REKLAMA

Festiwal w Cannes wynosi się z Cannes. Przynajmniej w tym roku

Z cyklu: kolejne skutki pandemii koronawirusa. Dyrektor festiwalu w Cannes ogłosił właśnie, że nie jest możliwe zorganizowanie go w formie tradycyjnej. Legendarna impreza po raz pierwszy w swojej historii nie będzie mieć miejsca w pełnej krasie.

festiwal w cannes 2020
REKLAMA
REKLAMA

Na ten moment zorganizowanie fizycznej imprezy to zbyt wielka logistyka oraz szereg komplikacji, z którymi organizatorzy nie są w stanie sobie poradzić. Zamiast tego dyrektor festiwalu Thierry Fremaux ogłosił, że filmy z tegorocznej edycji Cannes będą pokazywane… poza Cannes, a konkretniej na innych festiwalach (zapewne w grę wchodzą m.in. San Sebastian czy Wenecja) oraz w limitowanym obiegu dystrybucji kinowej. Mowa tu więc o specjalnych pokazach, eventach i premierach sygnowanym logiem „Cannes”. Tak więc ma wyglądać emanacja, widmo festiwalu, który miał się odbyć w tym roku.

Na początku czerwca sekcja konkursu głównego Cannes 2020 zostanie oficjalnie ogłoszona i wtedy też będziemy wiedzieć, jakie filmy będzie można zobaczyć na specjalnych pokazach.

Przyznam, że trochę mnie te „akrobacje” z Cannes dziwią, bo to nadal jest skomplikowany logistycznie temat.

Mówimy tu przecież o dogadywaniu warunków organizatorów Cannes z innymi imprezami, dostarczania kopii filmów w różne miejsca świata, organizowaniu eventów w przeróżnych miejscach na kuli ziemskiej. A weźmy też pod uwagę fakt, że ze względu na Covid-19 jeszcze przez jakiś czas ruch samolotowy nie będzie odbywał się na taką skalę, jak jeszcze kilka miesięcy temu, więc oczekiwanie, że inne festiwale do końca roku się odbędą, a ich frekwencja będzie zadowalająca, to chyba nadmierny optymizm organizatorów. Tym bardziej, że przewidywana jest druga i mocniejsza fala koronawirusa.

Wydaje mi się, że to wszystko skutek anachronicznej awersji festiwalu w Cannes do przenosin do świata online. Już nawet abstrahując od koronawirusa, formuła elitarnych festiwali filmowych, na których bawi się artystyczna i gwiazdorska śmietanka hollywoodzkiej socjety powoli staje się przestarzałym konceptem. Ekspozycja, sprzedaż, negocjacje i tym podobne czynniki związane z działaniem każdego festiwalu o wiele lepiej by prosperowały w streamingu. Nie mówiąc już o tym, że zakup filmów i wszelkiej maści deale zawierane na tych imprezach w wersji online odbywały by się o wiele szybciej.

REKLAMA

Z roku na rok widać jak bardzo „klasyczne modele” festiwali zostają w tyle względem serwisów streamingowych, a filmy prezentowane na tych imprezach tracą na znaczeniu.

Zresztą i tak na festiwalach filmowych największe szanse na sprzedanie filmu mają już uznani, najwięksi twórcy, podobnie zresztą jest z tymi, którzy mają szansę się zakwalifikować do konkursów, głównego i tych pobocznych. Od momentu pierwszych edycji największych festiwali filmowych wiele się zmieniło na świecie. Przydało by się, by te imprezy w końcu zaczęły nadganiać zmiany, a nie kombinować pod górkę, byleby tylko zachować w jakiejś formie status quo. O ile sam jestem wielkim propagatorem chodzenia do kina, tak instytucja festiwali filmowych w XXI wieku powinna się, dla wygody i efektywności, przenieść do sieci.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA