REKLAMA

Ekonomia nie musi być nudna. Zwłaszcza, gdy tłumaczą ją Gossling, Bale, Pitt i Carell. "Big Short" - recenzja sPlay

Świetna obsada, rewelacyjnie napisane postaci, brawurowa konwencja, szalony montaż, zaskakująca ścieżka dźwiękowa. Reżyser Adam McKay i scenarzysta Charles Randolph zrobili naprawdę wiele, by z trudnego i - umówmy się - nieszczególnie pociągającego tematu, jakim jest kryzys finansowy z 2007 roku, stworzyć interesujące i przystępne widowisko. "Big Short" to udane filmowe otwarcie 2016 roku.

Ekonomia nie musi być nudna. Zwłaszcza, gdy tłumaczą ją Gossling, Bale, Pitt i Carell. Big Short recenzja
REKLAMA

"Big Short", ekranizacja książki "Wielki szort. Mechanizm maszyny zagłady" autorstwa Michaela Lewisa, to próba opowiedzenia o ogólnoświatowym kryzysie finansowym 2007-2010, któremu początek dała zapaść na rynku pożyczek hipotecznych wysokiego ryzyka w Stanach Zjednoczonych. Próba dość oryginalna, film przedstawia te wydarzenia z perspektywy kilku osób, którym udało się przewidzieć zbliżające się pęknięcie bańki, dzięki czemu wzbogacili się tam, gdzie niemal wszyscy inni stracili.

REKLAMA

Pierwszym, który zorientował się, że Amerykanie żyją na kredytach i pożyczkach, których lada moment nie będą w stanie dłużej spłacać, był ekscentryk Michael Burry (Christian Bale). Jednak jest jeszcze rok 2005 i nikt nie wierzy w jego przewidywania. Burry postanawia wykorzystać swoją wiedzę i to nawet nie tyle z chęci zysku, co zwyczajnie pragnąc udowodnić, że się nie myli. W ten czy inny sposób o obserwacji Burry'ego dowiaduje się też garstka innych mężczyzn. Wbrew pozorom tylko jednemu z nich - Jaredowi Vennettowi (Ryan Gosling) - chodzi wyłącznie o to, by się wzbogacić. Pozostali, jak Ben Rickert (Brad Pitt) i Mark Baum (Steve Carell), mają jeszcze inne motywy.

big short 3 class="wp-image-58013"

"Big short" wyjaśnia przyczyny kryzysu finansowego, jego genezę i skutki. Sporo, jak na tak złożono zagadnienie, przedstawione w raptem dwugodzinnym filmie fabularnym. Adam McKayowi udaje się to jednak zaskakująco sprawnie.

Duże znaczenie ma tutaj niewątpliwie intrygująca forma widowiska. "Big short" chwilami udaje film dokumentny i reportaż, aktorom zdarza się zwracać bezpośrednio do widzów, burząc tym samym czwartą ścianę, a całości dopełniają krótkie wstawki, w których celebryci - gwiazdeczka Disneya Selena Gomez, aktorka znana między innymi z "Wilka z Wall Street" Margot Robbie i szef kuchni Anthony Bourdain objaśniają co bardziej złożone kwestie i niejako podsumowują to, co dzieje się na ekranie.

big short 4 class="wp-image-58012"

Do tego mamy ścieżkę dźwiękową wykorzystującą repertuar między innymi Nirvany, Metaliki czy Gorillaz i iście teledyskowy montaż. Nie tego spodziewamy się myśląc o filmie z taką fabułą. I to właśnie za sprawą tych zaskakujących elementów, początkowo nieco konfundujących, "Big short" śledzi się z uwagą. To z kolei prowadzi do tego, że cała ta skomplikowana i złożona intryga staje się jasna i czytelna, nie ma większych problemów ze zrozumieniem co i dlaczego się dzieje. Choć jest w tym też pewna łopatologia, są i uproszczenia, ale nie oszukujmy się - to nie jest widowisko adresowane do ekonomistów.

REKLAMA

"Big short" to dla mnie spora niespodzianka, bo mimo mocnej obsady nie spodziewałem się po nim wiele. Tymczasem dzieło McKaya broni się w zasadzie na każdym poziomie. Aktorstwo jest w nim bezbłędne (szczególnie Bale i Carell są genialni), postaci napisane są fantastycznie, sporo tu inteligentnego humoru sytuacyjnego, a nietypowa forma interesująco współgra z bardzo dobrze poprowadzoną treścią. Nie wypada nie polecić.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-03-27T14:33:31+01:00
Aktualizacja: 2025-03-27T13:30:28+01:00
Aktualizacja: 2025-03-27T12:55:24+01:00
Aktualizacja: 2025-03-27T10:04:38+01:00
Aktualizacja: 2025-03-26T13:22:58+01:00
Aktualizacja: 2025-03-26T08:43:57+01:00
Aktualizacja: 2025-03-25T17:34:00+01:00
Aktualizacja: 2025-03-25T08:57:47+01:00
Aktualizacja: 2025-03-24T14:06:53+01:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA