REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Od lat filmy o kobietach nie zarabiały tak źle. To wina pandemii czy fala po #MeToo opada?

Eksplozja ruchu #MeToo w Stanach Zjednoczonych sprawiła, że w ostatnich czterech latach zaczęto zwracać większą uwagę na rolę kobiet w kinie. Poszły za tym większe pieniądze zarabiane przez filmy z żeńskimi bohaterkami na czele. Pandemia zahamowała jednak ten trend.

13.04.2021
19:36
filmy o kobietach
REKLAMA

Nie ma najmniejszych wątpliwości, że poprzedni rok był bardzo trudny dla całego środowiska filmowego. Dzięki platformom VOD i telewizji udało się uniknąć całkowitego odcięcia widzów od nowych produkcji, ale sytuacja i tak nie należała do najweselszych. A przecież trwająca ponad rok blokada kin z powodu pandemii koronawirusa będzie mieć też wiele długofalowych efektów.

REKLAMA

O jednym z nich napisał dzisiaj portal Deadline, który donosi o olbrzymim spadku liczby produkcji z kobiecymi protagonistkami wśród najlepiej zarabiających filmów 2020 roku. W poprzednich 12 miesiącach ten wskaźnik wynosił 40 proc. i był najlepszym dowodem na poprawiającą się od kilku lat sytuację. Teraz jednak można odnieść wrażenie, że cała branża cofnęła się w rozwoju.

Kobiety zagrały główne role tylko w 29 proc. spośród najlepiej zarabiających tytułów 2020 roku.

To najgorszy wynik od 2016 i 2017 roku, co oznacza de facto powrót do punktu wyjścia po ostatnich wzrostach napędzanych przez ruch #MeToo. Inna sprawa, że to wciąż dużo więcej niż na początku poprzedniej dekady, bo choćby w 2011 roku tylko 11 proc. najbardziej dochodowych produkcji pełnometrażowych poświęconych było kobietom. I trudno nie winić za taką sytuację właśnie pandemii COVID-19.

Wiele zaplanowanych na zeszły rok blockbusterów ostatecznie nie trafiło do kin i musiało zmienić datę swojej premiery. Wśród nich były także tytuły z kobietami na pierwszej linii frontu. Nie ma wątpliwości, że w normalnych okolicznościach „Czarna Wdowa” znalazła by się wysoko na liście najlepiej zarabiających tytułów, a „Wonder Woman 1984” zarobiłaby o niebo więcej. Na dużym ekranie nie zadebiutowało też sporo głośnych oscarowych kandydatów.

Również z tego powodu do Oscarów nominowano za zeszły rok tylko dwa tytuły z protagonistkami: „Nomandland” i „Obiecująca. Młoda. Kobieta”.

Pozostałe tytuły nominowane do kategorii najlepszego filmu poświęcone zostały mężczyznom lub mają różnorodną obsadę, spośród której trudno wyróżnić jedną lub dwie główne postaci. A w tych ostatnich i tak przeważają mężczyźni, co potwierdziło omawiane badanie. Bo nie dość, że w 2020 roku 62 proc. głównych bohaterów było płci męskiej, to w mniejszych rolach kobiety też zatrudnia się rzadziej. Aktorki grały tylko 36 proc. postaci mających mówione kwestie. Co prawda był to drobny wzrost względem 2019 roku, ale trudno mówić tutaj o powodach do optymizmu.

Zwłaszcza, że przyszłość dla produkcji takich jak „Nomadland” nie rysuje się w kolorowych barwach. W Hollywood wciąż pokutuje przekonanie, że kobieta w głównej roli oznacza podjęcie pewnego ryzyka. Oczywiście są aktorki, które stanowią gwarant dużego zysku, ale jest ich mniej niż aktorów. A w dobie trudnej popandemicznej sytuacji podejmowanie ryzyka będzie jeszcze bardziej niewskazane niż wcześniej.

REKLAMA

Co oznacza, że wielu konserwatywnych przedstawicieli Hollywood będzie patrzeć krzywo na filmy akcji poświęcone kobietom czy blockbustery, w których w roli głównej wystąpi ta czy inna aktorka. Sytuację zapewne poprawi nieco debiut wyczekiwanego od dawna filmu „Czarna Wdowa”, ale ten jeden tytuł może nie wystarczyć do przebicia i tak słabych wyników za 2020 rok.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA