REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Książki

Lektura książki "Pingwiny wódki nie piją" Fazowskiego to męczarnia. Bolało, ale i tak jestem pod wrażeniem

"Pingwiny wódki nie piją" to książka autorstwa Dawida Fazowskiego, czyli popularnego youtubera-podróżnika z kanału Przez Świat na Fazie. Jej lektura była dla mnie dość trudną przeprawą - z wielu powodów - choć nie ukrywam, że dostarczyła mi kilku niespodziewanych wrażeń. I tak na przykład zmęczenie obsesją autora na punkcie gwałtów momentami potrafiło ustąpić uczuciu podziwu za niesłychanie brawurową walkę o spełnianie swoich marzeń.

13.07.2022
17:15
dawid fazowski książka przez świat na fazie pingwiny wódki nie piją
REKLAMA

Dołącz do Amazon Prime z tego linku, skorzystaj z promocji (30 dni za darmo) i kupuj taniej podczas pierwszego Amazon Prime Day w Polsce. Listy najlepszych ofert znajdziesz tutaj.

REKLAMA

Istnieje spora szansa, że choć raz zetknęliście się z jednym z materiałów z kanału Przez Świat na Fazie (ponad 531 tys. subskrypcji). Prowadzący go Dawid Fazowski to podróżnik-autostopowicz, który samotnie, na własną rękę i nieraz bez grosza przy duszy zwiedził kawał świata. Podczas jednej z pierwszych przygód, będąc na kacu, wpadł na dość nietypowy pomysł: "A może by tak pojechać na Antarktydę napić się wódki z pingwinami?". Przy okazji stwierdził, że nakręci krótki filmik, jak pije "Żytnią" z pingwinem, a później wrzuci go do sieci. Inicjatywa przerodziła się w znacznie większy projekt, czyli relację z całej podróży - nagrane materiały Fazowski przesyłał swojemu przyjacielowi-wspólnikowi, Pawłowi Woźniakowi. Ten ciął, montował i publikował na kanale.

Fazowski stosunkowo szybko zaskarbił sobie grono wiernych widzów. Pomogły mu w tym: momentami krępująca, a momentami rozczulająca autentyczność i szczerość oraz fakt, że facet jeździł tam, gdzie akurat zapragnął, "na partyzanta" - ze skromną zawartością plecaka, drobniakami w portfelu i nieraz na zupełnym spontanie.

"Pingwiny wódki nie piją" to jego opowieść o tej przełomowej wyprawie, z której nagrania powstały przed siedmioma laty. Zapowiadana jako "historia, która do grzecznych nie należy" i "jazda bez trzymanki"; zawierająca "niepublikowane kulisy pierwszej wyprawy długo oczekiwana spowiedź Dawida Fazowskiego". Kłamstwa facetowi nie zarzucę, ale i nie będę owijał w bawełnę - już dawno żadna lektura tak mnie nie wymęczyła.

Przez Świat na Fazie - Wódka z pingwinami

Pingwiny wódki nie piją to trudna przeprawa

Muszę oddać Fazowskiemu pewną sprawiedliwość - to książka, którą napisał i wydał sam, kierując ją przede wszystkim do swoich fanów. We wstępie czytelnik zostaje ostrzeżony: na stronach tej książki możemy spotkać się ze wspomnieniami kilku moralnie problematycznych zachowań autora. Twórca zapowiada też możliwe uczucie zażenowania i z góry przeprasza, jeśli "ktoś poczuł się urażony" (tak, trochę osób mogłoby się tak poczuć). Prosi też, by nie wieszać na nim psów, bo "wiele w jego życiu i światopoglądzie się zmieniło" i podkreśla, że opisał tam czas przeszły, a nie teraźniejszy. Wstęp bardzo asekuracyjny, ale i uczciwy.

Fani kanału oraz - przede wszystkim - sposobu bycia i postrzegania świata autora, prawdopodobnie będą zadowoleni z lektury. Prawdopodobnie, bo mogą też odbić się od jednego z jej największych problemów: stylu.

