Chyba wolałbym obejrzeć brazylijską telenowelę. Dobrze naoliwiona maszyna od Netfliksa – recenzja
Dobrze naoliwiona maszyna to brazylijski serial Netfliksa, który niedawno wylądował w serwisie. Reklamowany nazwiskiem twórcy Narcos nie jest w stanie być jednak jego następcą, chociaż możemy zobaczyć pewne podobieństwa.
OCENA
Dobrze naoliwiona maszyna od początku była reklamowana nazwiskiem José Padilha, jednego z twórców Narcos. Jednak w tym wypadku podobieństw jest trochę więcej, bo w obu serialach śledztwo policji i innych służb wysuwa się na pierwszy plan, mamy do czynienia z korupcją, strachem i zorganizowaną przestępczością. Podobnie sprawa ma się ze sposobem narracji. W Dobrze naoliwionej maszynie i w Narcos za rękę prowadzą nas narratorzy, którzy jednocześnie są bohaterami opowieści. Na tym jednak podobieństwa z grubsza się kończą. Niestety.
Sam nie jestem fanem serialu Narcos.
Bardzo doceniam jednak rolę Wagnera Moury i to, że udało się bardzo sprawnie pokazać kulisy narkotykowego biznesu, nie gubiąc przy tym ludzkich historii. A właśnie z tym ostatnim ma problem Dobrze naoliwiona maszyna od Netfliksa.
W tytule wspomniałem tzw. brazylijskie telenowele. Głównie dlatego, że kojarzą mi się one z całą masą emocji, płaczem krzykiem, trudnymi sprawami bohaterek i bohaterów. Często są one przejaskrawione, a problemy, które pokazywane są na ekranie są bardzo... ludzkie, osobiste.
Dobrze Naoliwiona maszyna to przeciwieństwo typowej telenoweli.
Angielski tytuł brzmi The Mechanism (w oryginale O'Mecanismo) i w zasadzie to mówi już, kto jest głównym bohaterem serii. I nie jest nim chory psychicznie policjant trawiony obsesją złapania pewnego groźnego kryminalisty, tą bohaterką nie jest również jego podopieczna, która za wszelką cenę usiłuje rozwikłać sprawę. Pierwszych skrzypiec nie grają także prokuratorzy, bandyci, skorumpowani biznesmeni czy politycy. Fabuła serialu opowiada o całym systemie.
Policjanci i prokuratura usiłują przyskrzynić Ibrahima, który jest łącznikiem między nielegalnymi interesami, ustawianymi przetargami i łapówkami. Chodzi bowiem o potężną maszynę korupcyjną, w którą zamieszani są politycy, spółki państwowe, przestępcy podatkowi i prywatny biznes. Fabuła pokazuje nam, jak policja i prokuratura usiłują próbuje przyskrzynić aferzystów. Przy czym śledztwo pokazane jest bardzo skrótowo, a zasadnicza część historii opowiada o tym, jak cały ten korupcyjny system próbuje się wywiać sprawiedliwości.
Obserwujemy więc agonalne spazmy, próby ucieczki, kruczki prawne, które są naturalnym odruchem obronnym "mechanizmu" korupcyjnego.
Dobrze naoliwiona maszyna stara się za wszelką cenę pokazać wszystkie aspekty sprawy. Poruszone są wątki polityczne, konflikty policji i prokuratury (które przecież mają wspólne cele!), sposoby unikania podatków itd.. Wszystko to sprawia, że fabuła jest bardzo, bardzo ciężka i trudna do przedstawienia. Twórcy robią, co mogą, żeby trzymało się to kupy. Główni bohaterowie prowadzą narrację (podobnie jak w Narcos), bo na ekranie tak wielu skomplikowanych procesów nie da się pokazać. Prowadzi to do sytuacji, w której ciekawe zagadnienia i sprawy... streszcza nam jeden z bohaterów. Co za zmarnowany potencjał.
A skoro przy bohaterach już jesteśmy, to bardzo ich polubiłem. O ile oczywiście da się polubić jednowymiarowe, schematyczne charaktery, które służą tylko temu, aby pchać historię do końca. Aktorzy robią, co mogą, ich postacie niby mają potencjał na to, aby je rozwijać, ale opisywany w serialu mechanizm nie pozwala im dojść do głosu.
Pogoń za kompleksowym opisaniem korupcji i wspomnianego wielokrotnie mechanizmu sprawia, że serial jest piekielnie nudny.
Nie jest to dokument, a jedynie opowieść luźno romansująca z faktami. Nie pokazuje bohaterów na tle tragicznych wydarzeń (z drobnymi wyjątkami), a traktuje ich instrumentalnie. Przez co trudno jest zidentyfikować się z kimkolwiek. W trakcie seansu złapałem się na tym, że jest mi absolutnie wszystko jedno, czy głównej bohaterce się powiedzie, czy nie.
Jestem pewien, że Dobrze naoliwiona maszyna wynudzi nawet fanów seriali i filmów politycznych, a wszyscy ci, którzy oczekiwali drugiego Narcosa będą zawiedzeni.