REKLAMA

W internecie kałszkwał, bo Disney w roli Dzwoneczka obsadził czarnoskórą aktorkę

Już wiemy, kto wcieli się w Dzwoneczka w aktorskiej wersji „Piotrusia Pana”. W tej roli Disney obsadził czarnoskórą aktorkę Yarę Shahidi. Choć wydawałoby się, że w dzisiejszych czasach różnorodność to już standard, ten ruch nie spodobał się internautom, którzy zarzucają studiu polityczną poprawność. 

piotrus pan dzwoneczek yara shahidi disney wrozka roznorodnosc
REKLAMA
REKLAMA

Za każdym razem jest tak samo — kiedy media obiega informacja o tym, że w pierwszoplanową (albo główną, nie daj Boże) rolę w hollywoodzkiej produkcji ma się wcielić ktoś inny niż biały, uprzywilejowany mężczyzna, w internecie wybucha wrzawa, a twórcy filmu są atakowani zarzutami o politpoprawność.

Wydawałoby się, że po shitstormie (czy bardziej patriotycznie — kałszkwale) a propos ciemnoskórej Arielki (w remake'u słynnej bajki jako syrenkę obsadzono Halle Bailey), a przede wszystkim po wprost zapowiedzianych przez Hollywood zmianach w przemyśle filmowym dotyczących różnorodności, takie „rewelacje” nie powinny nikogo dziwić.

Tymczasem internet właśnie ponownie zapłonął — tym razem z powodu ciemnoskórego Dzwoneczka, granego przez Yarę Shahidi („Słońce też jest gwiazdą”), który ma się pojawić w aktorskiej wersji „Piotrusia Pana”.

Dlaczego wróżka musi mieć aryjską urodę?

O ile zarzuty o polityczną poprawność są jeszcze sensowne w przypadku historii opartych na faktach i realnych postaciach (sama odczuwałabym lekki zgrzyt, gdyby, dajmy na to w Marię Skłodowską-Curie nagle miała się wcielić np. Keke Palmer i zapewniam, że nie miałoby to żadnego związku z oceną aktorskich umiejętności), o tyle nie mogę się nadziwić nad każdorazową awanturą z powodu ciemnoskórych aktorów i aktorek w rolach fikcyjnych postaci (no chyba, że wróżki istnieją naprawdę i faktycznie charakteryzują się aryjską urodą — osobiście żadnej nie spotkałam, ale gdyby ktoś coś, to proszę dać znać w komentarzu).

I choć z jednej strony rozumiem, że zachodnioeuropejska kultura wpoiła nam pewne wzorce piękna (jak myślicie, dlaczego większość księżniczek w bajkach to bladolice blondynki o niebieskich oczach?) i u pewnej części odbiorców takie złamanie schematu bywa dezorientujące, z drugiej, tak silną alergię na ciemnoskóre postaci, trudno nazwać inaczej jak mniej lub bardziej świadomym rasizmem.

No już bez przesady z tą różnorodnością

Cykliczne gównoburze na ten temat tylko zdają się potwierdzać smutną tezę o powierzchowności naszej tolerancji. Wystarczy zajrzeć w komentarze pod doniesieniami o obsadzeniu przez Disneya Yary Shahidi w roli Dzwoneczka.

Jakie to jest żałosne. Ja staram się rozumieć różnorodność itd., ale czy naprawdę nie można po prostu zacząć iść dalej tworząc nowe filmy z różnorodnymi aktorami, tylko trzeba na siłę zmieniać dotychczasowe historie obsadzając w nich na siłę czarnoskórych? I dlaczego akurat czarnoskórych, a nie Żyda, Hindusa, Azjatę, Meksykanina, Hiszpana itd.??? To NIE jest różnorodne, bo na świecie jest wiele nacji, które fizycznie bardzo się od siebie różnią, to nie jest żadna różnorodność, skoro tylko czarnoskórzy są promowani w tej niby różnorodności.

— czytam na forum internetowym jednego z najpopularniejszych polskich portali filmowych.

Niestety, pojawiają się też reakcje już wprost rasistowskie:

Czarnoskóra i magiczne proszki? Brzmi trochę stereotypowo...

— pisze jeden z internautów, nawiązując do fabuły filmu (chodzi o magiczny proszek, dzięki któremu bohaterowie mogą latać i przeżywać fascynujące przygody).

Czarno to widzę xD

— komentuje „błyskotliwie” inny forumowicz.

Dlaczego czekam na czarną agentkę 007

Co ciekawe, podobne kontrowersje wywołały doniesienia o czarnoskórym Jamesie Bondzie, w którego miałby wcielić się Idris Elba (aktor i tak już dostał sporą dawkę hejtu za to, że odważył się zagrać Rolanda w „Mrocznej wieży”, a plotki o tym, jakoby Elba miał się wcielić w białowłosego Geralta z Rivii rozgrzały swego czasu internet do czerwoności).

Ksenofobiczne ataki nie są jednak tylko domeną kwestii rasowych. Podobnym oburzeniem świat zareagował na doniesienia o agentce 007, czyli Jamesie Bondzie w spódnicy (jak wiadomo, chłop przebrany za babę sprawdza się jedynie w polskim kabarecie).

Im większe zacietrzewienie przeciwników różnorodności, tym większy rośnie we mnie apetyt na combo w postaci Jamesa Bonda w wersji kobiecej — koniecznie czarnoskórej i nieheteronormatywnej. Niestety, mam świadomość, że to guilty pleasure czerpane z bólu zadków części uprzywilejowanych białych mężczyzn, w żaden sposób nie pomoże mniejszościom. Jedynym sensownym rozwiązaniem jest stopniowe, ale konsekwentne otwieranie się świata filmu na osoby z niedostatecznie reprezentowanych środowisk. Oby zaproponowane zmiany w procedurze przyznawania Oscarów i BAFTA były ku tej otwartości pierwszym krokiem.

* Zdjęcie główne: disney.fandom.com/pl/wiki

Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj serwis Rozrywka.Blog w Google News.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA