REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Książki

"David Bowie. STARMAN. Człowiek, który spadł na ziemię"

David Bowie to człowiek kameleon. Artysta, który nie tylko dokonywał niezliczonych metamorfoz ale był i jest szalenie zdolnym muzykiem. Niezwykłe jest również to, że o wpływie Bowie'go na własną twórczość mówią gwiazdy o tak odmiennych proweniencjach jak U2, Nina Hagen, The Cure, Lady Gaga, Fat Boy Slim, Nine Inch Nails, Duran Duran, czy Depeche Mode. Sam Bowie stwierdził kiedyś: „Jestem gwiazdą instant – dodaj wody i zamieszaj”.

05.07.2013
11:46
„David Bowie. STARMAN. Człowiek, który spadł na ziemię”
REKLAMA
REKLAMA

Paul Trynka, angielski dziennikarz muzyczny, zainteresował się Davidem Bowie opracowując drobiazgową biografię Iggy’ego Popa. Gdziekolwiek sięgał klucząc po kilku dziesięcioleciach rozbuchanego życia jednego z najlepszych heavymetalowych frontmanów, znajdował również Davida Bowie. To zresztą właśnie on pomógł późniejszemu prekursorowi punk rocka wydać pierwszą płytę, jeszcze w połowie lat 70. Trynka zauważył jak wiele Bowie zrobił nie tylko dla siebie ale również dla muzyki, będąc wciąż w awangardzie wielu nurtów i zyskując niezliczoną ilość naśladowców.

Najzabawniejsze jest to, że brytyjski piosenkarz również sięgał po twórczość innych artystów wprowadzając w życie maksymę Pabla Picassa, że „talent pożycza, a geniusz kradnie”. To było zaprzeczenie rock and rollowej spontaniczności i muzyki eksplodującej z wnętrza artysty, ale Bowie w najmniejszym stopniu tym się nie przejmował. Wypuścił choćby niezapomniany album „Sorrow” - przeróbki piosenek innych artystów.

BowieDzięki uprzejmości Nexto.pl i Wydawnictwa Sine Qua Non można zakupić e-booka "David Bowie. STARMAN. Człowiek, który spadł na ziemię" o 20% taniej. Promocja potrwa do 12 lipca. Polecam!

Jest nowa fala, jest stara fala i jest David Bowie

W tym czasie David podbierał fragmenty utworów wielu wykonawców i z rozbrajającą szczerością komentował ten fakt: „Jedyną sztuką, jaką zgłębiam, jest to, z czego mogę coś ukraść. Uważam, że jestem zdolnym plagiatorem”. Bowie szokował zawsze i wszędzie. To on, jeszcze w czasach, gdy homoseksualizm był „niemodny” a raptem kilka lat wcześniej złagodzono prawo umożliwiające karanie osób o odmiennej orientacji seksualnej, potrafił powiedzieć dziennikarzom: „jestem i zawsze będę gejem”. Co prawda wycofał się później z tej deklaracji ale nigdy nie przestał szokować, tak jaj wówczas, gdy stwierdził, że Anglia potrzebuje nowego Führera a Hitler był pierwszą gwiazdą pop.

To były zabiegi autokreacyjne, które szokowały publiczność i przyciągały do niegrzecznego Bowiego rzesze fanów, ale jeszcze bardziej oddziaływał na ludzi w warstwie emocji muzycznych. To on śpiewał „Space Oddity” w czasie gdy Armstrong stawiał pierwsze, niepewne kroki na Księżycu. To on był szalonym kosmitą Ziggy'm Stardustem, eksperymentował z glam rockiem, „plastikowym soulem” (jak mawiał sam artysta), noise, new wave i dotykał nieba na kokainowym haju jednocześnie zajadając się czerwoną papryką.

Swoją drogą stroje „Chuderlawego Bladego Księciunia”, właściwie tylko odprysk jego działalności artystycznej, stały się osobnym fenomenem, podsumowanym wystawą „David Bowie is...” w londyński muzeum Victoria & Albert, gdzie można obejrzeć 300 eksponatów i liczne najdziwaczniejsze, szalone kostiumy, projekty największych kreatorów mody.

Trynka wykonał swoją pracę bardzo solidnie, momentami wiadomości i faktów jest aż za dużo. Pięćset stron książki to nie tylko fakty życia, głęboka sonda w dzieciństwo na obrzeżach szarego Londynu podziurawionego lejami po bombach, recenzje albumów artysty i droga, która prowadziła do każdego z nich oraz niemal 140 milinów sprzedanych płyt. To również niezliczone wywiady z współpracownikami i artystami będącymi na jakimś etapie życia blisko z Bowie.

Z faktami się nie dyskutuje

REKLAMA

Trynka nie idealizuje artysty, po prostu przedstawia fakty. I to jest dobre. To od Trynki dowiedziałem się, że wiecznie rozszerzona tęczówka lewego oka Davida jest efektem bójki, którą stoczył w wieku piętnastu lat o dziewczynę. Ten incydent wpłynął zresztą na nieziemski wygląd Bowiego oraz zmianę poczucia perspektywy: „Kiedy prowadzę samochód, auta nie jadą w moją stronę, tylko robią się coraz większe”. Takich niemuzycznych smaczków jest w książce bez liku i to również dzięki nim ta historia jest szalenie ciekawa.

Zapytany, dlaczego warto sięgnąć po tę biografię, Muniek Staszczyk, prywatnie wielki fan Bowiego, odpowiada: „Aby dowiedzieć się, kim naprawdę jest David Bowie, legenda rock and rolla, artysta z pierwszej dziesiątki największych postaci popkultury wszech czasów. Aby poznać jego płyty z kanonu muzyki dwudziestego wieku i nauczyć się czegoś o światowym show-biznesie, który wykreował gwiazdę na gigantyczną skalę”. Mogę się tylko pod słowami Muńka podpisać.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA