REKLAMA

Ćpają, uprawiają seks jak z pornoli i zginęłyby bez swoich smartfonów. Kim są naprawdę nastolatki z seriali?

"Euforia" wróciła z nowym sezonem. Serial HBO opowiada o młodzieży, której boi się większość rodziców - piącej, ćpającej i oddającej się wyszukanemu i nieskrępowanemu seksowi. Hit HBO nie jest w tym osamotniony, więcej, to doskonały obraz tego, jak ostatnio opowiada się o "dzieciakach" w serialach dla młodzieży.

Euforia 2 sezon
REKLAMA

W serialu "Eufori" Rue narkotyzuje się, jej koleżanka szuka akceptacji w sieci, nawiązując relacje ze starszymi mężczyznami, dla których seksualnym spełnieniem jest podglądanie niepełnoletniej dziewczyny w niedwuznacznych sytuacjach. W "Riverdale" młodociani bohaterowie przejmują kontrolę nad wymiarem sprawiedliwości i potrafią pokonać każdego złoczyńcę, który stanie im na drodze. Podobnie zresztą jak bohaterowie "Szkoły zabójców", skasowanego już tytułu o elitarnej jednostce szkolącej młodych morderców.

REKLAMA
nastolatki w serialach dla młodzieży class="wp-image-310477"

O ile dwa ostatnie tytuły oparte są o serie komiksów, co tłumaczyć może nieświadomej publiczności konwencję seriali polegającą na pewnym przerysowaniu czy „teledyskowym” przedstawieniu świata, o tyle trudno nie odnieść wrażenia, że niezależnie, czy widzom w produkcjach dla młodzieży przedstawia się rzeczywistość rodem ze świata science fiction, czy szalonych historii obrazkowych, nastolatki w ostatnich latach zmieniły się z "dzieciaków" w "młodych dorosłych". I to takich, którzy często mają bardziej "dorosłe" rozrywki niż dzisiejsi trzydziestolatkowie. Być może nie ma w tym zresztą nic dziwnego, skoro milenialsi uprawiają ponoć coraz mniej seksu.

Narkotyki, alkohol i seks. Bardzo dużo seksu.

Współczesne nastolatki z seriali mają na koncie więcej partnerów seksualnych niż niejedna matka z dwójką dzieci, wciągnęły też prawdopodobnie więcej koksu od klientów "dilera gwiazd". Są bardziej „dorośli” niż dorośli, chociaż gdyby na trzeźwo ocenić ich wybory, co im się czasem zdarza, wcale nie zachowują się dojrzale. W repertuarze ich rozrywek (używek?) znajdują się: dragi i tu mamy całe spektrum, bo marihuana, która odurzała ich dziadków i rodziców, nawet jeśli nie wyszła z mody, staje się za słaba – jest niczym guma do żucia, przerywnik pomiędzy czymś mocniejszym; alkohol pity na umór i by dodać sobie odwagi; seks w różnych konfiguracjach, często inicjowany bez zastanowienia i bez szacunku; media społecznościowe i komunikatory – bez smartfonów, Internetu pokolenie nastolatków nie przeżyłoby ani pół dnia i aż dziwne, że bohaterowie "The Society" dają radę tak długo funkcjonować odcięci od Sieci. Chociaż słowo „funkcjonować” chyba nie do końca dobrze oddaje ich próbę przetrwania w nowej rzeczywistości, w której zbliżają się do upadku.

 class="wp-image-283277"

Nowe seriale młodzieżowe nierzadko powinny być oznaczone logiem "18+".

Dorosłość jest pociągająca. Oczywiście, nie samo starzenie się jest intrygujące – zwłaszcza dla pokolenia Z, które dzisiejszych 30-latków ma za staruchów – a to, co jest możliwe, kiedy osiągnie się pełnoletność. I tym bardziej jest to podniecające, im mniej dozwolone, w myśl idei o "zakazanym owocu".

To zresztą ciekawy paradoks, że 15-, 16- czy 17-latkowie w serialach wydają się czerpać większą satysfakcję ze wszystkich dobrodziejstw dorosłości (bo przecież istotne jest to, że nie trzeba się nikomu z niczego tłumaczyć, a nie na przykład zarobić na własne utrzymanie, by właśnie móc się nikomu z niczego nie tłumaczyć) niż ich starsi o kilkanaście lat koledzy – widzowie. Wielu z nich, o czym milenialsom z lubością przypominają media, z miłą chęcią przedłuża swoje dzieciństwo, okres nastoletni czy studiów, a ci, którzy już staną na własne nogi i wyprowadzą się „na swoje” (obarczone, nie zapominajmy, kredytem albo mające w pakiecie uroczego wynajmującego, który nie pozwala wbić w ścianę gwoździa) z całym dobrodziejstwem inwentarza przyjęliby ponownie okres nastoletni do swoich żywotów. I stokroć bardziej – o czym przekonuje mnie część i moich znajomych – woleliby odrabiać pracę domową z fizyki niż martwić się, że trzeba samemu opłacić składkę ZUS. A jeśli wziąć pod uwagę, że serialowi bohaterowie teen drama czasu na prace domowe nie mają, a jakoś zdają do następnych klas, te chwile jawią się wyjątkowo sielsko.

hbo go co obejrzeć czerwiec class="wp-image-293678"

Ciemną stroną tej „dorosłości” serialowych kilkunastolatków są uzależnienia, depresja i nieumiejętność poradzenia sobie z własną tożsamością, seksualnością.

I gdyby spojrzeć na problemy, z jakimi zmagają się w szkole i domach – jest patologiczne środowisko, rodzice nastawieni są na sukces dziecka albo mający własne problemy z uzależnieniem i nieumiejący zająć się dorastającą pociechą, jak matka Justina Foleya z "Trzynastu powodów" – to można dojść do wniosku, że te dzieciaki mają trudniej niż dorośli. Nie są gotowe, by zmierzyć się z takimi przeciwnościami losu, ich skóra nie jest jeszcze wystarczająco twarda. Łatwo ulegają wpływom, manipulacjom, są podatne na zagrożenia, które podawane są im w formie leku i odtrutki na otaczający świat.

Nie chodzi tylko o to, że „dorosłość jest pociągająca”, ale że narkotyki, seks, alkohol i świat wirtualny (przyjmijmy, że taki jeszcze istnieje, choć granica między realem a wirtualem nie była nigdy bardziej zatarta – jesteśmy inline, oba te światy stoją ze sobą w jednej linii), łagodzą wątpliwości młodych ludzi, pozwalają im na chwilę zapomnieć o problemach. Tak jak pomagają zapomnieć ich rodzicom o nieudanym dniu w pracy albo o tym, że ich żona ich nie kocha, czego – znowu – świadkami są ich dorastające dzieci jak choćby Cassie Howard z "Euforii" .

 class="wp-image-58260"

Uczestniczenie w tym świecie pełnym niedozwolonych rzeczy wciąż nie jest wolne od stygmatyzacji. Gorzej mają – jak w realnym życiu – ci, którzy nie potrafią dopasować się do reszty, a więc nie piją, nie potrafią wrzucić na luz wśród zażywających czy są pruderyjni. Choć trzeba powiedzieć, że takie seriale jak wspomniana już "Euforia", "Sex Education", a także starsze – "Skins", nie są nastawione na to, by tylko uderzać między oczy. Jasne, niektórym z nich obrywa się i muszą zmierzyć się z zarzutem "szokowania dla samego szokowania" jak choćby "Euforia" (czy przywołane wcześniej "Trzynaście powodów" albo "Rzymskie dziewczyny"), ale w wielu znajduje się miejsce na pewien element edukacyjny dla młodzieży, a więc na przykład uzmysłowienie, że branie dragów nie rozwiąże ich problemów, a wręcz przeciwnie – przysporzy nowych. A może inaczej: jest tam miejsce na powiedzenie, co jest dobre, a co złe, z zaznaczeniem, że świat potrafi być brutalny i pewnie części błędów nie da się uniknąć. Ale przecież właśnie na tym polega dorastanie.

Pytaniem pozostaje, czy pokolenie Z, a więc ludzi urodzonych po roku 2000, jest takie jak to w telewizji?

Bo przecież za pewnik musimy wziąć fakt, że na ekranie wszystko musi być bardziej, mocniej. Musi być więcej. Nikt nie chce oglądać nudnej historii o 15-latce, która wyciska pryszcza, potem idzie do szkoły, na przerwie pośmieje się z koleżankami, kogoś obgada, obejrzy wideo na YouTubie, potem wróci do domu, odrobi pracę domową, zobaczy serial na Netfliksie i pójdzie spać. Jeśli nastolatek ogląda w serialu serial, to musi to być "jakieś", tak jak "jakieś" jest w przedostatnim, czyli 7. odcinku "Euforii", kiedy Rue przeżywa stany depresyjne, nie myje się, nie je i nie potrafi wyjść z łóżka, by oddać mocz. Jej życie przejmuje reality-show i fantazyjne śledztwo. Produkcje młodzieżowe coraz częściej grają konwencją, bawią się animacją, narracją, są intertekstualne i są komentarzem do otaczającej rzeczywistości – "Euforia", "Szkoła zabójców", "Riverdale", "Trzynaście powodów" to tylko parę przykładów pierwszych z brzegu.

 class="wp-image-242878"

Jeśli więc na ekranie jest bardziej, to ile jest w prawdy w tych serialach o dzisiejszych nastolatkach? Jak pisze Aneta Kyzioł w tekście "Dorosłe seriale dla nastolatków" badania wskazują, że generacja Z jest o wiele bardziej powściągliwa, jeśli chodzi o zażywanie narkotyków czy np. brawurową jazdę samochodem niż było w ich wieku pokolenie Y. I dodaje, że przecież twórcą "Euforii" jest 34-letni Sam Levinson, który podczas tworzenia serialu bazował na własnych doświadczeniach. Z drugiej strony młodzi (i nieco starsi) oszaleli na punkcie 20-letniej Billie Eilish, która śpiewa, że jest złym typem, który może uwieść twojego tatę i nie potrzebuje Xanaxu, żeby czuć się lepiej, jednocześnie będąc jedyną osobą z towarzystwa, która nie jest naćpana. Do "Euforii" pasuje jak ulał (swoją drogą muzyka Eilish pojawia się w serialu, a ścieżka dźwiękowa "Euforii" to jedna z lepszych rzeczy, jakie możecie usłyszeć). Pytaniem, choć nieco wtórnym, pozostaje, jak dalece jest to autentyczny przekaz, a w jakim stopniu kreacja medialna, ale jeśli młodzi to kupują, to musi być w tym coś, co jest im bliskie i co ich fascynuje.

To że na ekranie wszystko wygląda wspanialej – imprezy jak z teledysku gwiazdy, seks jak z filmu pornograficznego (ciekawą przeciwwagą jest serial "Dziewczyny") może nastolatkom, tym nie z seriali, dawać złudne poczucie tego, jak świat dojrzewania wygląda i z czym przyjdzie im się zmierzyć.

W pewnym sensie naprzeciw tym "problemom" wychodzą produkcje, które stawiają na humor, sarkazm albo nostalgię za dawnymi czasami. W "Sex Education" seks jest tematem numer jeden, ale przedstawiony jest w dużej mierze jako coś, z czym nastolatki muszą się oswoić, co nie jest dla każdego takie oczywiste, jak wydaje się z rozmów na posiadówkach zakrapianych alkoholem. Z kolei takie produkcje jak "Stranger Things", "Derry Girls" czy "Everything Sucks!", będące opowieściami inicjacyjnymi osadzonymi w latach 80. i 90. poprzedniej epoki, traktują dorastanie delikatniej i pozwalają nastolatkom pozostać wciąż dziećmi, nawet jeśli te walczą z nadnaturalnymi mocami, poszukują swojej seksualnej tożsamości czy chcą uprawiać seks. I dzieje się tak m.in. właśnie z powodu czasu, w jakim rozgrywają się wydarzenia.

derry girls Netflix class="wp-image-279029"

Nie da się jednak ukryć, że nastolatki w serialach gdzieś zgubiły swoją niewinność.

Z jednej strony aż chce się powiedzieć – pozwólmy im wciąż być dzieciakami, w życiu których największym erotycznym doświadczeniem są nocne polucje i niewinne całusy jak te Mike'a i Jedenastki ze "Stranger Things", a z drugiej strony dobrze pamiętamy, jak sami w czasach nastoletnich zaczytywaliśmy się w książce "My, dzieci z dworca ZOO". Być może wydawało się to o tyle "bezpieczniejsze", że nawet jeśli ta historia wydarzyła się naprawdę, była w pewnym sensie daleko bardziej "nierealna" niż to, co z dzisiejszymi nastolatkami mogą zrobić media społecznościowe w połączeniu ze zbyt dużą beztroską zamkniętą w haśle send nudes.

REKLAMA

Trudno wartościować obraz młodzieży, jaki wyłania się z dzisiejszych produkcji i określić, czy ten jest dobry czy zły.

Bo nawet jeśli nie jest w pełni "prawdziwy", mówi coś o potrzebach tego pokolenia widzów. A potrzeby najlepiej jest zaspokajać, nawet jeśli tą potrzebą jest należenie do magicznego świata "Euforii" złożonego z narkotycznych tripów, seksualnych uniesień z nieznajomymi i braku kontroli nad własnym "ja". Ostatecznie uciekamy od zwykłego życia po to, by przeżyć coś, co nie zawsze dane jest nam "tu i teraz".

Wpis po raz pierwszy ukazał się w 2019 r.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA