"Dziędziel był trochę zły, bo to on chciał główną rolę" - rozmawiamy z reżyserem Fanatyka
Fanatyk jest już na ostatniej prostej przed premierą. To pierwszy film na podstawie internetowej pasty, a przy tym wyjątkowy owoc oddolnej inicjatywy wspartej publicznymi środkami. Z okazji nadchodzącego debiutu rozmawiałem z reżyserem Michałem Tylką.
Rozmowa z reżyserem zahacza o kilka bardzo ciekawych wątków. Jak na przykład to, czy Fanatyk ukaże się na platformach VoD. Michał Tylka nie chciał zdradzać szczegółów, ale mam wrażenie, że trafiłem na coś konkretnego. Nie zdziwię się, jeżeli Fanatyk pojawi się w Showmax, tak jak wcześniej ukazało się tam Ucho Prezesa. To tylko jeden z tematów naszej rozmowy, także zapraszam do lektury.
Szymon Radzewicz, Spider's Web: : Jak na was reaguje tak zwana „branża”? Podobno niezbyt przyjaźnie...
Michał Tylka, reżyser Fanatyka: Trochę z dystansem spoglądają. Branża z reguły patrzy na festiwale. Mam wrażenie, że o Fanatyku było w mediach głośniej niż o Festiwalu w Gdyni. Przynajmniej do momentu rozdania nagród. Wydaje mi się, że jak film będzie już opublikowany, to może być jeszcze głośniej. Ludzie, którzy widzieli aktualną wersję mówili, że robi to wrażenie. Mamy poczucie, że to jest coś dużego. No i puściliśmy do sieci teaser…
Data publikacji nie była przypadkowa, hmm? Chcieliście uszczypnąć organizatorów Festiwalu w Gdyni?
(śmiech) Nie ukrywam, że trochę tak było. Zależało mi bardzo na tym, żeby film był pokazywany w Gdyni. Z powodów o których nie za bardzo mogę mówić nie zdążyliśmy ukończyć filmu, ale zrobiliśmy wszystko, żeby wyrobić się z terminem, aby film był pokazany w Gdyni. Fanatyk nie został jednak przyjęty.
Szkoda, bo ludzie się niecierpliwią, a to był dobry moment, żeby cokolwiek pokazać. Do momentu puszczenia teasera wielu ludzi wciąż nie wierzyło, że ten film naprawdę powstaje.
Fanatyk robi hałas. Czujesz, że otwierają ci się drzwi do kariery?
Jest trochę tak, że poza medialnym hałasem dzieją się teraz rzeczy, o których niestety nie możemy mówić….
Dlaczego niestety?
Dopiero zrozumiałem, na czym polega ta branża. Urósł pewien konflikt, który jest dla mnie czymś bardzo trudnym i dopiero teraz zobaczyłem, jak dziwne jest środowisko filmowe. Mam jednak wrażenie, że ten film otworzy mi pewne drzwi i jestem zadowolony z efektu, który mamy już teraz. A film będzie wyglądał jeszcze lepiej.
Coś czuję, że w przyszłości zobaczę „Antologię polskiej pasty” w twoim wykonaniu...
Jest pewna szansa, że z Malcolmem zrobimy coś większego. Nie mogę o tym mówić, ale poczyniliśmy pewne kroki, mamy trochę rzeczy napisanych…. Zobaczymy. Najpierw chcę skończyć Fanatyka, bo przedłuża się to w taki sposób, że naprawdę zaczyna mnie to męczyć (śmiech). Bo poza mediami i pracą na planie jest wiele produkcyjnych wyzwań. To prawdziwa ciężka praca.
Fanatyk na DVD albo Blu-ray? Co z dystrybucją fizyczną?
W sprawie dystrybucji fizycznej nikt się do nas nie zgłaszał. Natomiast musimy wyprodukować płyty DVD dla wszystkich wspierających ten projekt . Zrobimy to jednak w ilości przewidzianej do wysyłki dla konkretnej grupy osób. Zaczęliśmy za to pewne rozmowy z kinami. Chcieliśmy, żeby Fanatyk miał bardzo ograniczony przelot w kinach studyjnych. Myślę, że jest na to szansa.
