REKLAMA

"Bielmo" a fakty. Ile prawdy jest w nowym filmie Netfliksa?

"Bielmo" to klimatyczny gotycki kryminał, który może i nie ma do zaoferowania nic świeżego, ale jest na tyle solidny, że i tak zapewnia przyjemny seans. Jak wiemy, ta adaptacja powieści pod tym samym tytułem pokazuje nam m.in. losy młodego Edgara Allana Poego, amerykańskiego nowelisty i poety. Jak wiele faktycznych postaci i wydarzeń zawiera nowy film Scotta Coopera?

bielmo
REKLAMA

"Bielmo" jest... w porządku. Dystrybuowany przez Netflixa film stoi znakomitym aktorstwem (wspaniale, teatralnie szarżujący Harry Melling to właśnie taki Edgar Allan Poe, jakim sobie go wyobrażam!), pięknymi zdjęciami i nastrojowością. Intryga nie jest zbyt porywająca, ale finałowy twist odrobinę ją ratuje (i łata kilka dziur). Ot, solidny thriller osadzony w XIX wieku. Reżyser Scott Cooper płynie na przyzwoitym autopilocie, Christian Bale wkłada w swoją kreację całe serce, a zaśnieżone i mgliste okolice United States Military Academy at West Point sprzyjają budowie atmosfery niepokoju.

Wydany w 2003 roku książkowy oryginał został ciepło przyjęty przez czytelników i szybko stał się bestsellerem - nic dziwnego, że w końcu zdecydowano się oprzeć na jego bazie film.

REKLAMA
Bielmo

Bielmo a fakty. Czy tę historię oparto na prawdziwych wydarzeniach?

Z racji tego, że jednym z głównych bohaterów filmu jest Edgar Allan Poe, wielu widzów poszukuje w sieci informacji na temat innych prawdziwych postaci czy wydarzeń, które uwzględniono w filmie. Poe to postać na tyle interesująca, że w przeszłości wielokrotnie wykorzystywano ją w fikcyjnych opowieściach - filmach czy książkach - niekoniecznie skupiając się przy tym na faktach. Ten krytyk, poeta i pisarz przeżył życie w sposób pasujący do wydźwięku swojej twórczości; pił, ubolewał, kochał i coraz głębiej zanurzał się w swojej neurozie.

W jego twórczości dominowały elementy horroru (makabra) i fantastyki, które wywarły olbrzymi wpływ na kulturę popularną. By daleko nie szukać - choćby najgłośniejszy hit Netflixa ostatnich miesięcy, "Wednesday", wielokrotnie nawiązuje do twórcy, a nazwa Akademii Nevermore odnosi się do kruka z poematu "Sen we śnie". Co ciekawe, w pierwotnym koncepcie zamiast tego czarnopiórego ptaka pojawiała się... papuga. Niewiele brakowało, a kolorowe ptaszysko mogłoby cieszyć się zupełnie innymi konotacjami.

No dobra, ale co z inkarnacją artysty w "Bielmie"? Cóż, większość się zgadza. 1 lipca 1830 roku Poe wyjechał do akademii West Point - tylko po to, by rozmyślnie pozwolić się z niej wydalić siedem miesięcy później. To właśnie pod koniec tego roku rozgrywa się akcja filmu.

REKLAMA

Zarówno książka, jak i film przedstawiają wydarzenia fikcyjne. Twórcy podkreślają jednak, że to właśnie te okoliczności, które mają miejsce w produkcji, ukształtowały światopogląd Poego i pomogły mu stać się pisarzem tak mrocznym i charakterystycznym.

Flm Jest dość mocno sugeruje, że Lea Marquis (postać fikcyjna) jest inspiracją dla Lenore, która występuje w twórczości Edgara Allana Poe. W 1831 roku Poe napisał wiersz o śmierci młodej kobiety, zatytułowany "A Paean", który został przemianowany na "Lenore" w 1843 roku.

Fajnym smaczkiem jest fakt, że to właśnie Poe zapoczątkował gatunek noweli kryminalnej. Jego prosa była prekursorska względem późniejszej psychoanalizy. Co więcej, stworzył także pierwszą w literaturze postać detektywa - C. Auguste'a Dupina ("Zabójstwo przy Rue Morgue"). Film Coopera sugeruje, że to właśnie Augustus Landor (Bale) stał się dla niego inspiracją. Jak widać - więcej tu radosnej twórczości, niż rzeczywistości.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA