REKLAMA

W nowym „Black Mirror” więcej jest horroru niż science fiction. I to nie za dobrze

Wylądował nowy sezon „Black Mirror” i jest on o tyle zaskakujący, że w tym sezonie wyjątkowo intensywnie eksploruje konwencję opowieści z dreszczykiem i odbywa się to kosztem tego, za co widzowie pokochali tę serię.

black mirror sezon 6 opinia
REKLAMA

"Black Mirror” był jednym ze sztandarowych seriali Netfliksa. Dwa pierwsze sezony realizowała brytyjska stacja Channel 4 i już od pierwszych odcinków było wiadomo, że to produkcja wyjątkowa. Serial zrobił zawrotną karierę i gdy wydawało się, że ta dobiegnie końca, przejął go Netflix, zgarniając nie tylko szczęśliwych widzów, ale również ten zysk PR-owy, że oto platforma VOD jest bezpiecznym miejscem dla jakościowej telewizji.

REKLAMA

Choć minęły lata i rynek streamingowy zmienia się gwałtownie, „Black Mirror” ciągle pozostaje dowodem na to, że serial autorski ma się świetnie. Twórcy „Czarnego Lustra”, Charlie Brooker oraz Annabel Jones przez lata eksperymentowali ze swoim serialem. Punktem wyjścia cały czas jest spoglądanie w nieodległą przyszłość, aby zobaczyć, jakie zło może się dokonać, jeśli technologia wymknie się spod kontroli. Odnoszę jednak wrażenie, że twórców coraz mniej obchodzi to, od czego zaczęli, czego najlepszym dowodem jest 6. sezon.

Czytaj także: Chat GPT napisał odcinek "Czarnego lustra". Na pierwszy rzut oka scenariusz był okej

Black Mirror – 6. sezon i opowieści z dreszczykiem

W 6. sezonie „Czarnego lustra” fantazje na temat technologii schodzą na dalszy plan. Odcinek otwierający nową serię, czyli „Joan jest okropna” to krytyka ciągłej algorytmizacji kultury oraz karykaturalna przyszłość, do jakiej mogą doprowadzić współczesne serwisy VOD (brawa dla Netfliksa, że taki odcinek przeszedł). „Loch Henry” to z kolei satyra na popularność seriali true crime i pogoń za kolejną makabryczna opowieścią.

„Beyond The Sea” to już czyste science fiction, które technologię wykorzystuje tylko do tego, aby zajrzeć w ludzkie bebechy. Lata 60. i technologia pozwalająca być astronautom w zarówno w bazie kosmicznej, jak i w domu z rodziną, są tu tylko kostiumem, aby opowiedzieć o stracie, desperacji i samotności. „Mazey Day” to dość typowa historia z horrorowym twistem, która omawia wątek prawa do prywatności i pogoni za sensacją. „Demon 79” to opowieść o spotkaniu z demonem, który stawia bohaterkę przed niemożliwym do podjęcia wyborem, czyli dylematem, czy można poświęcić życie jednostek, aby ocalić świat.

Niewiele zostało w „Black Mirror” tego, co od początku było znakiem rozpoznawczym serii.

Black Mirror - zwiastun

Nowy sezon kluczy między sprawami etycznymi, dylematami moralnymi, ale tym razem jednak wątki technofobiczne schodzą na dalszy plan. Te formalne zabawy i próby odnalezienia się w różnych gatunkach od zawsze służyły serialowi, choćby z tego prozaicznego powodu, że ciągle zaskakiwały, wyrywały widza z komfortu powtarzalnej rozrywki. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że nowy sezon gubi po drodze komentarze dotyczące możliwego rozwoju społeczeństwa, z których był tak znany. Jestem bardzo rozczarowany, że zaledwie 1. odcinek próbował spojrzeć w przyszłość. 2. i 4. to raczej satyra, mały obrazek krytykujący to, co nas otacza, a 3. i ostatni to już szeroko rozumiana fantastyka, bez ambicji dawnego „Black Mirror”.

To wcale nie oznacza, że nowy sezon jest nieudany.

REKLAMA
black mirror sezon 6 opinia class="wp-image-2387827"
black mirror sezon 6

Ma on przede wszystkim doskonałą obsadę aktorską. Jest tu Aaron Paul, który znowu udowodnił, jak wszechstronnym jest aktorem. Partneruje mu kapitalna Kate Mara („Beyond the Sea”). Świetny występ zaliczyli Annie Murphy („Joan jest okropna”) i Samuel Blenkin („Loch Henry”). Na ekranie pojawia się też Salma Hayek, a epizodyczną rolę ma Michael Cera.

„Black Mirror” to również produkcja na najwyższym realizacyjnym poziomie. Brytyjczycy wiedzą, jak z nawet niewielkich budżetów wyciągnąć maksimum nastroju i klimatu grozy. Poszczególne nowelki ogląda się bowiem, jak małe telewizyjne filmy, które dobrze wyglądałby również w kinach studyjnych. To jednak trochę za mało, aby uznać, że najnowszy sezon jest w pełni udany.

Z serialu znika bowiem z sezonu na sezon to tytułowe lustro. Kolejne formalne zabawy i fabularne bezdroża może i są satysfakcjonujące dla twórców (widać, że odzwierciedlają pasje samych scenarzystów), ale widz już nie może przejrzeć się w tym zwierciadle. Nie może zobaczyć społecznych konsekwencji własnych mikro-decyzji czy kierunku, w którym będzie zmierzał świat, jeśli będziemy bezczynni. I bez tego elementu trudno mówić, aby ten sezon był w pełni udany.

6. sezon serialu "Black Mirror" dostępny jest już w serwisie Netflix.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA