"American Horror Story" wraca w wielkim stylu. "My Roanoke Nightmare" zapowiada się strasznie dobrze
Serial "American Horror Story" powrócił z szóstym sezonem. Ryan Murphy i jego ukochani aktorzy wzięli na warsztat temat Zaginionej Kolonii, pierwszej angielskiej osady w Stanach Zjednoczonych, której mieszkańcy zniknęli w tajemniczych okolicznościach. Jak tym razem Murphy'emu udał się jego horror show? Recenzujemy pierwszy odcinek "My Roanoke Nightmare".
!["American Horror Story" wraca w wielkim stylu - recenzja sPlay](/_next/image?url=https%3A%2F%2Focs-pl.oktawave.com%2Fv1%2FAUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2%2Fsplay%2F2016%2F09%2Fahs-my-roanoke-nightmare-640x280.jpg&w=1200&q=75)
"American Horror Story" to specyficzny serial. Nawet jeśli podoba ci się rewelacyjny koncept Ryana Murphy'ego, polegający na stworzeniu strasznej antologii, nie możesz mieć pewności, że dany sezon będzie udany i cię usatysfakcjonuje. Kolejne serie potrafiły diametralnie się od siebie różnić - wystarczy choćby spojrzeć na genialne "Asylum" i porównać je z "Hotelem". Już pierwszy odcinek poprzedniego sezonu sprawił, że poczułam niesmak. Mroczny seks, dewiacje, mutacje i dziwność przestają zaskakiwać, kiedy są chaotycznie podane i w zbyt dużych ilościach. Po "Hotelu" czułam więc niepewność związaną z nową serią AHS.
Czy Murphy znowu przytłoczy nas tymi samymi zagraniami? Czy ponownie pierwszy odcinek będzie ciągnął się w nieskończoność i utwierdzi mnie w przekonaniu, że należy zapomnieć o strasznej serii? Na "My Roanoke Nightmare" ciążyła ogromna odpowiedzialność.
Trzeba przyznać, że już przed samą premierą twórcy serialu podsycili zainteresowanie produkcją. Trailery, które pojawiały się w sieci miały zmylić widzów. Temat szóstego sezonu "American Horror Story" owiany był tajemnicą, chociaż niektóre plotki, które zagościły w mediach, okazały się być prawdą. Nowa seria produkcji Ryana Murphy'ego opowiada o Zaginionej Kolonii i trzeba przyznać, że sam temat wydaje mi się fascynujący. A jest jeszcze lepiej, bo nie tylko temat, ale i pierwszy odcinek rozwiał moje watpliwości.
"American Horror Story" wraca w wielkim stylu. Jest intrygująco, mrocznie, przerażająco i niebezpiecznie.
Co najciekawsze i najważniejsze w tym sezonie, została zmieniona narracja. "My Roanoke Nightmare" utrzymany jest w klimacie paradokumentu. Mamy więc akcję fabularyzowaną, a ta przeplatana jest tzw. setkami osób, które rzeczywiście brały udział w przedstawionych wydarzeniach. Głównymi bohaterami tej serii jest para: Afroamerykanin Matt i Amerykanka Shelby. Postaci, które wspominają swoje straszliwe przeżycia grane są przez duet Lily Rabe i André Holland, a te biorące udział w fabularyzowanej wersji wydarzeń to Sarah Paulson i Cuba Gooding Jr. Ten zabieg narracyjny wypada nadzwyczaj udanie. Jest coś interesującego w tym pomyśle, a jego realizacja jest wyśmienita. Akcja jest jakby bardziej emocjonująca, czuć jeszcze bardziej napięcia pomiędzy postaciami, a tych naprawdę jest sporo. Wypowiedzi tych prawdziwych bohaterów zdarzeń dodają jakby wiarygodności całej akcji. Choć u Murphy'ego nadal jest strasznie i demonicznie, w "My Roanoke Nigtmare" nie czujemy się zmęczeni i przytłoczeni dziwnymi sytuacjami. To jest prawdziwy, wciągający horror, dobrze wyważony!
![ahs-my-roanoke-nightmare-1 class="wp-image-74261"](/_next/image?url=http%3A%2F%2Focs-pl.oktawave.com%2Fv1%2FAUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2%2Fsplay%2F2016%2F09%2Fahs-my-roanoke-nightmare-1-1024x683.jpg&w=1200&q=75)
Akcja szóstego sezonu tak naprawdę zawiązuje się w momencie przeprowadzki dwójki bohaterów do Karoliny Północnej w Stanach Zjednoczonych. Oboje zakochani, ale przytłoczeni ostatnimi wydarzeniami, planują rozpocząć szczęśliwe życie z dala od miasta. Wszystko układa się wyśmienicie - para znajduje przepiękny, choć nieco zaniedbany dom, w którym zamierza zamieszkać. Niestety, już w trakcie zakupu posiadłości spotykają się z afrontem miejscowych wieśniaków. Ich początkowe obawy - jak się zapewne domyślacie - znajdą potwierdzenie w kolejnych wydarzeniach, które wydają się na zdrowy rozum zgoła niemożliwe, ale przecież o to u Murphy'ego chodzi.
Motyw nawiedzonego domu to w horrorze nic nowego.
Widzieliśmy setki produkcji, które kuszą nas taką właśnie historią. Młodzi, zakochani albo pary próbujące coś naprawić w swoim związku, o czymś zapomnieć, znajdują nowe gniazdko, a potem modlą się o to, by nie zwariować i uciekają przed szaleńcami albo własnymi demonami. Ba, nawet u samego Murphy'ego już to przerabialiśmy, bo o tym przecież był pierwszy sezon "American Horror Story". Mimo że w "My Roanoke Nightmare" teoretycznie mamy ten sam koncept, nie czujemy znużenia nową opowieścią. Po pierwsze, przedstawione charaktery są interesujące i nieprzewidywalne, konflikt między Shelby a siostrą Matta, która przyjeżdża, by Shelby nie zostawała sama w domu, kiedy Matt wyjeżdża na delegacje, sprawia, że akcja jest dynamiczna. Po drugie, cały czas przecież nie wiemy, co jeszcze się wydarzy i dlaczego tak naprawdę dzieje się to, co się dzieje. Czy Shelby ma omamy, kiedy mówi, że nie padał grad, a z nieba leciały zęby, czy rzeczywiście ten dom jest nawiedzony?
![Matt (Cuba Gooding Jr.) i Shelby (Sarah Paulson) - bohaterowie fabularyzowanej rekonstrukcji wydarzeń class="wp-image-74266"](/_next/image?url=http%3A%2F%2Focs-pl.oktawave.com%2Fv1%2FAUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2%2Fsplay%2F2016%2F09%2Fahs-my-roanoke-nightmare-2-1024x576.jpg&w=1200&q=75)
Podejrzewam, ale to tylko moje przypuszczenia, dość narzucające się, że na domie i jego nowych mieszkańcach ciąży klątwa. Tytuł jasno wskazuje, że głównym motywem historii jest Roanoke, Zaginiona Kolonia, której mieszkańcy zniknęli nagle w dziwny sposób. Nie znaleziono ich ciał, nie wiadomo więc, czy zostali zabici przez miejscową ludność czy się z nią zasymilowali, czy może wypłynęli na Stary Kontynent i stracili się gdzieś na oceanie. Prawdopodobnie to właśnie ta osada mieściła się na terenie nowego domu Shelby i Matta, a uwięzione dusze mszczą się na nowych lokatorach.
Ta refleksja na pewno nie popsuje mi frajdy z oglądania kolejnych odcinków. Pierwszy epizod rozpalił moją ciekawość. Dawno już nie czekałam tak bardzo na kolejny odcinek serialu i nie byłam ciekawa rozwiązania sprawy (trzeba przyznać, że Netflix trochę pozwolił nam zapomnieć o zniecierpliwieniu).
Jeśli po drodze zraziliście się do "American Horror Story", zapomnijcie o tym, co było. Szósty sezon zapowiada się świetnie. Choć sięga częściowo po te same elementy, jest świeży, intrygujący i inny. Dobra robota!