Tak się jakoś nieszczęśliwie utarło, że seriale brytyjskie cieszą się mniejszą popularnością niż te amerykańskie, choć wcale nie są gorzej zrealizowane. Wręcz przeciwnie, tytuły takie jak "Broadchurch", "Utopia", "Luther" dobitnie udowadniają, że jeśli Brytyjczycy coś robią to z klasą. Do tytułów, które bezwzględnie warto polecić nie tylko fanom europejskich seriali, dołączył właśnie "Fortitude", który swoją premierę zaliczył pod koniec stycznia 2015 roku.
Serial Simona Donalda, reżysera, aktora i autora scenariuszy znanego bardziej miłośnikom miniseriali niż szerokiej publiczności, to dramat psychologiczny i kryminał w jednym.
Akcja rozgrywa się w tytułowej miejscowości Fortitude, która leży na skraju koła podbiegunowego. Na straży miasteczka stoi szeryf, Dan Anderssen (Richard Dormer), choć nikt nie wie, czy ten jest dobrym, czy złym gospodarzem.
Fortitude należy bowiem do najbezpieczniejszych miejsc na Ziemi, które wolne jest od kradzieży i zabójstw. Każdy ma tu pracę, żyje na godnym poziomie i jest zadowolony z warunków, w jakich przyszło mu egzystować. Jedynym niebezpieczeństwem są ataki niedźwiedzi polarnych, ale i tu mieszkańcy wypracowali prawie niezawodny system obronny. Anderssen, jak i pani gubernator, Hildur Odegard (Sofie Gråbøl), nigdy zatem nie byli poddani prawdziwej próbie. Niedługo jednak ma się to zmienić.
Pierwsze dwa odcinki serialu to łącznie półtorej godziny seansu. W trakcie nich poznajemy zasady, jakie rządzą życiem mieszkańców Fortitude, którzy mimo że pozornie zadowoleni są z miejsca, gdzie żyją, mają swoje sekrety i nie zawsze chcą przestrzegać reguł społeczności.
Śledzimy losy włodarzy miasta oraz szeregowych mieszkańców. Między nimi właściwie nie ma żadnej różnicy. Osób zamieszkujących Fortitude jest tak mało, że prawie każdy jest w jakiś sposób zaangażowany w życie miasta, a więc pracuje jako policjant, ratownik, właściciel knajpy czy obsługa hotelowa. Fortitude na pierwszy rzut oka wydaje się być idealnym mikroorganizmem, w którym wszystkie elementy żyją ze sobą w symbiozie. W rzeczywistości jednak sprawa wygląda nieco inaczej. Żądza pieniądza, romanse nie są niczym niecodziennym w Fortitude. Te jednak nie wyniszczają życia miasteczka, które głównie utrzymuje się z turystyki.
Prawdziwe załamanie przyjdzie, gdy jeden z członków społeczności, profesor Charlie Stoddart (Christopher Eccleston) zostanie zamordowany.
Sprawa jest szokująca, ale i nie pozostawia wątpliwości - to nie niedźwiedzie polarne rozszarpały ciało Stoddarta, a zrobił to człowiek. Szeryf i pani gubernator czują się bezradni. Do Fortitude zostaje przysłany nowy człowiek z zewnątrz. W drugiej części poznajemy detektywa Eugene'a Mortona (Stanley Tucci), którego zadaniem będzie pomoc w odnalezieniu zabójcy. Niestety sprawa będzie trudna, nie tyle ze względu na spryt mordercy, ale ze względu na niechęć mieszkańców niewielkiego i hermetycznego miasteczka do przybysza.
"Fortitude" to ciekawa opowieść, której akcja rozgrywa się w niebanalnym miejscu. Zdjęcia są fenomenalne, krajobrazy urzekają. Wszechobecna biel, zatykajacy mróz i zorze polarne robią ogromne wrażenie. Serial w dużej mierze jest interesujący właśnie dzięki miejscu, w którym toczy się fabuła. Problemy mieszkańców, ich podejście do życia są nierozerwalnie związane z warunkami pogodowymi i klimatem, w którym żyją. Dzięki takiemu umiejscowieniu akcji "Fortitude" nie jest tylko kolejnym serialem kryminalnym, ale pozycją, która porusza wiele interesujących wątków, związanych ze specyfiką mieszkania na kole podbiegunowym.
Ponadto serial doskonale opowiada o małych dramatach, które toczą się wśród społeczności. Zdrady, problemy rodzinne, choroby za drzwiami każdego domostwa przybierają monstrualne rozmiary, choć na zewnątrz wszystko wydaje się sielanką, przykrytą puszystym śniegiem. Historie różnych ludzi tworzą jednak obraz miasta, które każdego dnia walczy o przetrwanie.
"Fortitude" to serial, który zdecydowanie trzeba obejrzeć, bo szykuje się prawdopodobnie jeden z najlepszych debiutów tego roku.
Do seansu niewątpliwie zachęcić może obsada aktorska, składająca się ze znanych twarzy zarówno z kina jak i produkcji telewizyjnych. Na ekranie zobaczymy wspomnianych już Sofie Gråbøl, która zagrała główną kobiecą rolę w skandynawskim pierwowzorze "The Killing", Richarda Dormera znanego z "Gry o tron", Stanleya Tucciego, który wcielił się w rolę Caesara Flickermana w "Igrzyskach śmierci", a ponadto Michaela Gambona, czyli Albusa Dumbledore'a z serii filmów o Harrym Potterze czy Jessicę Raine, która aktualnie występuje także w serialu "Wolf Hall". Jest więc co ogladać i to serdecznie polecam wam uczynić!