Fani Marvela obrażali siedmioletnią aktorkę z „Avengers: Koniec gry", bo... była dla nich niemiła. To wygląda jak obsesja
W większości przypadków zaangażowanie fanów to powód do chluby i rzecz, która cieszy aktorów i twórców. Ale przypadek Lexi Rabe zaatakowanej przez agresywnych wielbicieli Marvela pokazuje, że niestety coraz częściej dochodzi do przekroczenia granicy między miłością a obsesją.
Pozwólcie temu zdaniu dobrze wybrzmieć: fani filmów Marvela zaatakowali i nękali siedmioletnią dziewczynkę, ponieważ była dla nich niemiła. Nie chciała dać autografu, nie była skłonna rozmawiać, a jej rodzinie nie spodobały się negatywne komentarze na temat jej występu w „Avengers: Koniec gry”. W takich chwilach jak ta naprawdę trudno bronić fandomów przed często niesprawiedliwymi oskarżeniami o nadmierne chamstwo, seksizm i trollowanie.
Lexi Rabe, która zagrała Morgan, córkę Tony'ego Starka i Pepper Potts jest wciąż małym dzieckiem. Nie ma znaczenia, że zagrała w najbardziej dochodowym filmie wszech czasów. Jej rola bynajmniej nie była pierwszoplanowa, a zresztą Lexi zagrała następczynię Starków z dosyć dużym urokiem. Nawet w stosunku do dorosłych osób istnieją jednak granice dopuszczalnej krytyki, a powinny one być stanowczo wzmocnione w stosunku do dzieci.
Rabe odkrywa właśnie ciemne strony show-biznesu, ale nie ma narzędzi, żeby sobie z nimi poradzić.
Olbrzymia presja, nękanie i bezlitosna krytyka to sprawy, które są w stanie przytłoczyć nawet dorosłych aktorów. Można by długo wymieniać czołowe postaci Hollywood, dla których był to początek końca. Aktorka wystąpiła w specjalnym filmie wraz ze swoją mamą i właśnie udostępniła go na swoim Instagramie. W materiale dziewczynka tłumaczy, dlaczego czasem nie zachowuje się przyjacielsko wobec zaczepiających ją osób i prosi, żeby nie dręczyli jej i pozostałych członków rodziny.
To w pewnym sensie szokujące, że w ogóle musi to robić. Dorośli aktorzy i nawet najbardziej miłe, normalne gwiazdy show-biznesu potrafią czasem odmówić autografu. Każdy potrzebuje prywatnej przestrzeni i zwyczajnego życia. Jak znam życie w tym kontekście pojawią się oskarżenia skierowane w stronę rodziców, jakoby nie obronili w wystarczający sposób córki. Oczywiście, ponieważ to oni decydują o wejściu dziecka do Hollywood, to ponoszą za to część odpowiedzialności. Wcale nie jest jednak powiedziane, że musieli zdawać sobie sprawę z pełni konsekwencji. Nie jest to przecież od nikogo wymagane.
Poza tym taktyka zrzucania winy na ofiary była w ostatnich latach zbyt często wykorzystywana. Najwyższy czas się temu sprzeciwić. Zwłaszcza, że tego typu sytuacje uderzają też w niewinnych fanów, którzy nigdy nikogo nie dręczyli i zawsze odnosili się z szacunkiem do swoich idoli.
Przez sytuacje takie jak z Kelly Marie Tran czy Brie Larson, przez rasistowskie i mizoginistyczne ataki części fandomu tracimy my wszyscy.
Bo nagle okazuje się, że media mają tendencję do tworzenia odpowiedzialności zbiorowej. Każda krytyka nieumiejętnie zagranej roli czy słabego filmu zostaje wtłoczona w ramy hejterskich ataków i trollowania. A sprawę pogarsza też fakt, że sami fani idą na tą medialną wojnę, zamiast faktycznie spojrzeć po własnych szeregach i zauważyć problemy związane z fanowską kulturą. Bez względu na to, jaki mamy stosunek do Disneya, MCU czy mocnej krytyki, atakowanie dzieci to absolutne przekroczenie granicy. I wiele osób śledzących MCU szybko dało temu wyraz w mediach społecznościowych. Szkoda, że ponownie można odnieść wrażenie, że mądry fandom po szkodzie.
- Czytaj także: A skoro o młodych aktorach mowa - przed nami premiera 3. sezonu „Stranger Things”, a polski marketing produkcji postanowił go wypromować w niezwykły sposób.