Ostry jak brzytwa i zabójczo zabawny "Deadpool 2", jak można się było spodziewać, to nie lada uczta dla każdego łowcy smakowitych cytatów, popkulturowych odniesień i easter eggów. Poniżej znajdziecie moje ulubione.
Uwaga, tekst zawiera spoilery filmu Deadpool 2.
Dzika zabawa z popkulturą
Aż nie wiem od czego tu zacząć. Może od tego, że w kilku scenach możemy zobaczyć Wade'a przechadzającego się po siedzibie X-Menów w koszulce z kotkami Taylor Swift i napisem "Olivia and Meredith, Friends Furrrever"?
A może od wspaniałego odtworzenia klasycznej już sceny z filmu "Nic nie mów", w której to John Cusack, trzymając w rękach boom boxa, próbował namówić dziewczynę do podejścia do okna?
Deadpool już w samym wstępie nie oszczędza nawet niedawnej fuzji Disneya i Foxa - podczas wymieniania filmów familijnych wytwórni z logiem Myszki Miki, obok "Bambi" i "Króla Lwa" umieszcza też... "Piłę 7". Oj, Disney nie będzie miał z nim łatwo...
Ale jedziemy dalej, bo Deadpool nie oszczędza nawet twórców komiksów o sobie samym, punktując fakt, że fabularna historia Cable'a to zrzynka z "Terminatora". W pewnym momencie Wade przezywa Cable'a, zwracając się do niego per John Connor.
Podczas genialnej, chyba nawet jeszcze lepszej niż poprzednio, kampanii marketingowej, Wade Wilson wspaniale żonglował wszelkimi możliwymi motywami popkulturowymi.
We wspomnianym wcześniej teledysku do Ashes wystąpił u boku Celine Dion. W spocie reklamowym, pojawił się u boku Davida Beckhama, ktorego chciał przeprosić za żart z jego osoby z pierwszej części filmu.
Pojawił się też (a właściwie to wprosił) do talk-show Stephena Colberta, podczas którego wygłosił monolog prowadzącego.
Muzyka
Nie pamiętam, kiedy w jednym filmie dane mi było usłyszeć aż tyle sentymentalnych i uroczo kiczowatych (sorry, Wade) szlagierów muzyki pop lat 80. i 90., do których Deadpool ma szczególną słabość. Już na samym początku w dosłownie wybuchowej sekwencji wita nas I'm All Out of Love grupy Air Supply.
Na kapitalnych napisach początkowych, będących istną parodią filmów o Bondzie, możemy usłyszeć znany wam już może najnowszy przebój Celine Dion, Ashes. Napisany specjalnie na potrzeby filmu "Deadpool 2" kawałek to puszczenie oka w kierunku lat 90. i podniosłych piosenek towarzyszących największym kinowym hitom. Tradycja ta umarła na początku XXI wieku, ale jak widać Deadpool postanowił ją wskrzesić z niemałym sukcesem.
Już sam teledysk do Ashes ma szansę przejść do historii tego typu przedsięwzięć, jako że u boku Celine wystąpił w nim sam Deadpool, zmysłowo wyginający się przed wokalistką w butach na obcasie.
W późniejszych partiach filmu pojawiają się fragmenty takich kawałków, jak In Your Eyes Petera Garbiela, If I Could Turn Back Time Cher (podczas genialnych scen po napisach), a nawet Enyi z Only Time, będącym bodajże jedynym utworem, którego w życiu nie spodziewałbym się usłyszeć w filmie akcji.
Bliżej finału filmu z kolei, tym razem na poważnie, przyjdzie nam posłuchać pięknej, akustycznej wersji Take On Me grupy A-ha.
Tym, co najbardziej zaskoczyło mnie w sequelu "Deadpoola" jest fakt, że twórcom udało się mnie parę razy szczerze zaskoczyć. Sądziłem, że po "jedynce" jestem gotów na każdy cios. A jednak nie.
"Deadpool 2" otworzył moje oczy na szokujący fakt - piosenka Do You Want to Build a Snowman z "Krainy lodu" niby od zawsze wydawała się brzmieć znajomo. I proszę bardzo - Wade mnie oświecił. To jak widać klasyczny przypadek "mocnej inspiracji" utworem Papa Can You Hear Me z musicalu "Jentl"! Ha! Przy okazji twórcy filmu ewidentnie chcą zagrać na nosie Disneyowi, i to skutecznie.
A, no i jeszcze ten dubstep... Wade, niestety, ma do niego chorobliwą słabość (to chyba jedyny tak mocny objaw jego szaleństwa). W każdym momencie, gdy nasz bohater wspomina o tym gatunku muzycznym, przyjdzie nam słuchać Bangarang Skrillexa. Dzięki Wadę, naprawdę...
Deadpool oglądał wszystkie filmy Marvela... i DC
Scen, w ktorych Wade wspomina w jakikolwiek sposób o innych superbohaterach jest co niemiara. Począwszy od naśmiewania sie z Hawkeye'a, na nazywaniu Dopindera Brązową Panterą kończąc. Cable przezywa od zgryźliwych staruchów z metalową ręką Zimowego Żołnierza oraz Thanosa (przypominam, Josh Brolin zagrał Thanosa w "Avengers: Wojna bez granic").
Co więcej, wytyka mu też bycie mrocznym tak bardzo, jakby się urwał z filmowego uniwersum DC. Jest mocno! Widać, że nasz niesforny bohater jest jak najbardziej na bieżąco, jeśli chodzi o to co dzieje się u konkurencji.
Choć i tak najbardziej dostaje się Wolverine'owi. Ale to nie wszystko. Deadpool nie tylko oglądał wszystkie filmy Marvela, ale też (uwaga, spoiler) cofnął się w czasie i wystąpił w filmie "X-Men Geneza: Wolverine", naprawiając błędy scenarzystów tego obrazu.
Nieoczekiwane cameo
W pierwszym "Deadpoolu", ze względu na nieduży budżet, twórcy nie mogli sobie pozwolić na to, by zaprosić do udziału choćby jednego z popularnych X-menów. Tym razem budżet był trochę większy, więc i gościnne występy mają trochę większą skalę. I tak, udało się sprawić, że w "dwójce" w końcu pojawił się Hugh Jackman jako Logan! Wprawdzie nie jest to to, na co wszyscy czekali, ale spokojnie możemy stwierdzić, że Deadpool i Wolverine dzielą w tym filmie wspólną scenę!
Ciekawym cameo, tym razem w wersji meta, jest wystąpienie w filmie samego... Ryana Reynoldsa! I to tuż przed lekturą scenariusza do "Green Lantern", ktory "na zawsze zmieni jego karierę".
Prawdziwą perełką jest natomiast chyba najbardziej wiekopomne i epickie cameo w historii, przynajmniej kina rozrywkowego.
Tym bardziej, że ma ono swój punkt kulminacyjny podczas sceny lądowania na spadochronach całej ekipy X-Force, która z pewnością zapisze się w annałach blockbusterów. Jednym z członków X-Force jest bowiem Vanisher - postać, która jest niewidzialna.
Jednak w momencie, gdy wpada na linie wysokiego napięcia, pojawia się on na ułamek sekundy i... okazuje się, że zagrał go... Brad Pitt! Ten Brad Pitt! Był on jednym z kadydatów do zagrania Cable'a, ale ostatecznie wcielił sie w niego Josh Brolin. Kto by jednak przypuszczał, że jeden z najpopularniejszych aktorów naszych czasów ostatecznie pojawi się w filmie jako bohater niemalże przez cały czas niewidzialny?
Z początku obawiałem się, że "Deadpool 2" albo zawiedzie moje oczekiwania i nie powtórzy równie wysokiego poziomu żartów i gagów z "jedynki", albo że będzie starał się przedobrzyć i ich nadmiar będzie niestrawny. Tymczasem czapki z głów, bo film naprawdę zdołał utrzymać tak samo mocny i wysoki poziom. Kapitalna robota!