REKLAMA

Niby identyczne, a jednak nie do końca. Największe różnice między "Dom z papieru: Korea" a oryginałem

Netflix wiedział, co robi, gdy postanowił powtórzyć "Dom z papieru" w koreańskiej wersji. Choć na papierze remake odtwarza oryginał niemal jeden do jednego, to Polacy oglądają go niezwykle chętnie. Być może po to, by zobaczyć, cym "Dom z papieru: Korea" mimo wszystko się odróżnia od hiszpańskiego serialu. Przyjrzyjmy się największym rozbieżnościom.

dom z papieru korea różnice netflix serial
REKLAMA

Zgodnie z przewidywaniami "Dom z papieru: Korea" od momentu premiery radzi sobie wyjątkowo dobrze i utrzymuje się w czołówce TOP 10 Netflix Polska. Na globalne wyniki oglądalności przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać, ale nie oszukujmy się. Możemy być niemal pewni, że przynajmniej pierwsza część tej produkcji odniesie frekwencyjny sukces.

Swoje robią z pewnością podobieństwa do niezwykle popularnego oryginału. Współcześnie widzowie nieraz już pokazywali, że nie przeszkadza im to samo danie jedzone po raz setny. A w przypadku "Domu z papieru" i jego koreańskiej odsłonie mowa o niemal bliźniaczym podobieństwie. Osoby zainteresowanie mimo wszystko obecnymi w fabule różnicami nie muszą na szczęście szperać po zakamarkach obu produkcji. Wszystko znajdą poniżej.

REKLAMA

Dom z papieru: Korea - największe różnice względem hiszpańskiej wersji

Dystopia a realizm

Oczywiście, jedną z podstawowych różnic stanowi osadzenie tej historii na gruncie koreańskiej kultury, jednak to nie aspekt historyczny czy narodowy decyduje o jednej z największych i najbardziej interesujących różnic między serialami. Fundamentalną niezgodnością z oryginałem jest przesunięcie czasu akcji do niedalekiej przyszłości. Przypomnę: twórcy nowej wersji zabierają nas do roku 2025. W tej fikcyjnej wersji przyszłości do niedawna trwała wojna, ale Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna oraz Korea Południowa ogłaszają jej koniec.

Dom z papieru: Korea

Oba państwa zgadzają się zawrzeć obustronną unię gospodarczą i wprowadzają wspólną walutę - od teraz można też swobodnie podróżować między krajami. Na Południe zmierza wielu marzących o nowym, lepszym życiu mieszkańców Korei Północnej. Niestety, imigranci spotykają się z niechęcią dawnych sąsiadów, są spychani na margines i wykorzystywani zawodowo.

Serial już w prologu pokazuje, że na zmianach najbardziej wzbogacili się ci już bogaci. Oprócz nich w nowym świecie tylko złodzieje wciąż zarabiają godziwe pieniądze. Twórcy wykorzystują ten zabieg do gloryfikacji współpracy między narodami i prostej krytyki żerującego na biednych kapitalizmu - co w nieco inny sposób robił również oryginał. Inna sprawa, że wspomniany nowy wątek geopolityczny ma duży potencjał, a jak na razie został zmarnowany.

Bohaterowie "Dom z papieru: Korea"

Choć w koreańskiej wersji serialu mamy do czynienia z gangiem liczącym tyle samo osób (o tych samych pseudonimach - od Profesora po Nairobi), ich podobieństwo do hiszpańskich pierwowzorów waha się w zależności od postaci. Budzą też niekiedy skrajnie odmienne uczucia po stronie widzów. Niewykluczone zresztą, że z czasem te rozbieżności powiększą się, gdy szerzej poznamy przeszłość członków gangu. I tak na przykład "nowy" Berlin, poza elementami wspólnymi z hiszpańskim, jest byłym więźniem obozu w Korei Północnej. Wydaje się też mniej nikczemny.

 class="wp-image-1986052"
Dom z papieru a Dom z papieru: Korea - różnice

Koreańska Tokio to zaś dawna żołnierka, która szuka lepszego życia na Południu i również dzięki temu sprawia znacznie, znacznie mniej irytujące wrażenie od oryginału. Profesor w przeszłości naprawdę posiadał tytuł profesorski, Helsinki to były członek niezwykle brutalnego, chińskiego gangu - podobnie jak Oslo, jego brat. Przeszłość poszczególnych postaci wypada zatem nieco inaczej; do różnic można też zaleczyć niektóre motywacje, pomniejsze niuanse czy cechy. W "Dom z papieru: Korea" brakuje odpowiedników postaci Angela i Prieta, a "Arturo" w tym wydaniu nie może być ojcem dziecka przyszłej Sztokholm - przeszedł bowiem wazektomię. Ostatecznie jednak wszyscy spełniają w opowieści tę samą rolę i w podobny sposób popychają fabułę do przodu.

Język audiowizualny

Nowy "Dom z papieru" swoją stylistyką przypomina inne popularne koreańskie produkcje sensacyjne. Remake inaczej wygląda i brzmi od hiszpańskiego oryginału. Odróżnia się też ekspresją aktorstwa, budową dialogów czy tempem akcji ("Korea" nie pędzi na złamanie karku tak, jak robił to oryginał). Oczywiście, forma nowego serialu w żadnym wypadku nie jest hermetyczna - nie ma mowy o kulturowych barierach i braku punktów odniesienia. Nowy projekt został jednak zrealizowany w koreańskim duchu. Tak samo jak pierwszy "Dom z papieru" był na wskroś hiszpański.

Maski

REKLAMA

Bohaterowie nowej produkcji siłą rzeczy noszą inne maski - twarze Salvadora Dalego zastąpiły maski Hahoe. Stanowiły one niegdyś obiekty religijne, wobec czego przechowuje się je w świątyniach. Zazwyczaj przywdziewa się je podczas ceremonii pogrzebowych lub chcąc odpędzić złe duchy. Ich pochodzenie nie jest dokładnie znane (powstanie datuje się na XII wiek), a współcześnie maski Hahoe postrzega się jako swoisty symbol Korei. Co ważne, swego czasu pełniły też funkcje społeczne - dzięki nim można było szydzić z rządzących bez konsekwencji, uwypuklając ich chciwość czy hipokryzję.

Wielu innych odstępstw od oryginału jednak nie znajdziecie. Skromna lista największych różnicy między dwoma serialami nie pozostawia wątpliwości, z jak wiernym odtwórstwem mamy do czynienia. Możemy tylko gdybać, jakie skutki przyniesie ten wybór twórców i czy kolejne odsłony pozostaną tak samo wierne "Domu z papieru".

Disney+ zadebiutował w Polsce. Tutaj kupisz go najtaniej.

Publikacja zawiera linki afiliacyjne Grupy Spider's Web.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA