Podsumowujemy zakończenie „Devs”, czyli serialu z gatunku science-fiction, będącego świetnym uzupełnieniem „Westworld” w ofercie HBO GO.
OCENA
Wstyd się przyznać, ale… przegapiłem premierę „Devs”. Widocznie tak jednak miało być, że o tym serialu dowiedziałem się z Reddita podczas czytania o kolejnych hipotezach fanów na temat dalszego rozwoju akcji „Westworld”. Fani opowieści o zdobywaniu świadomości przez roboty w świecie przyszłości zaś tak często przywoływali produkcję Alexa Garlanda, że dałem jej szansę.
Dowiedziałem się o serialu w idealnym momencie, bo w ubiegłym tygodniu zbinge’owałem pierwsze siedem odcinków, a po kilku dniach przebierania nogami w miejscu obejrzałem wczoraj finałowy i poznałem wreszcie zakończenie. Postanowiłem rozłożyć je na czynniki pierwsze i sprawdzić, czy uzyskaliśmy odpowiedzi na pytania, jakie fani zadawali sobie w ostatnich tygodniach.
Uwaga na spoilery, aczkolwiek jeśli mieliście je poznać przed seansem, to tak naprawdę już je znacie…
Czy tytuł serialu, czyli „Devs”, ma jakieś ukryte znaczenie?
Okazuje się, że tak! Devs na pierwszy rzut oka to skrót od słów takich jak develop, developer lub development, a tym samym mogło chodzić tutaj o jakiś bliżej nieokreślony rozwój. Tak też podchodzili do tej nazwy bohaterowie, którzy nie byli za ten projekt odpowiedzialni, a jedynie patrzyli na niego z boku.
W ostatnim odcinku dowiadujemy się, że jest w tym wszystkim drugie dno. Forest wyjaśnił Lily w finale, że Devs to tak naprawdę rzymski zapis słowa Deus, czyli Bóg. Powiedział też, że z początku miał być to taki „prywatny żart”, ale gdy o tym opowiadał, to z jakiegoś powodu wcale się nie śmiał…
O co chodzi z tym całym wieloświatem / multiwersum?
Serial pokazał nam ludzi przekonanych o słuszności dwóch przeciwstawnych koncepcji. Forest chce wierzyć, że istnieje jedna rzeczywistość, która jest deterministyczna — to dla niego ważne, bo tylko taki model oznacza, iż to nie on był odpowiedzialny za śmierć swojej żony i córki.
Katie i Lyndon wierzą zaś w tzw. wieloświat, a to koncepcja zakładająca istnienie nieskończenie wielu rzeczywistości, które mogą się różnić jedynie delikatnie bądź znacząco. Jedna z teorii zakłada, że ze względu na naturę korpuskularno-falową z jednego świata powstają dwa różne w pewnym punkcie czasu.
Takim czynnikiem sprawczym może być np. obserwacja zjawiska kwantowego lub, w szerszym ujęciu, wolna wola. Oczywiście można sobie wyobrazić multiwersum, w którym każdy z wielu światów istnieje od zawsze i sam w sobie jest deterministyczny. „Devs” nie wyrokuje też, kto z bohaterów miał rację.
Czy ten „prawdziwy” świat przedstawiony w „Devs” sam w sobie był symulacją?
Na to pytanie nie dostaliśmy definitywnej odpowiedzi, ale jeśli chcielibyśmy wierzyć bohaterom, to… nie ma to żadnego znaczenia. Tak zaawansowana symulacja, jak w wykonaniu Devsa powinna być nie do odróżnienia od rzeczywistości. Forest wyjaśnia, że to nie jest zapis wideo, tylko symulacja ludzi wraz z ich umysłami.
Na to, że główna fabuła, to również wytwór komputera wskazuje fakt, że w pierwszej scenie Lily budzi się w podobny sposób, co w ostatnim odcinku. Daje to podstawy, by uważać, że nie pierwszy raz Devs resetował oś czasu, a w serialu oglądaliśmy tylko jedną z iteracji z nieskończonej liczby symulacji.
Czy pod koniec Forest i Lily umarli?
Tak, ci bohaterowie zginęli, a Katie skontaktowała się z symulowanym Forestem. Devs wykonał kopię jego i Lily, a za bazę wybrano ich świadomość na chwilę przed tym, jak zginęli. W symulowanym świecie pojawiły się ich kopie, które miały świadomość tego, że są kopiami.
Czy symulacja Deusa to jeden świat, czy wiele światów?
Forest w swojej symulowanej formie wyjaśnił symulacji Lily, że jest ona tylko jedną z wielu wersji samej siebie. W ramach Devsa powstało nieskończenie wiele symulacji i nie każda była przyjazna dla kopii bohaterów. Widzieliśmy urywki wielu innych światów, które były znacznie mniej łaskawe.
Co oznacza odrzucenie przez Lily pistoletu?
Serial nie wyjaśnia, dlaczego Lily jako pierwsza zachowała się inaczej, niż przewidział Devs, ale odrzucenie przez nią pistoletu można interpretować jako pierwszy akt wolnej woli w historii ludzkości — sprzeciwienie się Bogu i grzech pierworodny. Chociaż serial dużo mówił o Mesjaszu, ale celniejsze byłoby nawiązanie do Adama i Ewy.
Możliwe, że pozostali członkowie programu Devs zbyt mocno uwierzyli w nieomylność maszyny — na tyle, że nawet nie przyszło im do głowy, by nie zachować się tak, jak przewidział Devs i zrobiła się z tego samospełniająca się przepowiednia. Lily jako osoba z zewnątrz podjęła zaś świadomą decyzję i to przeciążyło system.
Tylko co w takim razie kierowało Stewartem?
To jest chyba największa niewiadoma. Bohater, który wydawał się najbardziej ludzkim członkiem programu Devs, okazał się złoczyńcą — to on zabił Lily i Foresta tuż po tym, gdy kobieta odrzuciła pistolet, by uniknąć swojej śmierci, którą zobaczyła w ramach symulacji. Mimo to zginęła, ale… w nieco inny sposób.
Nie wiemy, dlaczego Stewart to zrobił. Czy to była reakcja na wydarzenia, których był świadkiem, czy też sam to wszystko zaplanował? Czy to była jego wybór, czy też zawsze musiał to zrobić? Czy wierzył w to, że to było nieuniknione, czy mówiąc o tym, jedynie kpił z Katie?
„Devs” odpowiedzi na wszystkie pytania nam nie daje, ale kto wie? Być może istnieją zarówno takie światy, w których Stewart miał wybór, tak jak i takie, w których jego działania były z góry przesądzone…