Oz: Wielki i potężny to film, który nie jest ani wielki, ani was specjalnie nie poruszy (a już na pewno nie potężnie). Tym niemniej ma swoje zalety i jeśli szukacie kolorowej, lekkiej produkcji dla widzów w dowolnym wieku, to może okazać się idealnym wyborem.
![Disney uczy się na błędach Alicji, czyli Oz według Sama Raimiego](/_next/image?url=https%3A%2F%2Focs-pl.oktawave.com%2Fv1%2FAUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2%2Fsplay%2F2013%2F07%2Foz1-640x280.png&w=1200&q=75)
W filmie poznajemy wydarzenia mające miejsce zanim jeszcze na scenie pojawi się Dorotka i jej osobista ekipa Avengers. Głównym bohaterem jest zatem Oscar Diggs, iluzjonista, podrywacz i drobny oszust, który poza dawaniem pokazów w obwoźnym cyrku zajmuje głównie flirtowaniem z zajętymi kobietami. W końcu wpada jak śliwka w kompot i musi się ewakuować, używając w tym celu balonu na gorące powietrze. Ten jednak wpada w trąbę powietrzną i Oscar trafia do prześlicznej krainy Oz, terroryzowaną przez Złą Czarownicę. Okazuje się, że wszyscy dookoła wierzą, iż Oscar jest tak naprawdę potężnym czarnoksiężnikiem, który wg przepowiedni wreszcie zrobi porządek z wiedźmą. Problem w tym, że wiecznie flirtujący i kłamiący jak z nut (także w Oz) Oscar jest chyba ostatnią osobą, która się na bohatera tej przepowiedni nadaje.
![oz3](/_next/image?url=https%3A%2F%2Focs-pl.oktawave.com%2Fv1%2FAUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2%2Fsplay%2F2013%2F07%2Foz3.png&w=1200&q=75)
Cała historia to bardzo często (pewnie nawet zbyt często) wykorzystywany w rozmaitych fabułach schemat o bohaterze który podaje się za kogoś kim nie jest, potem prawda wychodzi na jaw, bohater ma coś do udowodnienia i tak dalej. I wielu widzom może to przeszkadzać, bo przez to rozwój fabuły może być całkiem przewidywalny, ale ja na to niespecjalnie w tym przypadku narzekam. Cała historia bowiem poprowadzona jest na tyle sprawnie, bez przestojów i z udziałem takich małych elementów nieco ten skostniały schemat ożywiających (np. nie wszyscy wcale wierzą w to, że Oscar to ten wyczekiwany heros, co zresztą wykorzystują w dobrym celu), że podczas seansu wcale mnie to nie uwierało.
Co więcej, Oz to film, który w przeciwieństwie do Alicji w Krainie Czarów Burtona, nie traktuje się zbyt poważnie. W tej poprzedniej próbie Disneya powrotu do znanej marki w efektowny, hollywoodzki sposób, całość wydawała się mało angażująca i nudna, pozbawiona wagi czy emocji, bo całkiem poważny klimat zupełnie gryzł się z prostą jak konstrukcja cepa fabułą i mało interesującymi bohaterami, których opisać można było za pomocą jednego-dwóch przymiotników. W Oz tego problemu nie ma - jasne, konstrukcja postaci to dalej nic ambitnego, ale trudno odmówić im charyzmy i charakteru. Nigdy specjalnie nie przepadałem za Jamesem Franco, ale nie jestem w stanie mu czegokolwiek w Ozie zarzucić, wypada bardzo wiarygodnie i choć wcale nie jest typowym kryształowym bohaterem, to trudno go nie polubić. Reszta obsady również wypada bardzo dobrze. Cała historia o obaleniu rządów Złej Czarownicy podlana jest także solidną porcją humoru, z którego zresztą reżyser Sam Raimi słynie. Niekiedy są to małe, subtelne dowcipy, niekiedy typowy slapstick, a czasami wręcz obśmiewanie całej konwencji, np. numerów muzycznych które tego typu filmach biorą się zwykle zupełnie nagle, znikąd.
![oz2](/_next/image?url=https%3A%2F%2Focs-pl.oktawave.com%2Fv1%2FAUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2%2Fsplay%2F2013%2F07%2Foz2.png&w=1200&q=75)
To tez zresztą małe mrugnięcie okiem dla tych widzów, którzy pamiętają najsłynniejszą zekranizowaną historię dziejącą się w krainie Oz, Czarnoksiężnika z Krainy Oz z 1939 roku. Nowszy film co jakiś czas rzuca jakimś nawiązaniem do tego kultowego dzieła, ale i książkowego oryginału, z czego niektóre aluzje są całkiem oczywiste, a niektóre pojawiają się gdzieś na trzecim planie w ramach bonusu dla najbardziej spostrzegawczych. Film zresztą robi całkiem niezła robotę w powiązaniu Czarnoksiężnika i prequelu, na tyle, że pewnie wiele osób pewnie chętnie sięgnie po cudowny film z Judy Garland zaraz po seansie Oza.
Co najważniejsze, Oz jest filmem bardzo przyjemnym w oglądaniu - nie zarzuca nas zbyt duża ilością bohaterów, daruje sobie dłużyzny, a wszechobecny humor sprawia, że nawet najbardziej absurdalne pomysły, które wydają się ciężkie do przeniesienia z kart powieści na duży ekran, tutaj grają i zwyczajnie pasują. Sam Raimi ma rękę do groteskowych, dziwacznych historii i wciąż wydaje się gościem, który nieźle się podczas produkcji filmów bawi, co potem widać po efekcie końcowym (no, poza wyjątkiem w postaci Spidermana 3) - i Oz jest właśnie taką lekką, nieskomplikowaną produkcją, która ma być po prostu bezpretensjonalną rozrywką.
![oz4](/_next/image?url=https%3A%2F%2Focs-pl.oktawave.com%2Fv1%2FAUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2%2Fsplay%2F2013%2F07%2Foz4.png&w=1200&q=75)
Dlatego też z czystym sumieniem mogę Oza polecić. Jeśli lubicie efektowne superprodukcje nastawione na przygodę i humor, to nie powinniście się zawieść - to bardzo solidny, dobrze zagrany i świetnie się prezentujący film który co prawda nie unika małych wad tu i tam, ale nie psują one seansu w najmniejszym choćby stopniu. Jeśli nie przeszkadza wam widok zielonoskórej wiedźmy przemierzającej niebo na latającej miotle przy akompaniamencie demonicznego śmiechu albo gadająca małpa w stroju boya hotelowego i o głosie Zacha Braffa, to gwarantuję, że będziecie zadowoleni.
Film możecie wypożyczyć w VOD Premium za niecałą dyszkę lub na iTunes, w HD, za 4,99€.