Jakieś VoD? Showmax? Netflix? HBO GO?
No… tak jak mówię, nie mogę za bardzo o tym mówić.
Jak to jest mieć na planie Fanatyka Piotra Cyrwusa?
Myślę, że zajebiście (śmiech). Z Piotrem Cyrwusem pracowaliśmy cztery lata temu przy teledysku. To była mała rzecz, jeden dzień zdjęciowy. Mieliśmy wiele prób. Gdy Piotr był na planie, to od razu wiedzieliśmy co robić. Bardzo dobrze się z nim pracuje. Piotr czuł, że Fanatyk to jest coś dużego. Wiedział, że będzie o tym filmie głośno. Dla niego to też jest szansa na wyjście trochę z tych etykiet, które się wokół niego zgromadziły…
Musiałeś tłumaczyć Cyrwusowi co to Internet, co to pasty?
W momencie wysyłki scenariusza przedstawiłem mu sytuację. Gdy poznałem go na planie teledysku to już wiedziałem, że jest dosyć mało internetowy. Natomiast gdy byliśmy w bezpośrednim kontakcie, to wszystko mu opowiedziałem. Cyrwusowi bardzo się spodobało. Chociaż nic nie wiedział o pastach, to dostrzegł, że film stara się mówić coś ważniejszego. Projekt skojarzył mu się trochę z Salą Samobójców.
Zrobiliśmy nawet film viralowy, żeby zaanonsować go w internetowy sposób. Malcolm założył anonimowe konto na YouTube, wrzucił viral na Wykop i rozniosło się to dosyć szeroko. Komentarze były różne, ale ja byłem spokojny. To była dobra decyzja. Nie żałuję. Widzowie ocenią, ale nie wyobrażam sobie innej osoby do zagrania roli Fanatyka.
Wszyscy są ciekawi, jak Piotr Cyrwus wypada jako Fanatyk.
Wypadł świetnie. Gdy mieliśmy dzień zdjęciowy z Marianem Dziędzielem, to dowiedziałem się, że Marian był trochę zły, bo chciał zagrać główną rolę (śmiech). Od samego początku chciałem Cyrwusa, bo wiedziałem, że to będzie coś nieoczekiwanego dla widza. Zakorzeniony w Piotrze wizerunek gościa z Klanu już sam w sobie jest komiczny. Inni aktorzy graliby znacznie bardziej przygnębiająco. Z Cyrwusem jest komizm. Jest zaskakująco. Widzom się to spodoba.
A Dziędziel co dostał na pocieszenie?
Dziędziel zagrał rolę Zbyszka, czyli kolegi Fanatyka z którym ten pokłócił się o supremację suma nad szczupakiem. Cały film składa się z retrospekcji, więc mamy wielu aktorów wstępujących w pojedynczych scenach. Jak Dariusz Kowalski grający szefa PZW. Gdzieś w centrum znajduje się oczywiście ojciec, o którym jego syn opowiada historię.
A syna zobaczymy przed kamerą?
Tak. Oczywiście. Anon z jednej strony jest narratorem, ale z drugiej bohaterem uczestniczącym w wielu sytuacjach. To była trudna rola. Bardzo mnie cieszy, że część osób, które widziały już film, zwracają większą uwagę na niego niż na ojca. Pytają, skąd w ogóle wytrzasnąłem Mikołaja Kubeckiego.
A skąd go wytrzasnąłeś?
Jest studentem czwartego roku aktorstwa na PWST w Krakowie. W tym roku kończy studia i myślę, że to aktor z wielkim potencjałem na przyszłość. Naprawdę. Gdy zobaczyłem go na castingu, to od razu wiedziałem, że to mój Anon. Mogłem w tamtym momencie zakończyć casting, ale nie chciałem być niegrzeczny i nieprofesjonalny. Jest w nim coś takiego, co bardzo przyciąga uwagę.
Bardziej sum czy bardziej szczupak?
Szczupak.