Co się stało z "Naszą winą"? Oglądanie najpopularniejszej i najgorzej ocenianej serii Prime Video to już nawet nie jest hate watching - w końcu trudno zirytować się na coś, co jest mdłe, rozwlekłe i nudne.

"Trylogia winnych", czyli seria filmowych adaptacji powieści Mercedes Ron, dobiegła końca. Choć produkcje zgarniały głównie beznadziejne oceny, wszyscy przyzwyczailiśmy się, że kontrowersyjne dzieła z gatunku young adult - bez względu na to, jak słabe by nie były - pokonają swoich konkurentów w serwisach streamingowych i zasilą grono tych najpopularniejszych i najchętniej oglądanych tytułów. Hate watching? Guilty pleasure? A może wszystko na raz?
Niezależnie od tego, z jakiego powodu decydowaliśmy się poświęcić swój czas właśnie na te produkcje (czytamy i nie oceniamy), to ostatecznie oczekiwaliśmy czegoś mocnego - kontrowersji, zakazanej miłości czy pikantnych scen. "Moja wina" i "Twoja wina" zapewniły to niemal w stu procentach. Tymczasem "Nasza wina" to wyprana z emocji część, na którą trudno się nawet zirytować.
Nasza wina - recenzja filmu Prime Video
W finałowej części serii Noah (Nicole Wallace) i Nick (Gabriel Guevara) po kilku latach od rozstania spotykają się na ślubie Jenny (Eva Ruiz) i Liona (Víctor Varona). Relacja między przyrodnim rodzeństwem wciąż jest napięta - podczas gdy Noah początkowo próbuje odnowić kontakt z Nickiem, chłopak całkowicie ją ignoruje i traktuje ją chłodno. Wszystko przez to, że nie potrafi wybaczyć jej romansu z Michaelem (Javier Morgade), kiedy on sam udawał, że czuje coś do Sofii (Gabriela Andrada).
Początkowo wydaje się, że parze trudno będzie zburzyć mur, który wyrósł między nimi przez ostatnie lata. Oboje żyją też zupełnie inaczej, niż w momencie gdy się poznali - Noah po ukończeniu studiów planuje podjąć swoją pierwszą poważną pracę, a Nick, spadkobierca imperium finansowego i bohater okładki "Forbesa", zamierza stać się poważnym biznesmenem. Prędko okazuje się jednak, że uczucie między obojgiem wcale do końca nie wygasło - będą mieli ostatnią szansę, by przekonać się, czy ich miłość tli się tylko dzięki wspomnieniom z przeszłości, czy może ten związek rzeczywiście jest im pisany.
Film opiera się na dobrze znanym schemacie - Noah i Nick początkowo spotykają się z kimś innym, ale między nimi wciąż rośnie napięcie. W dalszej części fabuły dochodzi do kuriozalnych splotów przypadków, a międzyczasie pojawia się również główny antagonista, który zamierza namieszać w życiu głównych bohaterów. Noah i Nick raz się do siebie zbliżają, raz się odpychają i tak to się kręci. I nie byłoby w tym niczego złego, bo w końcu tak skonstruowanej historii oczekują widzowie, ale wszystko to odbywało się bez cienia emocji, jakby na ekranie były odhaczane kolejne części scenariusza.
Momenty zbliżenia Noah i Nicka nie były niczym umotywowane - wszystko odbywało się w sposób mechaniczny, a na samym początku bohaterowie nie mieli nawet okazji ze sobą porozmawiać. Nie było wiadomo, dlaczego właściwie dochodziło do jakiejś sytuacji - ona po prostu się wydarzała. Seans urozmaiciła co prawda jedna spora niespodzianka, ale wszystko potoczyło się tak szybko, że w ogóle nie zdążyłam tego przetrawić. No coż, ważne, że kolejny punkt został odhaczony.
Gdyby "Nasza wina" znalazła się w kategorii guilty pleasure, to byłby to sukces. Już nawet hate watching byłby dla niej sporym komplementem, bo ludzie mogliby się chociaż o coś pokłócić. Ostatecznie produkcja jest mdła, mętna i nie wzbudziła we mnie żadnych emocji, a najbardziej ekscytującym momentem był finał. Wtedy odetchnęłam z ulgą, że to już koniec.
- Tytuł filmu: Nasza wina (Culpa nuestra)
- Rok produkcji: 2025
- Czas trwania: 1h 52m
- Reżyseria: Domingo González
- Obsada: Nicole Wallace, Gabriel Guevara, Eva Ruiz, Víctor Varona
- Nasza ocena: 3/10
- Ocena IMDb: 5.7/10
Czytaj więcej w Spider's Web:
- Trylogia winnych: gdzie obejrzeć? To koniec uwielbianej i bardzo złej serii
- Podbiła Prime Video w 1 dzień. Nowa część (kiepskiej) serii filmów już jest
- Wielki powrót hitowej serii Prime Video. Jest zwiastun filmu Nasza wina
- Amazon Prime Video obiecał mi film, a to maszynka do robienia pieniędzy. Cringe to mało powiedziane
- Ten film od Amazon Prime Video to numer 1 w Polsce. Co za katastrofa