Fazowski napisał swoją książkę językiem, który możemy usłyszeć w jego filmach. Dosłownie. Być może dla niektórych to zaleta - dla mnie jednak poważne utrudnienie w przeprawie przez całość. Początek nie jest najgorszy, zachowuje bowiem przejrzystość, logikę i konsekwencję wypowiedzi. Z czasem jednak narracja przeradza się w nieokiełznany słowotok, strumień świadomości - autor skacze po z wątku na wątek, a redaktorowi coraz mniej chce się cokolwiek poprawiać. Nie wiem, czy to kwestia korektorskiej fuszerki, czy może faktu, że Fazowskiemu zależało na jak najmniejszej ingerencji w tekst - ostatecznie jednak efekt jest boleśnie chaotyczny. Jasne, niektórzy mogą powiedzieć, że o to chodzi - o autentyczność - ale przecież nadanie tekstowi klarowniejszej formy nie oznaczałoby od razu odejścia od tej autentyczności. Redakcja mogłaby coś z tego wyciosać, ale ktoś ewidentnie odpuścił albo nie wiedział, gdzie najlepiej przyciąć, co zostawić, a co przestawić - i w efekcie wyszedł z tego potworek.

Kwestię błędów językowych pomijam. Dodam natomiast, że momentami trudno dojść do tego, w którym dokładnie miejscu bohater się aktualnie znajduje. Poza tym autor nie pokusił się o szersze opisy odwiedzanych miejsc czy podrzucenie większej liczby okołokulturowych ciekawostek. A szkoda.

Sam Fazowski znacznie większą sympatię wzbudza w nagraniach, niż jako podmiot liryczny swojej książki.

Tu znowu można bronić jej wspomnianą autentycznością i faktem, że to "opis czasu przeszłego", ale - rany - nie zliczę, ile razy byłem tą lekturą zniesmaczony. I nie mówię tu o drobnych różnicach światopoglądowych, ani nawet o poczuciu humoru w stylu "hehe, segz", które z pewnością ma wielu miłośników. Chodzi mi o zaskakujące u tak wiele podróżującej osoby ksenofobiczne, rasistowskie czy przedmiotowe postrzeganie innych, którego szczegółowych opisów narrator nam nie szczędzi - nie pozwala też czytelnikom odczuć, że z czasem uległo ono choć kosmetycznej poprawie. Dodam do tego paranoiczną obsesję na punkcie homoseksualnego gwałtu, o którym autor wspomina już na pierwszych stronach reportażu, majacząc na jego temat na trzeźwo i po narkotykach. Rozpowszechniany w sieci fragment, w którym kierowca proponował mu seks, to zaledwie wierzchołek góry lodowej.

Wbrew zapowiedziom, znaczną część opisanych w książce przygód można zobaczyć na filmach, a pozostałe niekoniecznie należą do takich, o których chciałoby się czytać - nazwałbym to uzupełnianiem luk w historii z nagrań. Większość tych "grubych akcji" dotyczy libacji, rzygania lub seksu z prostytutkami (czy też z - cytując autora - "kaszalotem", który na następny dzień nie wydawał mu się już atrakcyjny). Kilka sytuacji okazało się jednak naprawdę unikalnymi i emocjonującymi przygodami - jak na przykład zatrzymanie przez wojskowych czy zaproszenie do rezydencji meksykańskiego milionera.

Okej - chcąc być w pełni uczciwym, muszę przyznać, że część wrażeń z lektury zaliczam do tych pozytywnych. W tym pamiętniku z podróży do Ameryki Południowej znajdziemy bowiem sporo serca - poruszających anegdotek o ludzkiej życzliwości i bezinteresownej pomocy, garść inspirujących spostrzeżeń i wyznań, a także ogrom imponującej i naprawdę rzadko spotykanej odwagi, która pozwoliła Fazowskiemu zrealizować swoje marzenia. Facet żyje sobie poza systemem, wędrując tam, gdzie akurat sobie wymyśli - i nic nie jest w stanie go powstrzymać. O takiej mnogości przygód i zwiedzonych miejsc ktoś taki jak ja - jak większość z nas - może co najwyżej pomarzyć.

Pieniądze ze sprzedaży swojej książki Fazowski planuje przeznaczyć na budowę ośrodka wypoczynkowego w Beskidzie Śląskim - Fazolandii.

REKLAMA
Pingwiny wódki nie piją - Przez Świat Na Fazie

Disney+ zadebiutował w Polsce. Tutaj kupisz go najtaniej.

Publikacja zawiera linki afiliacyjne Grupy Spider’s Web.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA