Powstaje pierwszy polski serial o koronawirusie. Odcinki „Co robimy w zamknięciu” już na YouTubie
Ireneusz Grzyb nie wstrzymał swojej kreatywności na czas pandemii. Na YouTube pojawiły się już pierwsze dwa odcinki jego serialu o młodych ludziach, których zaskoczył koronawirus „Co robimy w zamknięciu”.
Chociaż koronawirus postawił nasz świat na głowie i w niemal każdym aspekcie naszego życia, tak prywatnego jak i zawodowego, musieliśmy wcisnąć pauzę, nie znaczy to, że nasza kreatywność została wysłana na przymusowe wolne. Przykład jak dać upust swej artystycznej pasji daje Ireneusz Grzyb i Rozbrat Films. W sieci pojawił się bowiem krótki serial, w sam raz na czas pandemii.
Pierwsze dwa odcinki pojawiły się już na youtube’owym kanale Rozbrat Films.
Pierwszy z nich trwa nieco ponad 4 minuty, a drugi niecałe 7 minut. Kolejne będą debiutować na platformie w każdą środę i sobotę o 22:00.
Jak czytamy w opisie pierwszego i drugiego wideo:
„Co robimy w zamknięciu” to serial internetowy opowiadający historię młodych ludzi, którzy – odcięci od świata z powodu pandemii – starają się zdalnie załatwić to, czego nie udało się im zrobić przed zamknięciem.
„Co robimy z zamknięciu” to serial internetowy o młodych ludziach w izolacji.
Fabuła jest prosta. Akcja rozgrywa się wśród młodych ludzi, którzy próbują poradzić sobie z wymuszoną pandemią izolacją. Dla Anety jest to szczególnie trudny okres, bo chwilę przed atakiem koronawirusa w naszym kraju, miała zerwać z chłopakiem Julkiem. Teraz dopóki COVID-19 nie przestanie kierować naszym życiem, musi udawać, że między nimi wszystko jest w porządku. A jakby to było mało, jej partner utknął w jednym mieszkaniu ze swoją byłą partnerką i ich wspólnym dzieckiem.
Poprzez zagęszczanie prostych, codziennych sytuacji, z jakimi wszyscy mamy dziś do czynienia, twórcom udaje się zawrzeć w swojej produkcji sporo humoru. Opowieść utrzymana jest więc w bardzo lekkim tonie. Opiera się na prostych rozmowach, z których, z każdą chwilą, dowiadujemy się więcej o zamkniętych w mieszkaniach bohaterach. Poznajemy ich osobowość i nawyki.
Ireneusz Grzyb nie poszedł tym samym śladami Patryka Vegi, który pandemię ma w głębokim poważaniu i pomimo zakazu zgromadzeń realizuje swój film.
Serial nagrywany jest w mieszkaniach aktorów przez nich samych. Zamiast z profesjonalnej kamery, korzystają oni z kamerek internetowych. Nadaje to fabule paradokumentalny posmak, ale oczywiście nie jest niczym oryginalnym. W tego typu poetykę chętnie uciekali już twórcy wykorzystujący poetykę found footage (ostatnim tego przykładem jest „Searching”). W tym wypadku nie jest to świadomie, lepiej lub gorzej, wykorzystany zabieg artystyczny, tylko konieczność.
Chociaż w dwóch pierwszych odcinkach nieraz trudno oprzeć się wrażeniu, że mamy do czynienia z „Trudnymi sprawami” doprawionymi kilkoma, świadomymi żartami sytuacyjnymi, fabuła i forma tworzą całkiem zgrabne połączenie. Ogląda się to całkiem przyjemnie, a co najważniejsze szybko. Sam, co prawda chciałbym, aby rodzimi artyści podjęli temat, tak jak Full Moon Features w „Corona Zombies” muszę przyznać, że jeśli twórcy nie zgubią gdzieś po drodze tonacji, serial z pewnością sprawdzi się w swojej najbardziej podstawowej funkcji, czyli zatapiając się w naszej rzeczywistości, pomoże nam się z nią zmierzyć.