Gdybym jeszcze raz stworzyła listę najlepszych seriali 2017 roku, Dom z papieru by się na niej znalazł
Jeśli regularnie zaglądacie na Netfliksa, to być może zauważyliście, że w ofercie giganta VOD pojawił się nowy tytuł - Dom z papieru. Nie zastanawiajcie się ani minuty dłużej, czy warto go odpalić. Po prostu włączcie pierwszy odcinek i dajcie się porwać tej emocjonującej historii.
OCENA
To był dobry serialowy rok. Znacząco przyczynił się do poszerzenia mojej listy produkcji, które warto śledzić i które będę regularnie oglądać. Wielkie kłamstewka, Ozark, Mindhunter czy Dark - te seriale i kilka innych to tytuły, które wzbudziły we mnie sporo emocji. Już teraz czekam na ich kontynuacje. Ale i mnie coś w tym natłoku nowości umknęło.
Dom z papieru to hiszpańska produkcja, która swoją premierę miała w maju tego roku. W serwisie Netflix serial pojawił się niedawno, bo raptem tydzień temu. Trafiłam na niego zupełnie przypadkiem - tytuł wyświetlił się jako polecany przez platformę.
Niewiele się zastanawiając, włączyłam pierwszy odcinek. I wsiąkłam na dobre.
Jeśli jesteście fanami filmów o napadach i złodziejach z gatunku heist, lubicie takie tytuły jak Ocean's Eleven, Przekręt, Włoska robota czy choćby polski Vabank, to Dom z papieru sprawi, że poczujecie się jak ryba w wodzie. Cała historia przedstawiona w pierwszym sezonie to opowieść o niezwykłym skoku wszech czasów, elektryzującym nie tylko Hiszpanię, ale również zagraniczne media.
Akcja zawiązuje się całkiem intrygująco. Tokio, młoda, atrakcyjna dziewczyna, narratorka wydarzeń, która niejeden skok ma już za sobą, kontaktuje się ze swoją matką. Kobieta nie wie, że ta ostatnia współpracuje już z służbami i spotkanie z nią to jak pójście na ścięcie.
Nagle dziewczynę zaczepia mężczyzna w jadącym samochodzie. Prosi ją, żeby wsiadła do środka. Ma dla niej niezwykłą propozycję. Ta przykłada mu pistolet do krocza, chcąc wiedzieć, kim jest człowiek, który ją śledzi. Profesor, bo tak przedstawia się ta ciekawa postać, mówi, że grozi jej niebezpieczeństwo, i że ma dla niej propozycję.
Zbiera ludzi, którzy nie mają nic do stracenia, by dokonać największego i najbardziej spektakularnego skoku w historii, o którym wszyscy będą mówić. I to latami.
Dalej mamy już wciągającą i dynamiczną akcję, z wieloma zwrotami, a także nieźle zarysowane tło wydarzeń.
Fabuła skupia się bowiem na samym skoku, natomiast co i rusz dostajemy jakieś retrospekcje. Te pokazują widzom, jak wyglądało przygotowanie do skoku, a także kim są członkowie nowo powstałego gangu, którzy działają pod pseudonimami.
Główną siłą serialu jest nie tylko intryga, która momentami klimatem przypomina Upadek z Gillian Anderson i Jamiem Dornanem w rolach głównych, ale także charakterystyczne postaci. Wspomniana Tokio żywcem przypomina starszą wersję Matyldy z Leona zawodowca (tak mogłyby, o zgrozo, potoczyć się jej losy). Zaś aktor wcielający się w Berlina kojarzy mi się z przerażającym i cynicznym Lornem Malvo, którego w pierwszym sezonie Fargo zagrał Billy Bob Thornton. Obsada, mówiąc kolokwialnie, naprawdę daje radę!
Niestety, nie obyło się bez paru potknięć fabularnych. Te jednak jestem w stanie wybaczyć. Dom z papieru rewelacyjnie się ogląda, jest w tym serialu coś odświeżającego. I na dobrą sprawę, nie jestem pewna co, choć mam pewne przypuszczenia.
Po pierwsze, sama tematyka, choć przecież nie jest to nic nowego i znamy ten schemat z dziesiątek filmów m. in. choćby z tych kilku przywołanych przeze mnie, jest czymś innym, niż to co ostatnio dostajemy. To nie jest zwykły thriller psychologiczny, choć wątki psychologiczne w serialu są ładnie wyeksponowane i istotne, to nie jest kolejna mała miejscowość z tajemnicą i sekretami jej mieszkańców, z których każdy ma coś na sumieniu.
To coś nowego na tle produkcji zalewających nasz rynek.
Po drugie, Dom z papieru otworzył mi w pewnym sensie oczy na jedną, ważną kwestię. Czas w końcu baczniej przyglądać się serialom nieanglojęzycznym. Bo one potrafią wielokrotnie pozytywnie zaskoczyć. Oczywiście, nie jest to żadna prawda objawiona. Faktem jest też, że czasem trudno takie seriale u nas legalnie i bezproblemowo obejrzeć, ale mam wrażenie, iż zapominamy o tych produkcjach zalewani głównie amerykańskimi tytułami.
Tegoroczny Dark i Dom z papieru, zeszłoroczne 3% to naprawdę wyjątkowe seriale, a można by wymienić takich pozycji o wiele więcej. Stąd taki entuzjazm budzą we mnie plany Netfliksa na przyszły rok. Te zakładają kilka intrygujących tytułów prosto ze Szwecji czy Niemiec.
Być może Dom z papieru spodobał mi się także dlatego, że to serial hiszpański, pokazujący inną kulturę, którego bohaterowie mówią innym językiem. Ale jestem pewna, że nie tylko dlatego. To po prostu kawał dobrego serialu, który pochłoniecie za jednym razem. I będziecie żałować, że tak późno się o nim dowiedzieliście.