REKLAMA

Dragon Ball Super już w Polsce. Czekaliśmy prawie tak długo jak na DBZ, ale czy było warto?

Dragon Ball Z to seria, która połączyła miliony ludzi na całym świecie i zmieniła animację na zawsze. Fabularna kontynuacja opowieści o Goku – Dragon Ball Super – będzie dostępna na kanale Polsat Games. Problem w tym, że to serial z masą słabości, których nie zdoła przysłonić nostalgia.

dragon ball super w polsce
REKLAMA
REKLAMA

Seanse Dragon Ball Z i innych wczesnych japońskich kreskówek na kanale RTL 7 były dla setek Polaków absolutnie pokoleniowym doświadczeniem. Dialogi w produkcji były czytane przez lektora na podstawie francuskiego dubbingu, któremu daleko do oryginału, a nawet najsłynniejszej amerykańskiej wersji. Nie przeszkodziło to jednak widzom zakochać się w produkcji i próbować wykonać ikoniczne Kamehameha, do czego przyzna się zapewne niejedna dorosła obecnie osoba.

Wraz z pojawieniem się w Polsce globalnego internetu Dragon Ball nieoficjalnymi kanałami zaczął docierać do odbiorców w formie bliższej oryginalnej jako manga i anime. Na serialową kontynuacje Dragon Ball Z musieliśmy jednak znowu czekać kilka lat po japońskiej premierze. Pierwszy odcinek produkcji o mało wymyślnej nazwie Dragon Ball Super został wyemitowany w połowie 2015 roku.

Dlatego emisja Dragon Ball Super w Japonii zakończyła się nim serial dotarł do Polski (choć to nie koniec przygód Goku).

Dzięki temu jestem w stanie przestrzec fanów twórczości Akiry Toriyamy, by nie mieli wielkich oczekiwań. Jak poinformował oficjalny profil Polsat Games na Wykopie, produkcja będzie dostępna w Polsce w dwóch wersjach – oryginalnej z napisami i z polskim dubbingiem. Słuchanie Vegety, Goku, Piccolo czy Gohana z polskimi głosami może być ciekawym (lub przerażającym) doświadczeniem. Jako takie nie zmieni jednak ogólnej oceny serii, a ta nie może być pozytywna.

Twórcy Dragon Ball Super poradzili sobie z ogromnymi problemami z animacją i rysunkami, o których głośno było nawet w Polsce. Ale zajęło im to aż dwadzieścia siedem odcinków, które w dodatku są mało ambitnym powtórzeniem dwóch kinowych filmów Battle of Gods i Resurrection F. Ten aspekt anime w kolejnych epizodach bywał bardzo nierówny (podobnie jak niegdyś w DBZ), ale ogółem doszło do znacznej poprawy.

Niestety, słabe scenariusze, drętwe dialogi, kiepska choreografia walk i ignorowanie potencjału postaci pobocznych prześladowały Dragon Ball Super do samego końca. Warto pamiętać, że charakter bohaterów znany z amerykańskiej i europejskich wersji był trochę inny niż w Japonii. Dlatego wielu polskim fanom może być trudno przełknąć ciągłe głupoty i niedojrzałość Goku. A to właśnie temu bohaterowi podporządkowane jest całe anime.

 class="wp-image-206966"

Dragon Ball Super – gdzie oglądać?

Gohan, Piccolo, Krillin czy Trunks zostają odstawieni na boczny tor. Ich siła jest niejasna i zmienia się bez żadnego sensu z odcinku na odcinek. Właściwie tylko postaci Vegety i androida #17 zostały w ciekawy sposób rozbudowane i poszerzona o dodatkowe motywacje. Niestety, wciąż to właśnie Goku kończy wszystkie pojedynki. Po kilkuset kolejnych odcinkach staje się to zwyczajnie nudne.

Zwłaszcza, że walki w Dragon Ball Super zwyczajnie nie są równie ekscytujące, co w poprzedniej serii. Nie mają równie wielkiej stawki, ciekawych przeciwników i fantastycznej choreografii. Większość pojedynków w nowym serialu polega na coraz szybszym zapętleniu trzech kadrów. Zaledwie kilka walk (przede wszystkim w ostatnich kilkudziesięciu odcinkach) wyróżnia się pod tym względem. To jednak tylko niewielki odsetek.

 class="wp-image-206970"

Paradoksalnie wszystko to wskazuje, że Dragon Ball Super jest zwyczajnie bliższe klasycznemu shounen anime niż Dragon Ball Z. Tutaj też na potęgę pojawiają się drętwe żarty, idiotyczne zwroty akcji, a charaktery większości postaci oparte zostały na okropnych stereotypach. Dragon Ball Z trafiło do ludzi z całego świata, ponieważ przekraczało granice japońskich animacji. Czasem w sposób trudny do zniesienia (trwające długie minuty przygotowania do walk), ale ogółem z pozytywnym skutkiem dla całości.

REKLAMA

Dragon Ball Super nie jest produkcją pod każdym względem fatalną. Ze wszystkich 131 odcinków mniej więcej połowa to niezłej jakości kontynuacja anime z lat 90. Ale nic więcej. A żeby doczekać tych lepszy odcinków trzeba przetrwać tragedię wczesnych epizodów (i środek pełny fillerów).

Dragon Ball Super będzie można obejrzeć na kanale Polsat Games oraz ogólnodostępnych TV4 i TV6.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA