresie silnej radiacji, niektórym wyrastają dodatkowe ręce, zamieniają się w niebieskie małpy itd. Wszyscy mieszkańcy Dynatron City spożywali dodatkowo przepyszy napój  Proto-Cola, który z pewnością nie miał nic wspólnego z mutacją… Niestety humor kreskówki nie trafił w gust widzów i do tej pory o „Defenders of Dynatron City” pamiętają nieliczni.

Emily’s Reasons Why Not

Czasami oglądając pilot jakiegoś serialu, ma się nieodparte wrażenie, że ludzie odpowiedzialni za ramówkę danej stacj, nie czytają scenariuszy produkcji, która ma być emitowana. „Emily’s Reasons Why Not” dla ABC okazało się strzałem w stopę, po tym jak stacja usilnie promowała serial, po wyświetleniu pilota (w 2006 roku) musiała go usunąć, w trybie natychmiastowym. Fabuła „Emily’s Reasons Why Not” skupiała się na Emily Sanders (Heather Graham), która – jako publicystka – potrafiła doradzić każdemu, ale najwyraźniej nie samej sobie. Serial okazał się… po prostu strasznie głupi i został zmiażdżony przez krytyków.

Babylon Fields

Wyobraźcie sobie, że ktoś wpadł na pomysł, żeby zrobić serial o zombie… który nie byłby o zombie. To jest w ogóle możliwe? Przypadek Babylon Fields pokazał, że jak najbardziej. W 2007 roku ukazał się tylko pilot serialu, po emisji, CBS jak najszybciej chciało zapomnieć o tej produkcji. Trudno się dziwić, czarna komedia, której jedyny atut – zombie – został całkowicie pominięty nie mogła odnieść sukcesu. Podobno dzięki stacji NBC, serial ma powrócić w trochę zmienionej formie. Przygotowania trwają od 2013 roku, ale jak na razie nie pojawiają się żadne informacje na ten temat.

Mullholland Drive

„Mullholland Drive”? Serialem? Ano tak, zanim dzieło Lyncha dotarło na srebrne ekrany, zaczęło jako pilot do serialu dla ABC. Niestety (albo stety dla fanów Davida Lyncha), stacja nie kupiła pomysłu reżysera. Pilot miał otwarte zakończenie, więc Lynch postanowił zakasać rękawy, dokończyć tam gdzie trzeba było i wypuścić „Mullholland Drive” jako film. Zastanawiam się co by było, gdyby jednak możnowładcy z ABC zgodzili się na serial, być może do tej pory „Mullholland Drive” pojawiałoby się na "top listach" jako jeden z najlepszych seriali wszech czasów.

X-Men: Pryde of the X-Men

REKLAMA

Kolejna kreskówka na liście, tym razem z komiksowymi korzeniami. X-Men: Pryde of the X-Men doczekało się jedynie pilota wypuszczonego w 1989 i chyba  dobrze, ponieważ dało podstawy do stworzenia dużo lepszej produkcji – X-Men z 1992 roku. Kreskówka oczywiście dotyczyła przygód grupy X-Men, ale miała skupiać się na postaci Kitty Pryde - z perspektywy Kitty poznajemy świat mutantów. X-Men: Pryde of the X-Men okazało się jednak naprawdę przeciętną kreskówką, a niektóre elementy (jak Wolverine mówiący z australijskim akcentem czy rozemocjonowana narracja od Stana Lee) jeżyły włosy na głowie.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA